Iran odpala rakiety na bazy USA! Ale czy to naprawdę wojna?

6 godziny temu 4
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Baza ostrzelana, ale... pusta

Według źródeł zbliżonych do "The New York Times", Iran uprzedził o ataku, dając czas USA na ewakuację. Sygnały o „niemal pewnym” uderzeniu napływały od kilku dni – potwierdziły je m.in. Fox News i izraelski dziennikarz Amit Segal. Oficjalnie Amerykanie milczą, ale ich działania mówią wiele: baza została zabezpieczona, personel wycofany, a przestrzeń powietrzna zamknięta.

Ciekawostka? Irańska agencja Mehr podała, że liczba rakiet odpowiada dokładnie liczbie bomb, jakie – według nich – USA zrzuciły wcześniej na irańskie cele. To symboliczny gest – więcej dla mediów niż dla strategów wojennych.

Wybuchy nad Dohą i szczątki rakiet na ulicach

Katarska obrona powietrzna zareagowała szybko, ale nie wszystkie pociski udało się przechwycić. Mieszkańcy Dohy donosili o głośnych eksplozjach i grzmiących odgłosach nad miastem. Na ulice spadły fragmenty rakiet, szczęśliwie bez ofiar. Krajowe władze potwierdziły brak rannych i szkód w infrastrukturze, jednak wezwały mieszkańców do ograniczenia poruszania się po mieście.

Ambasada USA zaapelowała do obywateli o pozostanie w schronach do odwołania, a lotnisko wojskowe Al-Udeid zostało tymczasowo zamknięte. Bachrajn i inne sąsiednie kraje uruchomiły swoje systemy ostrzegania i wezwały ludność do zachowania szczególnej ostrożności.

Operacja „na pokaz”?

Atak był elementem szerszej irańskiej operacji o nazwie „Basharat al-Fat’h”. Został zatwierdzony przez najwyższe władze w tym Najwyższą Radę Bezpieczeństwa Narodowego Iranu oraz Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (KSI). Oficjalnie miał być odpowiedzią na niedawny atak USA na irańskie instalacje nuklearne. Jednak sposób przeprowadzenia, z uprzedzeniem, bez ofiar, z pełną ewakuacją, sugeruje, że Iran bardziej chciał pokazać siłę, niż rzeczywiście uderzyć.

„Era bezkarnego atakowania Iranu dobiegła końca” głosiło oficjalne oświadczenie KSI. Ale jednocześnie padły zapewnienia, że „braterski Katar” nie był celem, tylko obecność wojsk USA w regionie. Wydaje się, że Iran balansuje na cienkiej linie, próbuje odpowiedzieć, ale nie przekroczyć progu wojny.

Kto zyskał, kto się przestraszył?

Dla przeciętnego mieszkańca Bliskiego Wschodu, więcej pytań niż odpowiedzi. Czy to tylko demonstracja siły? Czy Iran nie chce wojny, ale nie może pozwolić sobie na milczenie? Czy to wszystko teatr dla wewnętrznych potrzeb Teheranu? Analitycy wskazują, że taka forma „kontrolowanej eskalacji” pozwala Iranowi zachować twarz wewnątrz kraju, bez prowokowania pełnoskalowego konfliktu z USA.

Gdzie Iran może uderzyć następnie?

Teheran nie powiedział ostatniego słowa. Na liście potencjalnych celów znajdują się m.in.:

  • bazy USA w Bahrajnie, Arabii Saudyjskiej i Kuwejcie
  • baza lotnicza Al-Dhafra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich
  • baza lotnicza Incirlik w Turcji
  • biekty USA w Syrii i Iraku

Bazy morskie w Omanie i Emiratach

Niepokojące są także doniesienia o ataku moździerzowym na amerykańską bazę w prowincji Hasake w Syrii. Zdaniem analityków, takie uderzenia mogą być dziełem tzw. „irańskich proxy” – czyli lojalnych wobec Teheranu grup bojowników, działających w różnych krajach regionu. Tego rodzaju asymetryczne działania pozwalają Iranowi nękać przeciwników bez otwartego wypowiedzenia wojny.

Echo 2020 roku

Przypominamy, że w 2020 roku, po zabiciu generała Kasema Sulejmaniego, Iran również uderzył w amerykańskie bazy w Iraku. Wtedy efekt był mocniejszy: ponad 100 rannych żołnierzy USA, zniszczone obiekty, silna reakcja światowej opinii publicznej. Tym razem skala wydaje się mniejsza, ale przekaz podobny.

„Nie szukamy wojny, ale odpowiemy” – to mantra irańskich władz. Co oznacza w praktyce? Precyzyjnie odmierzoną siłę, pokazową akcję, gest. W imię honoru i ostrożności. Iran pokazuje, że jeszcze nie został całkowicie zneutralizowany. Ale też doskonale wie, że zderzenie z USA w otwartym konflikcie mogłoby oznaczać koniec gry. Dlatego strzela... tak, by nie trafić.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło