Jest lekarką, mieszka 30 km od granicy. "To była najdłuższa godzina w moim życiu"

1 miesiąc temu 38

"Trudno w to uwierzyć. I opanować niepokój"

"UWAGA! Zagrożenie atakiem z powietrza. Zachowaj szczególną ostrożność. Stosuj się do poleceń służb. Oczekuj dalszych komunikatów" — tak brzmiała treść SMS-a, który lek. Katarzyna Woźniak otrzymała w sobotę 13 września o godz. 17.45.

W domu była z mężem i najmłodszym dzieckiem. Drugi syn był u babci, a trzeci u kolegi. — Niby człowiek zdaje sobie sprawę z zagrożenia, ale gdy przychodzi co do czego, trudno w to uwierzyć. I opanować niepokój, szczególnie gdy słyszeliśmy syreny — mówi.

Alert został odwołany o 18.47. "UWAGA! Odwołanie zagrożenia atakiem z powietrza. Śledź komunikaty służb". Dalszych nie było.

SMS-y z alertami, które otrzymali mieszkańcy Chełma i okolic

SMS-y z alertami, które otrzymali mieszkańcy Chełma i okolicArchiwum prywatne

Lęk przed wojną i w ogóle kwestia zagrożenia nie są w ich domu tabu. Mieszkając tak blisko granicy z Ukrainą, nie sposób o tym nie myśleć i nie rozmawiać, choć rozmowy te do łatwych nie należą.

— Uznaliśmy z mężem, że jakieś scenariusze musimy przemyśleć. Nie taimy też informacji przed starszymi chłopcami, zresztą byłoby to bez sensu — mają swoje smartfony i dostęp do informacji. Lepiej, żeby wiedzieli, co się dzieje od nas, bo nad tym mamy pełną kontrolę. To, co pojawia się w Internecie, może zmylić nawet dorosłych — tyle jest teraz dezinformacji — mówi lekarka.

Wszyscy od dawna mają przygotowane plecaki ewakuacyjne — ona z mężem swoje, chłopcy swoje. Podstawowe rzeczy typu dokumenty, leki, ubrania na zmianę. Mają nadzieję, że nigdy się nie przydadzą, ale czują się z tym bezpieczniej.

Przewlekły niepokój szkodzi. Można sobie poradzić

Jako lekarka Katarzyna Woźniak doskonale wie, co może zrobić z naszym zdrowiem przewlekły stres i niepokój. Wśród pacjentów jej przychodni Zapytaj Lekarza jest wiele osób, które doświadczają stanów lękowych, cierpią na depresję, mają problem z regulowaniem emocji. Sytuacje jak ta z dronami nad Polską potrafi zaostrzyć problem. Ale też wywołać objawy u osób, które dotąd sobie radziły. Wie o tym od obserwujących ją na Instagramie, którzy piszą, że jest im trudno. Zaleca im sposoby, które sprawdza na samej sobie.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

— Bardzo skuteczne są techniki oddechowe, np. oddychanie po kwadracie. Jest to metoda bardzo prosta, opiera się na równych fazach oddechu, które tworzą "kwadrat" — każda faza trwa tyle samo czasu. Zaczyna się od wdechu, który należy brać przez cztery sekundy, później trzeba przez cztery sekundy się zatrzymać, następnie wziąć czterosekundowy wydech i znów na tyle samo zatrzymać oddech. To bardzo uspokaja i reguluje poziom napięcia w organizmie — wyjaśnia lekarka.

W jej sytuacji sprawdza się też to, co wiele osób lekceważy lub wypiera: szczera rozmowa z bliskimi i przygotowanie plecaka ewakuacyjnego. — To bardzo trudne, bo nikt nie wie, co się będzie działo i nie mamy na wszystko wpływu, ale to, na co mamy, warto zrobić. Już sama rozmowa może okazać się pomocna w opanowaniu negatywnych emocji, poradzeniu sobie z tym stresem. Musimy stawić temu czoła, bo prawdopodobnie to napięcie szybko nie opadnie, a trzeba normalnie żyć i funkcjonować.

MedonetPRO OnetPremium

MedonetPRO OnetPremiumMedonet

Lekarka radzi też, by nie bać się poprosić o pomoc. — Jeżeli czujesz, że to za dużo, zapisz się na spotkanie z psychologiem lub psychoterapeutą. Czasem wystarczy jedna konsultacja, a czasem specjalista zauważy, że być może potrzebujesz wsparcia farmakologicznego. Warto dać sobie pomóc, by nie żyć w permanentnym stresie i nie fundować sobie objawów psychosomatycznych, bo wiele osób reaguje na takie emocje bólem brzucha, kołataniem serca, drżeniem rąk i innymi dolegliwościami.

Lęk jest uczuciem adekwatnym do tego, co się dzieje, to naturalny mechanizm obronny. Ale jeżeli staje się stanem przewlekłym, mimo że bezpośrednie zagrożenie jest nieobecne, wymaga interwencji.

Przeczytaj źródło