Jak się jeździ samochodem w USA? 5 rzeczy, które powinniśmy skopiować

7 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Mamy całkiem niezłą sieć dróg i plany na jeszcze lepszą. Nawet lokalne drogi cały czas są w budowie i coraz lepszym stanie. Oczywiście remonty, dziury i wiele rzeczy do narzekania. Także kwestia stylu jazdy, kultury, a czasem i dynamiki – to rzeczy, na które można narzekać w kółko. Tu jednak nie o nas, a o pomysłach z USA lub ich przyzwyczajeniach, które zmieniają satysfakcję z jazdy i codziennego użytkowania dróg. Jeździłem po dużych kalifornijskich miastach Los Angeles i San Francisco, przejechałem historyczne odcinki drogi 66, czy autostrady międzystanowe, stałem w wielokilometrowych korach. Moje spostrzeżenia z pewnością są wybiórcze, ale jednak spędzając blisko miesiąc i codziennie jeżdżąc po różnych drogach jakieś zdanie można już sobie wyrobić.

Upadającemu amerykańskiemu imperium można zarzucić wiele. Natomiast w wielu miejscach kierują się oni sloganem Skody „simply clever”. Proste pomysły, czasem do bólu jasny przekaz na znakach drogowych, ale to się sprawdza i ułatwia codzienność. I aż dziw, że wielu tych pomysłów nie adoptujemy. Zwłaszcza na osiedlowych ulicach, w mniejszych miejscowościach i wielu innych przestrzeniach, gdzie proste rozwiązania pozwalają znacząco obniżyć stopień frustracji. Oto i one.

Skrzyżowanie z 4 znakami STOP

Coś, co rodziło moje największe obawy przed wyjazdem, okazało się najlepszym pomysłem w dziejach ruchu drogowego. Wyobraźcie sobie, że macie skrzyżowanie na osiedlu, a na nim 4 znaki stop z każdej strony. Takich skrzyżowań w Ameryce jest dużo. Za to pierwszeństwo na nim otrzymuje ten samochód, który pierwszy dojechał. I ta zasada kto pierwszy ten lepszy doskonale się sprawdza i też świetnie rozładowuje większy ruch na tego typu skrzyżowaniach. Przyjechałeś pierwszy – jedziesz, za chwile rusza samochód z lewej, później z naprzeciwka, a następnie z prawej, bo dojechał ostatni, a po nim dopiero rusza samochód, który stał za Tobą lub dojechał po Tobie na skrzyżowanie. Bez reguły prawej ręki, bez czekania na drodze podrzędnej kilka minut aż łaskawie, ktoś nas przepuści.

Czytaj też: Tesla odświeża Model S i Model X. Wyższa cena, ale co z nowościami?

Wspólny pas środkowy

Kolejne proste rozwiązanie to pas środkowy, który służy do skrętów w lewo lub włączania się do ruchu. Ile razy zdarzyło wam się frustrować na uliczny zator, ponieważ jeden samochód akurat musiał skręcić na swoją posesję. Ile razy nadrabialiście drogi, aby uniknąć takiego manewru i skręcać po prostu w prawo? W wielu przypadkach pewnie o tym zapominamy, ale zdarza się. Mieszkając na wsi doświadczam tego dość często, najpierw kierowca znacząco hamuje, ponieważ za 500 metrów będzie skręcał w lewo, a później zatrzymuje się i musi poczekać, aż samochody z naprzeciwka przejadą. Za nim tworzy się już kawalkada aut.

W Ameryce w wielu miejscach znajdziemy właśnie pasy środkowe, są one oddzielone od obu pasów i przeznaczone właśnie wyłącznie do lewo skrętu, choć spotkałem się i z sytuacją, gdzie właśnie na takim pasie stanął kurier, by zostawić paczkę pod jakimś domem. Pas ten nie tylko wprowadza bezstresowy skręt w lewo, bez presji kierowców z tyłu, ale też łatwe wdrożenie się do ruchu w przeciwnym kierunku, nie przebijając się przez dwa pasy. Co więcej, uważam to za dużo praktyczniejsze rozwiązanie w wielu miejscach niż zupełnie niezagospodarowanie pobocza.

Prawoskręt – nie czekając na zieloną strzałkę

Jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku mieliśmy na wielu skrzyżowaniach permanentną zieloną strzałkę. Po prostu pod sygnalizacją był znak pozwalający skręcać w prawo na danym skrzyżowaniu, jeśli nie było przeciwskazań. Dziś mamy ronda z zielonymi strzałkami w formie sygnalizacji świetlnej, gdzie poluje się na mandaty za przejazd na czerwonym na takowej strzałce.

Zdecydowana większość skrzyżowań w USA pozwala na to by kierowcy chcący skręcić w prawo mogli zrobić to w dowolnym momencie, jeśli ruch drogowy na to pozwala. Tylko w przypadku, gdy na danym skrzyżowaniu jest to zakazane widnieje wyraźna informacja, że nie można skręcać na czerwonym świetle. To kolejny drobiazg, który upłynnia ruch.

Czytaj też: Test Dacia Bigster – to nie jest tylko duży Duster. To najlepsza Dacia

Odstępy w korku i na autostradzie

Mój obraz dróg w USA zdecydowanie nie zgadza się ze statystyką. Wszak w USA w 2024 roku na drogach zginęło 39 tysięcy osób, w Polsce niecałe 1800. Czyli nawet przyjmując, że w Stanach Zjednoczonych populacja jest prawie 10 razy większa, to wypadków wciąż jest tam ponad 2 razy więcej na tysiąc mieszkańców.

Niemniej, w miejscach, w których byłem, na drogach, którymi jeździłem rzucała się w oczy rzeczy, która w Polsce jest bardzo irytująca. Jadąc czy to jednopasmową drogą, czy 6 pasmową autostradą w żadnym momencie nikt nie „siedział mi na dupie”, nie było ani momentu bym miał zderzak tuż za sobą. Wystarczyło wrócić do kraju i przejechać 300 km A2 i A1. Prędkość 130-140 km/h i ktoś za chwile podjeżdża z tyłu, potrafi migać światłami, pomimo że drugi pas jest zajęty przez wolniej jadące samochody. Podobnie jest z jazdą w mieście, gdzie również nikt nie poczeka aż ruch na skrzyżowaniu się nieco rozładuje, żyjemy w kraju kierowców pełnych miłości, każdy chce się przytulić swoim samochodem do drugiego. Zachowanie odpowiedniego dystansu, to przecież jak nie ograniczenie ryzyka kolizji, to przynajmniej zminimalizowanie jej skutków.

Czytaj też: Test BAIC Beijing 7. Chińczyk znalazł sposób na Polaka

Duże SUV-y

Na koniec już nie zasady ruchu drogowego, a kwestia rynku motoryzacyjnego. Czego mi dziś brakuje najbardziej to SUV-ów i MiniVan-ów rodem z USA. Czy to Chrysler Pacifica, czy też Chevrolet Tahoe, albo Jeep Wagonner. Nie chodzi o silniki tych samochodów, ale ich praktyczność. Europa o takich samochodach zapomniała. Później nieco dziwimy się też tamatowi dzietności w Polsce. Ale naprawdę wyzwaniem jest znaleźć wygodny i bezpieczny samochód dla rodziny 2+3. Dla mnie akurat duży amerykański SUV na 3 tygodnie w USA był komfortowy przy 2+1. Po prostu przestrzeń z przodu, w drugim rzędzie i w bagażniku była niesamowita. I na to miejsce pewnie wkrótce w Europie pojawią się chińskie samochody. Natomiast po przeciwnej stronie mamy raptem BMW X7, Mercedesa GLS czy Volvo EX90, a to i tak są małe samochody jak na standardy amerykańskie. Natomiast w przeszłości nie brakowało takich pojazdów także z rynku europejskiego – Renault Espace, Volkswagen Sharan, Renault Grand Scenic i parę innych.

Przeczytaj źródło