Horror na wsi. Psy zagryzły człowieka? Nowe fakty

2 tygodni temu 14

Data utworzenia: 21 października 2025, 17:56.

Niezabezpieczona odpowiednio posesja, a wokół ogromne pole we wsi Karnice — to tu przed bramą jednej z posesji odnaleziono ciało mężczyzny. Gdy na miejsce przyjechali ratownicy, 76-latek już nie żył. Miał widoczne ślady pogryzienia przez psy. Czy zwierzęta pochodziły z pobliskiej posesji? Jak dowiedział się "Fakt", w domu właścicielki kilku czworonogów przeprowadzono we wtorek 21 października dwie interwencje. Wiemy, że cztery psy zostały odebrane starszej kobiecie. Mają zostać przebadane. Jednak na własne oczy widzieliśmy pozostałe zwierzęta. Ich właścicielka zachowuje się bardzo dziwnie. Gdy zobaczyła policjantów, zaczęła ich obrażać.

Psy miały przebywać na posesji oddalonej o około 100 metrów od miejsca znalezienia zwłok mężczyzny. Foto: - / Fakt.pl

Ciało mężczyzny zostało znalezione 17 października. — Miał rany kąsane pośladka, uda i głowy — wyjaśnia Marek Wojtysiak, prokurator rejonowy w Poddębicach.

Tragedia w Karnicach: śmierć mężczyzny i psy pod lupą śledczych

Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna przyszedł odwiedzić właścicielkę posesji, na której znajdowały się psy. Co się stało później? Tego wciąż nie wiadomo. 76-latek został znaleziony ok. 100 metrów dalej, już poza terenem ogrodzenia. Czy to psy mogły spowodować śmierć mężczyzny? O tym śledczy na razie nie przesądzają. Na to pytanie odpowie zaplanowana na czwartek sekcja zwłok.

Cztery psy zostały odebrane właścicielce posesji. Przejdą badania weterynaryjne. — Zostaną zbadane m.in. ich odchody i resztki pokarmu zalegające w żołądku, po to, aby sprawdzić, czy są w nich ślady nieżyjącego mężczyzny — wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" Marek Wojtysiak, prokurator rejonowy w Poddębicach.

Właścicielka zwierząt nie została na razie przesłuchana. — Utrudniony jest z nią logiczny kontakt — tłumaczy prokurator Wojtysiak.

Właścicielka psów nie została przesłuchana. Urzędnicy interweniują w Karnicach

We wtorek, 21 października, doszło do kolejnej interwencji, ale tym razem wzięli w niej urzędnicy. — Rano pojawiliśmy się wspólnie z pracownikiem opieki społecznej oraz specjalistą w wyłapywaniu zwierząt, ale nie otwarto nam drzwi. Przypuszczam, że celowo, ponieważ ewidentnie ktoś w tym czasie był w domu — mówi nam burmistrz gminy Poddębice, Piotr Paweł Sęczkowski. I dodaje, że urzędnikom zależało na sprawdzeniu, w jakim stanie znajduje się reszta nieodebranych jeszcze psów. — Nie są zaniedbane — podkreśla burmistrz.

Z relacji naszej dziennikarki Moniki Marczyńskiej wynika, że po okolicy wciąż biegają dwa psy. Nie są agresywne, pilnują posesji. Czy starsza kobieta jest w stanie sama opiekować się nimi? — Ze względu na dobro postępowania nie udzielamy takich informacji — odpowiada mł. asp. Alicja Bartczak, rzeczniczka KPP w Poddębicach.

Popołudniowa próba wejścia w asyście policji

Do kolejnej próby wejścia do domu doszło około godz. 15.00. Tym razem już w asyście policji. Tym razem właścicielka zwierząt wyszła na zewnątrz. Trudno było z nią nawiązać logiczny kontakt. Kobieta krzyczała, obrażała funkcjonariuszy.

— Prokuratura nie nakazała nam odebrania zwierząt, tylko rozważanie takiej decyzji. Podejmie ją Powiatowy Inspektorat Weterynarii — mówi "Faktowi" burmistrz.

Zobacz także: Nowe zeznania w sprawie Łukasza Żaka. Oskarżony nie wytrzymał na sali sądowej

/4

- / Fakt.pl

Interwencja z właścicielką zwierząt.

/4

- / Fakt.pl

Teren jest nieogrodzony.

/4

- / Fakt.pl

Po polu swobodnie biegają psy właścicielki.

/4

- / Fakt.pl

Cztery z psów zostały skierowane na obserwację weterynaryjną.

Przeczytaj źródło