Pedro Sanchez jest jednym z najbardziej zagorzałych krytyków polityki Izraela w Europie. Ostre stanowisko premiera może mieć dla Hiszpanii spore konsekwencje.
Izrael kontynuuje swoje działania w Strefie Gazy, przez co sytuacja w regionie staje się coraz bardziej dramatyczna a kryzys humanitarny się pogłębia. Każdego dnia z Bliskiego Wschodu napływają doniesienia o łamaniu praw człowieka a media zalewają obrazki dzieci i cywilów umierających z głodu.
Tylko w ciągu ostatnich dni przeprowadzono ataki na ponad 150 celów, które izraelska armia określa jako „terrorystyczne”. Ta fala ataków nie tylko doprowadziła do odcięcia mieszkańców od łączności i internetu, ale również wywołała panikę wśród Palestyńczyków, którzy wszelkimi możliwymi sposobami próbują wydostać się z miasta.
Sanchez kontra Netanjahu
Jednym z najbardziej zagorzałych krytyków polityki Izraela w Europie jest Pedro Sanchez. Premier Hiszpanii stanowczo sprzeciwia się działaniom gabinetu Benajmina Netanjahu i domaga się zwiększenia presji międzynarodowej, która zmusi Izrael do zaprzestania ataków w Strefie Gazy. W tym kontekście warto przypomnieć, że Hiszpania – obok Irlandii i Norwegii – postanowiła uznać Palestynę za państwo.
Nie czekając na działania UE, w połowie września Pedro Sanchez zdecydował się wprowadzić całkowite embargo na dostawy broni do Izraela a także zakaz tranzytu sprzętu wojskowego przez terytorium Hiszpanii. Madryt ogłosił także zakaz wjazdu na teren kraju dla wszystkich osób, które „mają swój bezpośredni udział w ludobójstwie”. Co więcej, ze środków budżetowych na 2026 rok ma zostać przekazane dodatkowe 50 mln euro na pomoc humanitarną dla Gazy.
Hiszpania nie zagra na mundialu? Sanchez stawia ultimatum
Pedro Sanchez jest też gorącym zwolennikiem wykluczenia izraelskich muzyków i sportowców z udziału w międzynarodowych wydarzeniach. – Organizacje sportowe muszą się mocno zastanowić, czy naprawdę powinniśmy się na to zgadzać. To nie jest etyczne, że Rosja po agresji na Ukrainę została wykluczona, natomiast Izrael nie ponosi żadnych konsekwencji – tłumaczył hiszpański premier.
Polityk poszedł także o krok dalej i zapowiedział, że reprezentacja kraju może nie wziąć udziału w piłkarskich mistrzostwach świata, które zostaną rozegrane w 2026 roku w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku. Szef PSOE zasugerował, że jeśli Izrael nie zostanie wyrzucony z rozgrywek, to La Furia Roja nie weźmie w nich udziału.
Piłkarscy eksperci są zgodni, że Hiszpania jest wymieniana w gronie faworytów do zwycięstwa na mundialu, dlatego ewentualna rezygnacja kadry prowadzonej przez Luisa de la Fuente byłaby ogromnym ciosem dla prestiżu rozgrywek.
Sugestie dotyczące bojkotu nie dotyczą tylko sportu, ale również i muzyki. Hiszpania, która jest od lat jednym z największych graczy podczas Eurowizji (należy do tzw. Wielkiej Piątki) domaga się wyrzucenia Izraela z udziału w przyszłorocznym konkursie w Wiedniu. Podobne stanowisko zajęły również Słowenia, Irlandia, Islandia oraz Holandia.
– Nie możemy normalizować udziału Izraela w międzynarodowych forach, jakby nic się nie działo – komentował minister kultury Hiszpanii Ernest Urtasun.
Vuelta a Espana w cieniu skandalu
Tymczasem hiszpańskie media zwracają uwagę na fakt, że deklaracja Pedro Sancheza padła zaledwie dzień po ogromnych kontrowersjach, do których doszło podczas finiszu prestiżowego Vuelta a Espana.
