Za każdym triumfem stoi zmęczenie, presja i codzienna walka o spokój. Iga Świątek – mistrzyni znana z perfekcjonizmu i żelaznej koncentracji – tym razem pokazała swoją ludzką stronę. W szczerym wyznaniu opowiedziała, jak naprawdę wygląda życie zawodowej tenisistki i dlaczego planuje wywrócić swój kalendarz startów do góry nogami.
Sezon pełen skrajności – od triumfu po wypalenie
Dla Igi Świątek rok 2025 to emocjonalny rollercoaster. Choć na jej koncie pojawiły się kolejne trofea, a zwycięstwo przed Wimbledonem było przełomem, Polka nie ukrywa, że zmęczenie zaczyna dawać o sobie znać. Sezon tenisowy trwa praktycznie cały rok, a obowiązkowe turnieje sprawiają, że nawet liderki rankingu mają coraz mniej przestrzeni na odpoczynek.
Świątek nie boi się mówić o tym otwarcie.
Przestanę patrzeć, które turnieje są obowiązkowe i gdzie mogę dostać karę w postaci 'zera' do rankingu. Ułożę kalendarz tak, jak uważam, że powinien wyglądać. Zobaczymy, czy będę mentalnie okej z tym, że ominę kilka turniejów, gdy inne dziewczyny będą grały. Może da mi to lepszą jakość w tych, które wybiorę -zapowiedziała.
"Czuję się, jakbym miała 40 lat” – szczere wyznanie młodej mistrzyni
Choć Iga ma zaledwie 24 lata, lista jej osiągnięć mogłaby zawstydzić znacznie starsze zawodniczki. 25 tytułów WTA, sześć triumfów wielkoszlemowych, brązowy medal olimpijski i długie tygodnie na pozycji liderki rankingu – to dorobek, który mówi sam za siebie. Nic więc dziwnego, że wielu zapomina, jak młoda wciąż jest polska tenisistka.
ZOBACZ TAKŻE: Od euforii do bezradności. Co wydarzyło się z Igą Świątek w meczu z Rybakiną?
Kiedy dziennikarze zapytali ją, czy sama nie ma poczucia, że oczekiwania wobec niej są przesadnie wysokie, odpowiedziała z rozbrajającą szczerością:
Nawet ja zapominam (śmiech). Czasami czuję się, jakbym miała już 40 lat - przyznała.
I dodała:
Życie tenisistki jest intensywne. Wszystkie pory roku są superintensywne. Łatwo też zapomnieć, jaka jestem młoda. Nie wiem, czuję się, jakbym była w tourze jakieś dziesięć lat, a w zasadzie jestem już szósty rok. To coś, z czego się cieszę.
WTA Finals – walka, która pokaże charakter
Po porażce z Jeleną Rybakiną w WTA Finals Świątek nie ma wiele czasu na refleksję. Przed nią decydujący mecz z Amandą Anisimovą o awans do półfinału. Po mocnym otwarciu turnieju i pewnym zwycięstwie nad Madison Keys 6:2, 6:1, przyszedł zimny prysznic – przegrana 1:2 z Rybakiną. Teraz każdy punkt i każdy gem będą miały znaczenie.
Świątek zachowuje jednak spokój.
Teraz to bardziej przypomina prawdziwy turniej, gdzie wiesz, że jeśli wygrasz, to idziesz dalej, a jeśli przegrasz, to odpadasz. Nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że dam z siebie wszystko. Cieszę się, że przed tym meczem mam na koncie zwycięstwo - powiedziała przed spotkaniem z Anisimovą.
Jak sama podkreśla, mimo zmęczenia wciąż wierzy w rozwój:
Jestem jeszcze młoda, więc mam wiele do zmiany i poprawy w mojej grze. Zawsze dobrze jest spojrzeć na to z szerszej perspektywy.
UEFA - MŚ 2026 - kwalifikacje
Reklama

1 miesiąc temu
20



English (US) ·
Polish (PL) ·