Hit na zimę w Lidlu. Grzeje w minutę i kosztuje grosze

1 dzień temu 6

Jesienne poranki coraz częściej zaczynają się od zmarzniętych dłoni i pospiesznego szukania rękawiczek. Na rynku znów pojawiają się małe, praktyczne rozwiązania, które nie wymagają wielkich inwestycji i rozkręcania kaloryferów. Teraz do gry wchodzi niewielki gadżet z dwoma zadaniami, który ma upraszczać codzienność i podkręcać komfort w drodze. 

Lidl wprowadza nowy produkt

Lidl wprowadza ogrzewacz Crivit, działający do 8 godzin i pełniący funkcję powerbanku. Cena ogrzewacza Crivit wynosi 49,99 zł. Ogrzewacz można zamówić w internetowym sklepie Lidla już teraz. To zestaw informacji, który trafia w potrzeby osób szukających prostego sposobu na szybkie dogrzanie się bez podłączania przedłużaczy i wożenia ze sobą dodatkowych ładowarek. Dla wielu liczy się wygoda i przewidywalność działania.

Urządzenie jest niskobarierowe: nie wymaga dodatkowych akcesoriów, nie zajmuje miejsca w domu i mieści się w codziennej rutynie. Taka propozycja wpisuje się w trend kompaktowych rozwiązań do zadań codziennych.

Akumulator 5200 mAh zapewnia do 8 godzin nieprzerwanej pracy ogrzewacza. Crivit działa jako powerbank i ładuje urządzenia z portem USB. Te dwa parametry tworzą praktyczną parę: ciepło w podróży i awaryjne doładowanie telefonu wtedy, gdy nie ma gniazdka pod ręką. Tryb powerbanku pozwala uniknąć dylematów, czy wybrać naładowany telefon, czy ogrzane dłonie.

Ogrzewacz mieści się w kieszeni kurtki, plecaku lub torebce. Dostępny jest w kolorach szarym i pomarańczowym. Z perspektywy półki sklepów internetowych to też czytelna propozycja: prosta, konkretna.

Ogrzewacz, który zmienia codzienność

Małe urządzenia często wygrywają nie liczbą funkcji, lecz tym, że działają wtedy, kiedy najbardziej ich potrzeba. Ogrzewacz, który można uruchomić w drodze z tramwaju na przystanek, w aucie przed rozgrzaniem nawiewu czy na zimnej klatce schodowej, zdejmuje z głowy drobny, ale dokuczliwy problem. Daje chwilę komfortu, która skraca dystans do ciepłego miejsca.

Jak przekazano mediom, popyt na praktyczne akcesoria rośnie wraz z pierwszymi spadkami temperatury. - czytamy w ustaleniach.

Jesienią i zimą użytkownicy szukają pewnych wyborów: nie przełomów, lecz gadżetów, które robią swoją robotę i nie psują się po tygodniu. Nie wymaga szukania rzadkich ładowarek ani dodatkowych kabli. Im mniej przeszkód, tym większa szansa, że sprzęt faktycznie będzie używany, a nie trafi do szuflady.

Do tego dochodzi jeszcze jedna warstwa: poczucie sprawczości. Można zareagować na chłód od razu, bez zerknięcia na kaloryfer czy kondycję domowej instalacji.

ZOBACZ TAKŻE: Wjechała autem na cmentarz pełen ludzi. Przykre sceny w polskiej miejscowości

Sukces produktu z lidla

Rynek akcesoriów na chłodniejsze miesiące co roku działa według podobnego scenariusza: pierwsze przymrozki, szybki wzrost sprzedaży podstawowych rozwiązań, a potem selekcja, w której zostają tylko rzeczy naprawdę potrzebne. O sukcesie decyduje kilka prostych parametrów: czas pracy, funkcje, cena i dostępność.

W tym przypadku zestaw tych elementów jest spójny i nie wymaga tłumaczeń. Dla wielu klientów kluczowa będzie także możliwość kupna online i szybka dostawa do automatu lub kuriera. Brak konieczności wizyty w sklepie zamyka sprawę w kilku minutach.

Na końcu zostaje pytanie o grupę docelową. Odpowiedź jest szersza, niż mogłoby się wydawać. To nie tylko osoby, które marzną bez przerwy. To także ci, którzy cenią kontrolę nad czasem i energią: dojeżdżający, rodzice w ciągłym biegu, studenci między zajęciami, a także pracownicy terenowi.

Przeczytaj źródło