Jimi Hendrix spodziewał się, że umrze młodo. Rok przed tragicznym wypadkiem wylosował "kartę śmierci"

1 miesiąc temu 26

Jimi Hendrix pojawił się na muzycznej scenie niczym meteoryt. W 1966 r., po współpracy z Little Richardem, podpisał swój pierwszy kontrakt nagraniowy. Rok później jego talent eksplodował na dobre. Występy w Wielkiej Brytanii — z takimi ikonami jak Paul McCartney czy Mick Jagger na widowni — ugruntowały jego pozycję jako jednego z najbardziej ekscytujących artystów tamtych czasów.

Momentem, który przeszedł do historii, była scena z 1967 r., kiedy Jimi Hendrix podpalił swoją gitarę podczas występu. Ten spektakularny gest przyczynił się do jego legendy, a kolejne albumy — "Are You Experienced", "Axis: Bold As Love" i "Electric Ladyland" — ugruntowały go jako jednego z największych muzycznych wizjonerów.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

"Umrę przed trzydziestką". Przepowiednia, która się spełniła

Jednak już w czasie swojej najlepszej passy Jimiemu Hendriksowi towarzyszyły myśli o odejściu z tego świata. Rok przed swoją śmiercią muzyk odwiedził Maroko. Tam, podczas seansu z kartami tarota, wylosował "kartę śmierci". Jak podaje "The Independent", artysta zwrócił się wtedy do przyjaciela i powiedział:

Umrę przed trzydziestką

To niejedyna wypowiedź, która wskazywała na jego oczekiwanie tego, co najgorsze. Dwa dni przed swoim odejściem Jimi Hendrix spotkał się z dziennikarką Sharon Lawrence w londyńskim klubie Ronnie Scott’s. Podczas rozmowy miał powiedzieć:

Prawie odszedłem

Jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że Jimi Hendrix już dwa lata przed wydaniem swojego debiutanckiego albumu "Are You Experienced" nagrał utwór zatytułowany "The Ballad of Jimi". Piosenka opowiada o młodym mężczyźnie, który wierzy, że umrze w ciągu pięciu lat. Słowa takie jak:

Wielu rzeczy próbował, bo wiedział, że wkrótce umrze. (...) Teraz Jimi odszedł, ale nie jest sam. Jego pamięć wciąż żyje

— brzmią dziś niczym proroczy zapis losu artysty.

18 września 1970 r. muzyk zmarł w Londynie, zaledwie dwa miesiące przed swoimi 28. urodzinami. Przyczyną śmierci była asfiksja — gitarzysta zachłysnął się własnymi wymiocinami pod wpływem barbituranów. Choć oficjalna wersja mówi o tragicznym wypadku, do dziś pojawiają się teorie spiskowe. Jedni sugerują, że gwiazdor celowo przedawkował, inni obwiniają osoby z jego otoczenia — od przyjaciółki po lekarza, który miał rzekomo zwiększyć dawkę przepisanych mu leków nasennych.

Jimi Hendrix

Jimi HendrixAnton_Ivanov / Shutterstock

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku, Instagramie, YouTubie oraz TikToku.

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@redakcjaonet.pl.

Przeczytaj źródło