"Jednego z chłopców bardzo daleko odrzuciło". Wstrząsająca relacja z miejsca wypadku w Łebieńskiej Hucie

1 miesiąc temu 13

Data utworzenia: 9 października 2025, 8:07.

— To był straszny widok. Jednego z chłopców odrzuciło bardzo daleko, inny miał zdarty cały bok, a ten 12-latek nie miał nogi. Ratownicy bardzo długo reanimowali najmłodszego chłopca Igora, ale w końcu musieli się poddać — opowiada w rozmowie z "Faktem" kobieta mieszkająca w pobliżu miejsca tragicznego wypadku w Łebieńskiej Hucie (woj. pomorskie). Podkreśla, że chłopcy nie mieli innej drogi, by wrócić ze szkolnego boiska do swoich domów. Zabrakło im dosłownie kilkuset metrów, by zejść z ruchliwej ulicy i znaleźć się w bezpiecznym miejscu.

Wypadek w Łebieńskiej Hucie: dramatyczna relacja mieszkanki. Foto: Fakt, Andrzej Jackowski / PAP

Był wtorkowy wieczór, 7 października. Czterej chłopcy w wieku 10, 12, 13 i 16 lat wracali po zmroku ze szkolnego boiska w Łebieńskiej Hucie, gdzie grali w piłkę. By dotrzeć do swoich domów musieli pokonać ruchliwy odcinek drogi wojewódzkiej nr 224. To bardzo niebezpieczne miejsce, gdzie praktycznie nie ma pobocza, a drogą jeżdżą rozpędzone pojazdy.

Wypadek w Łebieńskiej Hucie. Chłopcy wracali z boiska

W pewnym momencie rozległ się huk. W grupę przyjaciół wjechał kierowca opla. 10-letni Igor zginął na miejscu. Jego 13-letni brat Mariusz i dwaj koledzy — 12-latek i 16-latek — zostali poważnie ranni. Stan jednego z nich, 12-latka, jest określany jako ciężki. Chłopiec stracił nogę.

Akcja ratunkowa była bardzo dramatyczna. Opowiedziała o niej w rozmowie z "Faktem" mieszkanka pobliskiego Będargowa. Jej dom znajduje się niedaleko miejsca wypadku.

— Mój mąż był akurat przed domem, gdy doszło do wypadku. Od razu pobiegł na miejsce, by udzielić pomocy poszkodowanym chłopcom. Opowiadał, że widok był straszny. Jednego z chłopców odrzuciło bardzo daleko, inny miał zdarty cały bok, a ten 12-latek nie miał nogi. Ratownicy bardzo długo reanimowali najmłodszego chłopca Igora, ale w końcu musieli się poddać. Dwóch rannych chłopców zabrała karetka, a jednego śmigłowiec — opowiada kobieta.

Dodaje, że chłopcy bardzo często jeździli razem na szkolne boisko, gdzie grali w piłkę.

— Gdyby przejechali jeszcze kawałeczek, to byliby już bezpieczni, bo zjechaliby z tej ruchliwej drogi. Na tej drodze wojewódzkiej kierowcy jeżdżą bardzo szybko, wyprzedzają, jeździ dużo samochodów ciężarowych, o wiele więcej niż kiedyś. Pobocza praktycznie nie ma, a po zmroku jest bardzo niebezpiecznie — mówi nam mieszkanka Będargowa.

Wypadek w Łebieńskiej Hucie. "Tu jest bardzo niebezpiecznie"

Dodaje, że chłopcy nie mieli innej możliwości, by dostać się na boisko.

— Do szkoły przecież też pokonują tę samą drogę. Wiadomo, że nie zawsze rodzice mogą odwieźć dzieci autem. Czasami uczniowie z pobliskich miejscowości jeżdżą do szkoły w Łebieńskiej Hucie rowerami, czasami idą pieszo. Teraz przynajmniej na tym odcinku jest wykoszona trawa, a kiedyś trzeba było przedzierać się przez te trawy. Ten odcinek nawet nie jest oświetlony, blisko ulicy rosną drzewa, są zakręty. Nie ma widoczności. Jest bardzo niebezpiecznie. Powinno być pobocze chociaż z jednej strony ulicy. No cóż, może kiedyś się doczekamy, ale czy trzeba kolejnej tragedii, by tak się stało? — zastanawia się kobieta.

Zobacz także: Z trudem stawiał kroki. To on miał śmiertelnie potrącić 10-letniego Igora. Pokazano nagranie

Komunikat Urzędu Gminy Szemud

Po wypadku na stronie Urzędu Gminy Szemud opublikowano komunikat, w którym przekazano, że gmina "pozostaje w kontakcie z rodzinami poszkodowanych, a także z odpowiednimi służbami i szkołami wszystkich chłopców".

"Na ten moment trwają czynności wyjaśniające, prowadzone przez policję pod nadzorem prokuratury. Ze względu na dobro dzieci i ich rodzin, apelujemy o uszanowanie ich prywatności i powstrzymanie się od spekulacji oraz publikowania niepotwierdzonych informacji w przestrzeni publicznej.

Rodzinie i bliskim chłopca, który poniósł śmierć w wyniku zdarzenia, składamy wyrazy głębokiego współczucia" — czytamy.

33-letni kierowca opla uciekł z miejsca wypadku, ale wkrótce został zatrzymany przez policję na terenie powiatu kościerskiego.

— Zatrzymany nie poddał się badaniu na trzeźwość ani obecność narkotyków, dlatego pobrano mu krew do analizy. Obecnie czekamy na opinię biegłego, która pozwoli ustalić, czy w chwili zdarzenia był pod wpływem substancji odurzających — przekazała wejherowska policja.

Dzisiaj mężczyzna prawdopodobnie usłyszy zarzuty.

Zobacz także: Byliśmy na miejscu tragedii w Łebieńskiej Hucie. Przejmująca relacja naszej dziennikarki. "Nie miały siły rozmawiać"

/6 638955864233284746.jpg

638955864233284746.jpg

KPP Wejherowo / Materiały policyjne

We wtorkowy wieczór, 7 października, czterej chłopcy w wieku 10, 12, 13 i 16 lat wracali po zmroku ze szkolnego boiska w Łebieńskiej Hucie, gdzie grali w piłkę

/6

KPP Wejherowo / Materiały policyjne

By dotrzeć do swoich domów musieli pokonać ruchliwy odcinek drogi wojewódzkiej nr 224.

/6

KPP Wejherowo / Materiały policyjne

33-letni kierowca dzisiaj usłyszy zarzuty.

/6

- / Fakt.pl

To bardzo niebezpieczne miejsce, gdzie praktycznie nie ma pobocza, a drogą jeżdżą rozpędzone pojazdy.

/6

Andrzej Jackowski / PAP

10-letni Igor zginął na miejscu. Jego 13-letni brat Mariusz i dwaj koledzy – 12-latek i 16-latek – zostali poważnie ranni. Stan jednego z nich, 12-latka, jest określany jako ciężki. Chłopiec stracił nogę.

/6

- / Fakt.pl

Kierowca opla uciekł z miejsca wypadku.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło