Izraelski minister obrony zapowiada "eliminację" wrogów. Katz: Iran zapłaci wyższą cenę

Konsekwencje ataku na Iran

W atakach Izraela zginęli: szef sztabu sił zbrojnych Mohammad Bagheri, dowódca Gwardii Rewolucyjnej Hossein Salami oraz sześciu naukowców, pracujących nad programem nuklearnym. Dokładna liczba śmiertelnych ofiar ataku nie jest znana. Rannych zostało co najmniej 50 osób, według władz Iranu także kobiety i dzieci. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) poinformowała, że w wyniku ataku "elektrownia jądrowa w Bushehr nie została zaatakowana i że nie zaobserwowano wzrostu poziomu promieniowania w elektrowni w Natanz". Jednocześnie irański ośrodek nuklearny (AEOI) w Natanz został uszkodzony wskutek izraelskiego ataku. Poinformowała o tym irańska agencja nuklearna, która podkreśliła, że w rejonie ośrodka nie stwierdzono żadnego skażenia radioaktywnego ani chemicznego. "Atak uszkodził kilka części instalacji. Trwa szacowanie rozmiaru szkód" - głosi oświadczenie agencji. 

Zapowiedź Izraela

Izraelski minister obrony 13 czerwca, po przeprowadzonych przez Izrael atakach na Iran, oświadczył, że jego kraj wyeliminuje swoich wrogów. "Precyzyjne ataki na wyższych dowódców irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, irańskich wojskowych i naukowców uczestniczących w programie nuklearnym, którzy wszyscy byli zaangażowani w zaawansowany plan zniszczenia Izraela, wysłały silny i jasny sygnał: ci, którzy dążą do zniszczenia Izraela, zostaną wyeliminowani" - oświadczył minister Israel Katz. Ostrzegł też, że "Iran zapłaci coraz wyższą cenę, im dłużej będzie kontynuował agresywne działania przeciwko Izraelowi". 

Reakcje na atak Izraela

Sekretarz generalny NATO oświadczył, że dla Sojuszu, w tym Stanów Zjednoczonych, kluczowe są działania na rzecz deeskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie. Mark Rutte skomentował w ten sposób atak Izraela na Iran. - To była jednostronna akcja Izraela. Myślę, że dla wielu sojuszników, w tym Stanów Zjednoczonych, kluczowe jest złagodzenie napięcia - powiedział Rutte w Sztokholmie po spotkaniu z premierem Szwecji Ulfem Kristerssonem. Brytyjscy politycy apelują o spokój do Izraela i Iranu. - To niebezpieczny moment - przestrzegł szef brytyjskiej dyplomacji, David Lammy. - Dalsza eskalacja zagraża pokojowi w regionie i nie służy nikomu - dodał. Oświadczenie w podobnym tonie wydał premier Keir Starmer. - To czas na powrót do dyplomacji - podkreślił. Szef rządu zapewnia, że wraz z partnerami Londyn próbuje doprowadzić do zmniejszenia napięcia. Z kolei kanclerz Niemiec Friedrich Merz zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, czyli nieformalnego gremium doradczego rządu. Przekazał, że Izrael ma prawo do obrony swojego terytorium, ale wezwał zarówno władze Izraela, jak i Iranu, do powstrzymania się przed eskalacją konfliktu. Decyzję o spotkaniu Rady Bezpieczeństwa podjął także Donald Trump.