Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Takie nagrania szokują, ale już nie dziwią, bo mamy ich w nadmiarze. W Polsce w ostatnich latach powstało nawet pewne zjawisko grupy młodych ludzi, która czuje się ponad prawem i potwornie mocnymi samochodami, za które zapłacili zwykle rodzice, łamią przepisy. Nagrywają to, wrzucają do mediów społecznościowych, a bezmyślni obserwujący dają serduszka czy tam inne lajki. Są nawet grupki, które urządzają nocne wyścigi, jawnie wyśmiewają policję i jej bezsilność. Po wyczynie pewnego kierowcy BMW na S79 tym razem policjanci zareagowali.
Przeczytaj także: Mandat za używanie klimatyzacji latem? W Polsce? Tak, ale w konkretnych sytuacjach
Jechał 390 km na godz. w Warszawie. Nagrał to i wrzucił na Instagram
Skąd wiemy o takich sytuacjach? Sprawcy w ogóle się z nimi nie kryją. W tym tygodniu w mediach społecznościowych pojawił się film, na którymś ktoś za kierownicą stuningowanego BMW szaleje po Warszawie. Wszystko nagrał telefonem podczas jazdy. Jeśli wierzyć wskazaniu prędkościomierza, to na S79 rozpędził swój samochód do 390 km na godz. Nagranie wywołało oburzenie.
Jest reakcja policji. Zatrzymała dwóch mężczyzn
W dniu 24 czerwca na skrzynkę poczty elektronicznej „Stop agresji drogowej”, prowadzonej przez Komendę Stołeczną Policji, wpłynęła informacja z linkiem do nagrania przedstawiającego sytuację, w której kierowca osobowego BMW rażąco narusza przepisy ruchu drogowego
- komentują warszawscy policjanci. Policja zatrzymała dwóch podejrzanych. To obywatele Polski. Jeden ma 33 a drugi 38 lat. Zabezpieczono także BMW oraz sprzęt do nagrywania. Co teraz? Tego nie wiemy. W przypadku tak skrajnych wykroczeń sam mandat byłby niewystarczający, a sprawa najczęściej trafia do sądu. Ten ma znacznie szerszy wachlarz kar z zakazem prowadzenia pojazdów i grzywnami liczącymi w tysiącach złotych.
Jeśli któremuś z mężczyzn zostanie udowodnione, że to on jedzie, to na pewno musi liczyć się z karą. Inna sprawa, to skuteczność takich zakazów... Raz za razem czytamy kolejne policyjne komunikaty, w których mowa o kierowcach, którzy mają po kilka aktywnych zakazów, a i tak jeżdżą. To duża luka w polskim prawie.