Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Irański parlament zatwierdził w niedzielę zablokowanie Cieśniny Ormuz - kluczowego szlaku eksportu ropy z Zatoki Perskiej, którym przepływa jedna piąta światowych dostaw tego surowca.
"Byłoby to przejawem desperacji"
Decyzja ta jest odpowiedzią na atak USA na trzy irańskie zakłady wzbogacania uranu w Fordo, Natanz i Isfahanie. Cytowany przez media Esmail Kosari z Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) podkreślił, że decyzja o zamknięciu cieśniny "zostanie podjęta, gdy zajdzie taka potrzeba".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożyczaliśmy pieniądze od pracowników - oto historia Oshee -Dariusz Gałęzewski w Biznes Klasie
Iran nie dysponuje możliwościami militarnymi, które pozwoliłyby mu zrealizować swoje groźby - powiedział PAP Marek Budzisz.
Budzisz wyjaśnił, że wprowadzenie blokady w sytuacji, gdy Iran nie kontroluje przestrzeni powietrznej nad swoim terytorium – ponieważ nad tym obszarem dominują Izraelczycy – oznaczałoby narażenie się na odwetowe uderzenia i próby przełamania blokady. Groźba ta nie pochodziłaby jedynie ze strony Izraela, ale także od państw, takich jak Arabia Saudyjska oraz innych sunnickich państw w regionie, których transport węglowodorów zależy od drożności tej morskiej trasy.
-To tylko umocniłoby regionalną pozycję Stanów Zjednoczonych - kraju zdolnego do przełamania takiej blokady – podkreślił ekspert.
Jego zdaniem, gdyby Iran zdecydował się zablokować ruch statków przez Cieśninę Ormuz, byłoby to przejawem desperacji, a nie przemyślanej strategii.
- Ani Stany Zjednoczone, ani Izrael nie są uzależnione od importu surowców energetycznych tym szlakiem morskim. Natomiast w pewnym stopniu zależą od niego Chiny, będące dyplomatycznym sojusznikiem Iranu - wyjaśnił Budzisz, zaznaczając jednocześnie, że jeśli Iran nie byłby w stanie utrzymać blokady – co obecnie wydaje się mało prawdopodobne – mogłoby to jeszcze bardziej osłabić państwo irańskie.
"Groźba wprowadzenia blokady Cieśniny Ormuz to blef"
Jak przekonywał kolejny rozmówca PAP, dr Bogdan Pliszka, politolog z Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, groźba wprowadzenia blokady Cieśniny Ormuz to blef i próba pokazania karty przetargowej, żeby w czasie rokowań móc więcej ugrać.
Po to właśnie parlament w Teheranie wydał zgodę na blokadę, jednak ostateczna decyzja – jak wspomniał ekspert – należy do tamtejszego odpowiednika naszej Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
-Wątpię, by ten organ zdecydował się na ten krok. Oznaczałby zamknięcie cieśniny dla wszystkich, także dla Iranu. A przecież jemu też zależy na tym, żeby sprzedawać ropę – podkreślił ekspert.
Bogdan Pliszka przypomniał, że co prawda Chińczycy już pociągnęli linię kolejową do Iranu i teoretycznie mogliby ją wykorzystać do transportu węglowodorów.
Zwrócił również uwagę, że przesył irańskiej ropy za pomocą rurociągów również nie wchodzi w grę, bo Amerykanie przez lata dbali o to, żeby Iran nie był do nich podpięty.
Bogdan Pliszka, podobnie jak Marek Budzisz, jest zdania, że Iran nie odważyłby się na ten krok, żeby nie nastawiać do siebie źle innych państw islamskich w regionie, a także nie chcąc "iść na zderzenie czołowe z USA", które mogłyby chcieć siłowo odblokować ten szlak morski.
Blokada Cieśniny Ormuz? Oto jak to może wpłynąć na ceny
Jak wskazali analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs, hipotetyczne, długotrwałe i poważne zakłócenie tranzytu przez Cieśninę Ormuz mogłoby spowodować wzrost cen ropy do 110 dolarów za baryłkę, a europejskiego gazu do 100 euro za MWh. Szacunek ten zakłada niemal 20-proc. zakłócenie globalnych dostaw energii.
Według cytowanego przez AFP analityka z firmy Global Risk Management, Arne Lohmanna, zamknięcie cieśniny równałoby się z "absolutnym koszmarem", ponieważ cena ropy ma znaczące i bezpośrednie przełożenie na stan światowej gospodarki.
Cieśnina Ormuz to przesmyk – w najwęższym miejscu mający zaledwie 33 km szerokości – umożliwiający żeglugę pomiędzy Zatoką Perską a Zatoką Omańską na Morzu Arabskim. Przebiega przez nią szlak morski, którym transportuje się jedną piątą globalnych dostaw ropy naftowej. W ostatnich kilkunastu miesiącach dziennie przepływało nim 17,8-20,8 mln baryłek tego surowca z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Iraku, Iranu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz gaz LNG, głównie z Kataru. Większość ropy transportowanej tą trasą trafia na rynki azjatyckie.
Na należących do Iranu wysepkach rozrzuconych w pobliżu przesmyku Iran rozmieścił systemy antyokrętowe Noor i Quader. Teheran straszy zablokowaniem ruchu żeglugowego w tym rejonie od kilku dekad. Groźby takie padały w latach 80. w czasie wojny iracko-irańskiej, w latach 2011-2012 w odpowiedzi na amerykańskie embargo na irańską ropę, a także po wycofaniu się USA ze Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (JPCOA) i przywróceniu sankcji nałożonych na Teheran w 2018 r.