Ostatni etap wyścigu w Madrycie oraz oficjalna dekoracja zwycięzców musiały zostać odwołane. Powód? Mimo zabezpieczenia przez hiszpańskie służby, na trasę, którą mieli przejeżdżać kolarze, wdarł się tłum propalestyńskich aktywistów.
Zaatakowani zostali członkowie drużyny Israel – Premeir Tech. Ekipa ta została założona przez Sylvana Adamsa, kanadyjskiego miliardera izraelskiego pochodzenia, który jest aktywnym działaczem Światowego Kongresu Żydów a w swoich publicznych wypowiedziach wielokrotnie chwalił politykę Izraela wobec Strefy Gazy. Komentując propalestyńskie protesty doszukiwał się drugiego dna i sugerował, że są one inspirowane przez Iran, Katar oraz Chiny.
Triumfator Vuelta a Espana – Jonas Vingegaard – nie krył rozżalenia zaistniałą sytuacją. – Odebrano nam w ten sposób moment chwały. Tak bardzo chciałem świętować swoje zwycięstwo z moim zespołem i kibicami. Oczywiście, każdy ma prawo do protestów, ale jest to prawdziwy skandal, że nie możemy przez to ukończyć wyścigu – stwierdził duński kolarz.
Sanchez reaguje na zamieszki w Madrycie
Na wydarzenia w hiszpańskiej stolicy ostro zareagował Pedro Sanchez. Wypowiedź premiera zamiast uspokoić nastroje, wywołała falę kontrowersji.
Chociaż polityk zapewnił, że „zawsze odrzuca przemoc i ma ogromny szacunek dla sportowców”, to zdecydował się poprzeć protestujących aktywistów. Wyraził podziw dla ich odwagi oraz tego, że Hiszpanie jednoczą się w tak ważnej sprawie i dają przykład całej Europie oraz światu, że prawa człowieka nie powinny ustępować miejsca interesom finansowym.
Polityk nie odniósł się publicznie do faktu, że w trakcie zamieszek w Madrycie poszkodowanych zostało blisko 20 hiszpańskich funkcjonariuszy służb porządkowych. Aktywiści mogli także liczyć na wsparcie ze strony wiceszefowej hiszpańskiego rządu. Yolanda Diaz zamieściła w sieci wpis, w którym oceniła, że „protesty podczas Vuelta a Espana to jasny sygnał, że Hiszpania nie toleruje ludobójstwa”.
Deklaracja Sancheza rozwścieczyła Izrael
„El Pais” zaznacza, że premier w kwestii stanowiska odnośnie Izraela, może liczyć na poparcie swojej partii. W podobnym tonie do Pedro Sancheza wypowiedział się Patxi Lopez, rzecznik grupy PSOE w hiszpańskim Kongresie.
Polityk podkreślił, że „społeczeństwo nie może pozostać obojętne na to, że na Bliskim Wschodzie dochodzi do aktów ludobójstwa a dzieci umierają z głodu”. – Każdego dnia widzimy poruszające obrazki z Bliskiego Wschodu. Zwrócimy się do odpowiednich organów o wykluczenie Izraela. Nie ma naszej zgody na to co się dzieje. Pora w końcu przejrzeć na oczy – mówił.
Nie jest zaskoczeniem, że słowa szefa hiszpańskiego rządu odbiły się szerokim echem w Izraelu i zostały przyjęte ze sporą wściekłością. Minister spraw zagranicznych Gideon Saar wprost nazwał Pedro Sancheza kłamcą. Zarzucał politykowi hipokryzję i usiłował przekonywać, że to terrorystyczne państwo Hamas najechało Izrael i dokonało najbardziej krwawej masakry Żydów od czasów Holokaustu.
Czytaj też:
Afera po targach zbrojeniowych. Izraelczycy przesłuchani, ale to aktywistom grozi więzienieCzytaj też:
Tajne loty do Polski. Warszawa mówi „nie”