Idą i drżą o swoje życie. Tak wygląda droga, gdzie zginął 10-letni Igor. Mieszkańcy żądają zmian [FILM]

3 tygodni temu 23

Data utworzenia: 16 października 2025, 5:30.

— Niestety, zazwyczaj dopiero, kiedy coś się stanie podejmowane są działania. Być może jednak ten wypadek tak wstrząsnął wszystkimi, że w końcu coś zostanie zrobione — mówi w rozmowie z "Faktem" pani Hania, mieszkanka Pomieczyna leżącego nieopodal Łebieńskiej Huty, gdzie 7 października doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 10-letni Igor, a trzej inni chłopcy zostali ranni. Po tragedii lokalna społeczność domaga się poprawy bezpieczeństwa na trasie, gdzie doszło do wypadku. "Fakt" był tam z kamerą.

— Na tym odcinku drogi jest bardzo niebezpiecznie, ponieważ ograniczenie prędkości jest głównie do 90 km na godz. W Pomieczynie ograniczenie jest do 40 km na godz., ale i tak mało kto tego przestrzega. Pobocza są wąskie i zarośnięte. Przydałaby się tam ścieżka pieszo-rowerowa — mówi w rozmowie z "Faktem" pani Hania z Pomieczyna.

Przyznaje, że ona sama rzadko teraz pokonuje ten ruchliwy odcinek drogi wojewódzkiej nr 224 między Pomieczynem a Łebieńską Hutą. Dlaczego? Bo - jak twierdzi - po prostu się boi. To właśnie tam 7 października doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 10-letni Igor, a trzej inni chłopcy zostali ranni.

Zobacz także: Tragedia w Łebieńskiej Hucie. Szokujące słowa sąsiadów o Marcinie R. "Człowiek do rany przyłóż"

Tragiczny wypadek w Łebieńskiej Hucie. Mieszkańcy żądają zmian

O spowodowanie wypadku podejrzany jest 33-letni Marcin R. Badania krwi mężczyzny wykazały, że jechał pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych. Nie zmienia to jednak faktu, że sama droga, na której doszło do tragedii, pozostawia mieszkańcom wiele do życzenia.

— Mam małe dziecko i boję się z nim jeździć rowerem tą trasą. Mamy nawet przyczepkę rowerową, ale po prostu się boję. Teraz głównie chodzę tamtędy pieszo, bo wydaje mi się, że jednak z dzieckiem tak jest bezpieczniej. Bardziej mogę nad tym zapanować, żeby szybko zejść z drogi, jeśli ktoś bardzo szybko jedzie — mówi nam pani Hania.

Jak twierdzi, ma nadzieję, że po tragicznym wypadku mieszkańcy doczekają się w tym miejscu ścieżki pieszo-rowerowej.

— Niestety, zazwyczaj dopiero, kiedy coś się stanie podejmowane są działania. Być może jednak ten wypadek tak wstrząsnął wszystkimi, że w końcu coś zostanie zrobione. Obawiam się tylko, że skoro jest to droga wojewódzka, to gmina będzie spychała ten problem dalej — zastanawia się mieszkanka Pomieczyna.

Mieszkańcy Łebieńskiej Huty i okolicznych miejscowości każdego dnia, idąc tą drogą drżą o swoje życie. Najbardziej jednak obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci, które muszą praktycznie codziennie pokonywać tę trasę, by dotrzeć do szkoły.

Dyrektorka szkoły: mieszkańcy domagają się chodnika

Mieszkańcy nie chcą czekać, aż dojdzie do kolejnej tragedii. Domagają się od lokalnych władz, by podjęły konkretne działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa na newralgicznym odcinku.

— Powstała petycja mieszkańców w tej sprawie i zbierane są pod nią podpisy. Mieszkańcy mają zamiar następnie udać się z tą petycją do Urzędu Gminy w Szemudzie, żeby również zapoznać z nią wójta i uzyskać jego wsparcie — mówi w rozmowie z "Faktem" Krystyna Kąkol, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Pomieczynie. Jednym z uczniów tej placówki jest 12-letni Ksawery, który w tragicznym wypadku stracił nogę.

Czego mieszkańcy domagają się w petycji?

— Mieszkańcy domagają się chodnika, który poprawiłby bezpieczeństwo pieszych poruszających się na tej trasie. Chodzi szczególnie o dzieci, które chodzą do szkoły w Łebieńskiej Hucie. Uważam, że chodnik jest tam bardzo potrzebny, a jeżeli nie chodnik, to przynajmniej większe pobocze — podkreśla dyrektorka szkoły.

Wypadek w Łebieńskiej Hucie. Mieszkańcy apelują o zmiany

Petycja spotkała się z dużym entuzjazmem ze strony lokalnej społeczności. Mieszkańcy mogą ją podpisywać w sklepie w Pomieczynie lub w tutejszej szkole. Jak udało nam się dowiedzieć, ludzie chętnie składają pod nią swoje podpisy.

"Rozpoczynamy zbiórkę podpisów pod petycją o budowę ciągu pieszo-rowerowego z Łebno Hut do Pomieczyna. Chcemy poprawić bezpieczeństwo na tej trasie i stworzyć wygodne połączenie dla pieszych i rowerzystów. Każdy głos się liczy!!! (...) Zachęcamy wszystkich mieszkańców do wsparcia naszej inicjatywy. Wspólnie możemy wiele zdziałać!" — zaapelowała w mediach społecznościowych pani Kamila Kąkol, inicjatorka pomysłu.

Tragiczny wypadek w Łebieńskiej Hucie

Przypomnijmy. Był wtorkowy wieczór, 7 października. Czterej chłopcy w wieku 10, 12, 13 i 16 lat wracali razem po zmroku ze szkolnego boiska w Łebieńskiej Hucie, gdzie grali w piłkę. Trzech miało rowery, a jeden szedł pieszo. By dotrzeć do swoich domów musieli pokonać ruchliwy odcinek drogi wojewódzkiej nr 224. To bardzo niebezpieczne miejsce, gdzie praktycznie nie ma pobocza, a drogą jeżdżą rozpędzone pojazdy.

W pewnym momencie rozległ się huk. W grupę przyjaciół wjechał kierowca opla. 10-letni Igor zginął na miejscu. Jego 13-letni brat Mariusz i dwaj koledzy — 12-latek i 16-latek — zostali poważnie ranni. Stan jednego z nich, 12-latka, jest określany jako ciężki. Chłopiec stracił nogę.

O spowodowanie wypadku podejrzany jest 33-letni Marcin R. Badania krwi mężczyzny wykazały, że jechał pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych. Po wypadku uciekł z miejsca tragedii.

— Gdyby przejechali jeszcze kawałeczek, to byliby już bezpieczni, bo zjechaliby z tej ruchliwej drogi. Na tej drodze wojewódzkiej kierowcy jeżdżą bardzo szybko, wyprzedzają, jeździ dużo samochodów ciężarowych, o wiele więcej niż kiedyś. Pobocza praktycznie nie ma, a po zmroku jest bardzo niebezpiecznie — mówiła w rozmowie z "Faktem" mieszkanka pobliskiego Będargowa.

Dodała, że chłopcy nie mieli jednak innej możliwości, by dostać się na boisko.

— Do szkoły przecież też pokonują tę samą drogę. Wiadomo, że nie zawsze rodzice mogą odwieźć dzieci autem. Czasami uczniowie z pobliskich miejscowości jeżdżą do szkoły w Łebieńskiej Hucie rowerami, czasami idą pieszo. Teraz przynajmniej na tym odcinku jest wykoszona trawa, a kiedyś trzeba było przedzierać się przez te trawy. Ten odcinek nawet nie jest oświetlony, blisko ulicy rosną drzewa, są zakręty. Nie ma widoczności. Jest bardzo niebezpiecznie. Powinno być pobocze chociaż z jednej strony ulicy. No cóż, może kiedyś się doczekamy, ale czy trzeba kolejnej tragedii, by tak się stało? — mówiła kobieta.

Zobacz także: Z trudem stawiał kroki. To on miał śmiertelnie potrącić 10-letniego Igora. Pokazano nagranie

/7 Krystyna Kąkol, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Pomieczynie.

Krystyna Kąkol, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Pomieczynie.

- / Fakt.pl

/7 Pani Hania, mieszkanka Pomieczyna.

Pani Hania, mieszkanka Pomieczyna.

- / Fakt.pl

/7

Materiały redakcyjne

Po tragicznym wypadku w Łebieńskiej Hucie lokalna społeczność domaga się poprawy bezpieczeństwa na trasie, gdzie doszło do tragedii.

/7

Materiały redakcyjne

Mieszkańcy Łebieńskiej Huty i okolicznych miejscowości domagają się poprawy bezpieczeństwa na trasie, gdzie doszło do tragicznego wypadku. Każdego dnia, idąc tą drogą, drżą o swoje życie.

/7

Materiały redakcyjne

Mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci, które muszą praktycznie codziennie pokonywać odcinek drogi wojewódzkiej nr 224, by dotrzeć do szkoły w Łebieńskiej Hucie.

/7

- / Fakt.pl

Mieszkańcy nie chcą czekać, aż dojdzie do kolejnej tragedii. Domagają się od lokalnych władz, by podjęły konkretne działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa na newralgicznym odcinku.

/7

- / Fakt.pl

Mieszkańcy przygotowali petycję, w której domagają się budowy chodnika na trasie, gdzie doszło do tragicznego wypadku.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło