Grzegorz Lato wypalił wprost! "Lewandowski powinien przeprosić Probierza za szantaż”

1 dzień temu 7
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Michał Białoński, Polsat Sport: Michał Probierz poszedł na wojnę z Robertem Lewandowskim, ale tę z Finlandią przegrał. Efekt jest taki, że nie jest już selekcjonerem. Nie wiadomo, czy za czyjąś namową, czy po własnych przemyśleniach, złożył dymisję. Jak pan to ocenia?

Grzegorz Lato, król strzelców MŚ 1974 r., prezes PZPN-u w latach 2008-2012: Czuję olbrzymi niesmak. Kapitan nie powinien wybierać sobie meczów, w których zagra, a które opuści przez zmęczenie. Gdybyśmy pokonali Finów, to przy najgorszym układzie mielibyśmy baraże o wyjazd na MŚ. Zobaczymy, jak wybrniemy z tych kłopotów.

ZOBACZ TAKŻE: Piłkarka Barcelony nie zawodzi! Remis Polski na otwarcie mistrzostw Europy

Ale nie sądzi pan, że Michał Probierz wybrał zły moment na zmianę kapitana? Tuż przed meczem z Finlandią odebrał opaskę Lewandowskiemu, choć mógł to zrobić już w piątek, przy okazji towarzyskiego meczu z Mołdawią. Później powierzył opaskę Piotrowi Zielińskiemu, który z powodu kontuzji nie zagrał i ostatecznie kapitanem został Jan Bednarek.

Powiem panu uczciwie, że najbardziej zawiódł kapitan. On powinien być z zespołem cały czas. Tymczasem nie chciał pożegnać nawet Kamila Grosickiego. Przyjechał na to pożegnanie dopiero w ostatniej chwili, próbując odkupić winy. Dla mnie sprawa jest prosta: jeżeli Robert Lewandowski nie chce grać w reprezentacji i ma w d… orzełka, to niech zrezygnuje i nie przejeżdża! Tymczasem on bawi się w szantaż, że nie będzie grał w reprezentacji, dopóki trenerem jest Probierz. Ludzie kochani! No popatrzcie się w lustro!

Ale może Lewandowski nie mógł ścierpieć tego, że metody Probierza nie skutkują, a ciągłe rotacje składem doprowadziły nas w ślepy zaułek? Selekcjonerem był niemal dwa lata, a udanych meczów tyle co kot napłakał.

Nie znam takiego przypadku, w którym to zawodnicy wybierają sobie trenera do reprezentacji.

Grzegorz Lato: Trzymam kciuki za dobry wybór prezesa Kuleszy

Na kogo powinien postawić prezes Kulesza? Wśród kandydatów na nowego selekcjonera wymieniani są: Jan Urban, Adam Nawałka, Marek Papszun, Jerzy Brzęczek, Maciej Skorża, Jacek Magiera.

Nie interesuje mnie to. Niech sobie prezes wybiera w spokoju, jak mu podpowiada rozum i doświadczenie. Trzymam kciuki za dobry wybór.

Antoni Piechniczek uważa, że Jan Urban byłby najlepszy, bo ma doświadczenie, charyzmę, a także potrafi sobie radzić z gwiazdami, co pokazał w Górniku, gdzie prowadził Lukasa Podolskiego.

Ale nie wiem, czy nasz wielce wielmożny pan kapitan zaakceptuje tę kandydaturę. Nie wtrącam się w ten wybór selekcjonera. Wiem jedno: gdyby Lewandowski miał trochę oleju w głowie, to by zadzwonił do Probierza i powiedział: „Bardzo pana trenera przepraszam, ten mój szantaż był niepotrzebny”.

Takie słowa oznaczałyby elegancję.

Ale do tego trzeba mieć klasę. Powiem panu, że jak słyszę niektórych ekspertów w telewizji, że Robert Lewandowski to dobro narodowe, to i tamto, to dochodzę do wniosku, że nie wiem, co się z tym narodem stało. Do tych, którzy tak twierdzą, mam jedno pytanie: jakie sukcesy odniósł Lewandowski z reprezentacją Polski?

Ćwierćfinał Euro 2016, ale też dzięki jego bramkom byliśmy spokojni o awans na MŚ i ME. Być może przy obecnym pokoleniu te promocje nie będą takie oczywiste i wrócimy do lat 90., w których – oprócz igrzysk w Barcelonie - nie pojechaliśmy na żaden duży turniej? Opuściliśmy MŚ 1994, 1998 oraz ME 1992, 1996, 2000 i 2004.

Czyli jeden względny sukces miał miejsce za Adama Nawałki, dziewięć lat temu. Zatem Robert jest u nas szanowany za olbrzymie sukcesy w piłce niemieckiej i hiszpańskiej. Mistrzem Niemiec był 10 razy, z Bayernem wygrał Ligę Mistrzów, dwukrotnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii.

Do tego dziewiętnastokrotnie był królem strzelców.

Ale większość tych sukcesów nie zalicza się do historii polskiej piłki nożnej. Dlatego, jakie wyniki kapitan reprezentacji Polski osiągnął w naszych barwach? Ja za niego odpowiem: pierwszy mecz „w łeb”, drugi „w łeb”, trzeci o honor.

Poza Euro 2016 i MŚ w Katarze, za kadencji trenera Michniewicza, tak faktycznie było. Jeszcze na Euro 2012 w trzecim meczu walczyliśmy o wyjście z grupy, ale ulegliśmy Czechom.

Z Kataru najbardziej zapamiętaliśmy awanturę o premie, do jakiej doszło przed meczem z Francją. Nie będzie rada drużyny przyznawała sobie pieniędzy, biorąc dla siebie najwięcej. A to jest przecież jeden zespół, jak rodzina! Wkład w sukces mają nie tylko ci, co grają, ale też ci, którzy siedzą na ławce.

