„Jest duży potencjał”. Sześć medali Polski na ME

2 dni temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W sobotnich finałach Polacy zdobyli trzy medale, ale wiele nadziei pozostało jeszcze na niedzielne wyścigi. Do worka z biało-czerwonymi krążkami kolejny dorzuciła Anna Puławska, która startowała w K-1 na 500 metrów. Nasza zawodniczka przypłynęła na metę jako druga, a na jej szyi zawisł srebrny medal. Puławska w niedzielę jeszcze raz stanęła na podium, tym razem z Martyną Klatt, bowiem w kategorii K-2 na 500 metrów okazały się bezkonkurencyjne! – Będę bardzo dobrze wspominała te mistrzostwa Europy – przyznaje Puławska. – Co prawda mamy sezon poolimpijski i dajemy sobie rezerwę, żeby poskładać coś nowego i żeby przyniosło to efekt do igrzysk olimpijskich. Czuję się bardzo dobrze i będę starała się o kolejne dobre wyniki. Teraz trzeba trochę odpocząć i rozpoczynamy przygotowania do mistrzostw świata.

– Ten medal smakuje znakomicie – dodaje Klatt. – To był dobry wyścig w naszym wykonaniu. Dałyśmy z siebie bardzo dużo, ale też zaryzykowałyśmy, bo inaczej popłynęłyśmy finisz. Przyniosło to superrezultat w postaci złotego medalu.

Oprócz Puławskiej, jednym z najbardziej zapracowanych zawodników w niedzielnych finałach był Wiktor Głazunow, który miał zaplanowane dwa starty w C-1: na dystansach 500 i 5000 metrów. Jeden z naszych faworytów do medalu rozpoczął od krótszego z nich, jednak przypłynął dopiero na piątym miejscu. Z kolei na dziesięciokrotnie dłuższym dystansie nasz zawodnik od początku stawki zajmował drugie miejsce i… wywalczył srebro!

– Jestem zadowolony z tych zawodów. Pokazałem, że cały czas jestem w czołówce, od kilku lat wchodzę pewnie do finałów, a konkurencja jest naprawdę bardzo silna. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się wywalczyć medale też na krótszych dystansach. Mimo że dużo startowałem podczas mistrzostw Europy, to najbliższe dni spędzę na treningu. Nie chcę popaść w marazm, a po krótkim odpoczynku szybko wrócę do pracy – uśmiecha się Głazunow.

W niedzielę w finałach popłynęli również inni biało-czerwoni: Karolina Bronowicz (czwarta w VL1 na 200 metrów), Wiktor Kędzia (nie ukończył wyścigu w VL2 na 200 metrów), Anna Bilovol (Czwarte w VL2 na 200 metrów), Robert Wydera (siódmy w VL3 na 200 metrów), Katarzyna Kozikowska (czwarta w KL3 na 200 metrów), Valerii Vichev i Alex Borucki (szósta pozycja K-2 na 500 metrów), Aleksander Kitewski i Norman Zezula (siódme miejsce w C-2 na 500 metrów). Bardzo niewiele do medalu zabrakło natomiast kanadyjkarkom Dorocie Borowskiej i Sylwii Szczerbińskiej. Nasze zawodniczki w walce o brąz o 0,013 pokonała węgierska osada Agnes Kiss/Bianka Nagy. – Węgierki znakomicie finiszują i tutaj to było decydujące – mówił Mariusz Szałkowski, trener naszych kanadyjkarek.

Trener naszych kajakarek Zbigniew Kowalczuk jest zadowolony z występów biało-czerwonych i podkreśla, że Polki teraz będą pracowały jeszcze nad niuansami. – Srebrny medal Ani cieszy, ale ona sama ma lekki niedosyt. Trzeba jednak pamiętać, że w kontekście tego, co działo się przed mistrzostwami Europy, ten krążek to duże osiągnięcie. Musimy jeszcze popracować nad współpracą wewnętrzną w czwórce, chociaż miejsce tuż za podium również daje nadzieję. W mistrzostwach świata jeszcze pokażemy, na co nas stać.

Łącznie biało-czerwoni w tegorocznych mistrzostwach Europy w Racicach zdobyli sześć medali: dwa złote, dwa srebrne i dwa brązowe. – Mamy rok poolimpijski i medale nie są teraz najważniejsze, ale byłem pewny, że będziemy je zdobywać – podsumowuje Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego, który również kibicował biało-czerwonym w Czechach. – Mieliśmy też sporo czwartych miejsc, co potwierdza, że jesteśmy w europejskiej czołówce. Mamy sześć medali, z czego cztery w konkurencjach olimpijskich i to naprawdę cieszy.

Informacja prasowa

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło