Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Grzegorz Wojnarowski: Trenerze, pamiętam, jak po turnieju w Koszalinie mówił pan, że pana poziom satysfakcji z gry drużyny jest... średni. To jasne, że po pierwszym weekendzie Ligi Narodów ten poziom znacznie wzrósł, ale jasne jest też, że chciałby pan, aby po turnieju w Belgradzie był on jeszcze wyższy...
Stefano Lavarini: Tylko, że nie ja będę o nim decydował, zrobi to siatkówka. Ale całkowicie zgadzam się z tym, co pan powiedział. Po Koszalinie nie byłem w pełni zadowolony. W pierwszej części przygotowań dziewczyny grały z dużym zaangażowaniem, jednak jakość naszej gry nie była najlepsza. Podniesienie tej jakości zajęło nam trochę czasu, ale koniec końców w pierwszym tygodniu Ligi Narodów przeważnie graliśmy dobrą siatkówkę, choć wiele rzeczy było w niej do poprawy i rozwijania. Jesteśmy tutaj po to, żeby to robić, wiedząc, że ten drugi tydzień może być dużo trudniejszy niż pierwszy, że mecze mogą stać na dużo wyższym poziomie. Dlatego musimy ciężko pracować.
ZOBACZ TAKŻE: Gdzie obejrzeć mecz Polska - Holandia w Lidze Narodów siatkarek?
Mówił pan, że w tym sezonie celem polskiej kadry jest potwierdzenie, że jej miejsce jest w ścisłej światowej czołówce. Turniej w Belgradzie wydaje się do tego doskonałą okazją. Każdy mecz, jaki tu zagracie, będzie dużym wyzwaniem.
Tak, ale ja myślę bardziej o sposobie, w jaki osiąga się taki cel. Mecze tutaj będą wyzwaniami, jeśli spojrzymy na to, z jakimi rywalami zagramy i jako jest ich poziom, natomiast nie wszyscy są w optymalnych składach. Myślę, że jeśli mówimy o byciu konkurencyjnym wobec najlepszych na świecie, musimy odnosić się raczej do mistrzostw świata i Europy, niż do Ligi Narodów. Ona jest oczywiście dużym wyzwaniem i bardzo ważnym turniejem, ale jak wiecie, szczególnie przed turniejem finałowym wiele zespołów wykorzystuje VNL, by się rozwijać. Myślę, że to właśnie należy robić, natomiast z tego względu rozgrywki nie mogą być takim punktem odniesienia dla konkurencyjności danej drużyny, jakim są mistrzostwa świata, Europy czy igrzyska olimpijskie.
W 14-osobowej kadrze na Belgrad jest kilka zmian w stosunku do turnieju w Pekinie. Jaka jest idea za tymi zmianami?
W tej kwestii, od początku taka sama. Chcieliśmy włączyć pewne zawodniczki do dużej grupy biorącej udział w rozgrywkach. Niektóre z nich są ważną częścią tej grupy i chcemy dać im możliwość grania. Oczywiście, jeśli chce się włączyć w udział w zmaganiach więcej niż czternaście zawodniczek, konieczne są rotacje w składzie, zwłaszcza w pierwszych dwóch tygodniach. W niektórych przypadkach musieliśmy poczekać, aż zawodniczka, którą mieliśmy na uwadze od początku, wróci do zdrowia.
Poproszę o kilka słów o waszym pierwszym rywali, reprezentacji Holandii. O kilka słów więcej niż to, że jest to młody i wysoki zespół.
Od kiedy trenerem tej drużyny jest Felix Koslowski, stara się wprowadzić styl oparty na bardzo szybkiej grze. Taka jest charakterystyka Holandii - to drużyna, która w wielu sytuacjach stara się grać bardzo, bardzo szybko. Druga rzecz - to zespół z bardzo jasnym pomysłem na to, jak ma wyglądać jego gra w systemie blok-obrona. Kiedy tylko może, ustawia potrójny blok. W jej grze zauważam też pewne szczegóły, które są typowe dla zespołów Feliksa, i poprzez które on stara się uczynić tą ekipę silniejszą.
Do holenderskiego zespołu wraca Nika Daalderop. Pan wie jak nikt inny, jak groźna dla rywalek potrafi być ta zawodniczka.
Nie wiem, czy Nika zagra już z nami, choć są na to szanse. Ostatnio nie mogła występować ze względu na drobny uraz. Nie wiem, w jakim stopniu się z nim uporała. To oczywiście super ważna siatkarka kadry Holandii. Z jednej strony chcę, żeby wystąpiła, bo to będzie kolejna okazja by zmierzyć się ze świetną zawodniczką. Z drugiej strony - jeśli nie zagra, nie będziemy mieć z tym problemem.
Cała rozmowa w poniższym materiale wideo.
Grzegorz Wojnarowski. Polsat Sport