Jak dzieliliście pieniądze podczas MŚ 1982 r., gdy wynegocjował pan premie od producenta sprzętu sportowego?

Udało się je wywalczyć dopiero po tym, jak sprułem paski na butach ze znaku firmowego tej firmy. Oni powiedzieli, że podpisali umowę z PZPN-em na dostarczenie sprzętu i że nam się nie należą żadne premie. Odparłem, że mnie to guzik interesuje, co oni z PZPN-em podpisali. Stwierdziłem, że mogę grać w innych butach.

Poskutkowało?

Tak, dostaliśmy kasę. Podzieliliśmy ją równo. Jeden zawodnik tylko nie dostał nic.

Kto i dlaczego?

Piotr Skrobowski z Wisły. Z prostej przyczyny: cała Wisła wiedziała, że ma pękniętą kość strzałkową, przez co nie miał szans zagrać, ale i tak robił wszystko, żeby pojechać na MŚ. No i pojechał, ale już drugiego dnia po przyjeździe, podczas treningu powiedział, że go boli noga. Pojechali do szpitala na prześwietlenie, które wykazało pęknięcie kości. Zamiast grać i trenować, siedział sobie na basenie i pił piwko opalony, a myśmy zapieprzali.

Z Wisły Kraków do Hiszpanii pojechali także Jan Jałocha i Marek Kusto. Powiedziałem im: „Wiedzieliście wszyscy, że Skrobowski ma pękniętą kość strzałkową. Wszyscy w klubie to wiedzieli. Jemu się premia nie należy”. Taka była decyzja moja i Władka Żmudy. Wiślacy nie powiedzieli ani słowa.

Grzegorz Lato o sporze Roberta Lewandowskiego z Cezarym Kucharskim 

Ostatnio wokół Roberta Lewandowskiego zrobiło się głośno nie tylko z powodu konfliktu z Michałem Probierzem, ale też trwającego procesu z byłym menedżerem Cezarym Kucharskim. Robert zarzucił mu stosowanie szantażu i groźby. W środę spędził na sali sądowej ponad pięć godzin, a w czwartek ponad siedem.

Nie chcę się w to wtrącać, bo to nie mój biznes. Ale Kucharski reprezentował interesy Lewandowskiego jako menedżer bardzo długo i wynegocjował kilka umów. Za to należy mu się kilka procent zysku, za pilnowanie spraw. Później Robert zmienił sobie menedżera, nie rozliczając się z Kucharskim. Ta sprawa za bardzo mnie nie interesuje.

Sądzi pan, że nowy selekcjoner zdoła uratować eliminacje do MŚ? Wstydem byłoby przegrać je z Finami, którzy z hukiem spadli na trzeci poziom Ligi Narodów i nie mają już piłkarzy pokroju Jariego Litmanena.

Problemem jest nie tylko reprezentacja, ale też Ekstraklasa. Jeżeli w Rakowie jedynym regularnie grającym Polakiem jest bramkarz, w innych czołowych klubach gra po siedmiu czy ośmiu obcokrajowców, to skąd my mamy brać talenty do reprezentacji? Na dodatek „wielkie gwiazdy”, które wyjechały na Zachód siedzą na ławce, albo grają tylko cząstkowo. To jakim cudem mamy mieć mocną kadrę?

Krzysztof Piątek, w wieku 29 lat, przeniósł się do SC Al-Duhail z ligi katarskiej. Na ogół trafiają tam piłkarze, którzy chcą dorobić do emerytury.

Ale Cristiano Ronaldo w wieku 40 lat gra w pobliskiej Arabii Saudyjskiej i nie przeszkadza mu to w utrzymaniu wysokiej formy. To samo Messi, który jest w MLS-ie. Meldują się na zgrupowaniach reprezentacji jak żołnierze. Gdy Lewandowski wróci do składu, a mimo tego nie awansujemy na MŚ, to jak pan myśli, krytycy mu odpuszczą? Boję się, że tak.

Raczej nikt nie zapomni tego, że najważniejszy generał opuścił ważną bitwę w Helsinkach.

I to kapitan, a nie szeregowy „żołnierz”.  Przyzwyczajony jestem do zupełnie odmiennego traktowania obowiązku gry w reprezentacji Polski. Przecież nawet w meczu pożegnalnym Kamila Grosickiego Robert mógł wyjść na pół godziny i razem z „Grosikiem” by zeszli, cześć do widzenia.

Ale widać, że ostatni taniec Grosickiego był po myśli Probierza, bo po rezygnacji selekcjonera Kamil deklaruje chęć powrotu do kadry. Gdy zapytałem go o to, czy nie miał zamiaru pomóc drużynie w Helsinkach, odparł: „To nie moja decyzja, tylko trenera”.

Ostatnio w radiu RMF słyszałem, jak żartowali: „Może byśmy powołali Bońka, Latę i Żmudę. Lepiej nie będzie, ale wesoło na pewno”. Śmiałem się z tego przez całą drogę. Mówiąc poważnie, oglądałem mecz Finlandii z Holandią, który Holendrzy wygrali 2:0. Od razu wiedziałem, że ciężko nam będzie pokonać finów. Na dodatek numer, który wykręcił bramkarz Skorupski, to daj pan spokój! Takie błędy słono kosztują. On mógł wszystko zrobić! Zagrać wcześniej do boku, do obrońców . Ale zapanowała teraz moda rozgrywania z bramkarzem w „szesnastce” na styk z przeciwnikiem. Później skutki są opłakane.

Pewne jest jedno – w reprezentacji Polski musi wrócić dyscyplina.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło