- Donald Trump nic nie zrozumiał i dalej uczestniczy w koncercie mocarstw, gdzie w istocie Ukraina nie ma dla niego znaczenia, właściwie negocjuje jej kapitulację - mówi gen. Roman Polko w rozmowie z Gazeta.pl. Były dowódca GROM ocenia, czego można się spodziewać po spotkaniu liderów na Alasce.

Rosjanie przełamali linię frontu. Gen. Polko: Przełomu z tego nie będzie
Według najnowszych informacji przekazanych przez ośrodek analityczny Deep State wojska rosyjskie przełamały linię frontu w pobliżu Dobropola w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. W ocenie gen. Romana Polko, to żaden przełom na froncie. - O takich taktycznych sukcesach słyszymy co pewien czas. To tylko potwierdza, że Moskwa intensyfikuje ataki i rzuca wszystko, co może na linię frontu, chcąc powiększyć zagarnięte terytoria, a przede wszystkim pokazać, że to po jej stronie jest inicjatywa. Przełomu z tego nie będzie, widać, że Rosja utknęła - podkreśla były dowódca GROM w rozmowie z Gazeta.pl. Jak dodaje, wszystko zależy od płynności dostaw wsparcia logistycznego i informacyjnej ze strony Stanów Zjednoczonych i Europy dla Kijowa. - Bez takiej pomocy Ukraina może stać się łupem Rosji - zaznacza.
Zobacz wideo Rosja: Możemy prowadzić wojnę z Ukrainą przez 20 lat
"Trump uczestniczy w koncercie mocarstw, właściwie negocjuje kapitulację Ukrainy"
Wiadomo, że w piątek 15 sierpnia po raz pierwszy w czasie drugiej kadencji Donalda Trumpa dojdzie do jego spotkania z Władimirem Putinem. Oprócz kwestii zawieszenia broni w Ukrainie, mają oni rozmawiać na Alasce o normalizacji dwustronnych kontaktów. Do tej pory kilkakrotne rozmowy liderów nie przyniosły żadnych konkretnych ustaleń dotyczących Ukrainy. - To nie są negocjacje, to kompromitacja Donalda Trumpa i Steve'a Wiktoffa [specjalnego wysłannika amerykańskiego prezydenta - red.]. Już kilkukrotnie usłyszeliśmy, że "Trump zrozumie". On nic nie zrozumiał i dalej uczestniczy w koncercie mocarstw, gdzie w istocie Ukraina nie ma dla niego znaczenia, właściwie negocjuje jej kapitulację, ponieważ Rosja nie wykonała nawet żadnego gestu, który by pokazywał, że chce doprowadzić do zakończenia wojny. Nie było nawet porozumienia dotyczącego chociażby wstrzymania ognia. To wszystko gierki Władimira Putina, w których pokazuje, że jednak ta dyplomacja amerykańska - w przeciwieństwie do swoich poprzedników - kompletnie nie rozumie, albo udaje, że nie rozumie Rosji - ocenia ekspert.
- Trump bardzo chciałby pokojową Nagrodę Nobla, ale za co? Za przejęcie metali ziem rzadkich Ukrainy czy doprowadzenia do jej kapitulacji? - mówi ironicznie gen. Polko. Jak podkreśla, nie spodziewa się niczego po piątkowym spotkaniu liderów. - Rosja nawet jeśli podpisze jakiekolwiek porozumienie dotyczące przerwania ognia, to wcale nie oznacza, że będzie go przestrzegać. Putin pokazał już wyraźnie, że podpisane przez niego porozumienia w praktyce nie są realizowane - podkreśla. I dodaje: - To w zasadzie - mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - druga Jałta, gdzie Putin z Trumpem mieliby podzielić strefę wpływów. Nie spodziewam się niczego dobrego po tym spotkaniu.
Nasz rozmówca zwrócił też uwagę, że na piątkowym szczycie nie przewidziano udziału Ukrainy ani przedstawicieli Unii Europejskiej. - To karygodne. Jak można dyskutować o pokoju bez Ukrainy czy Europy, której ta sytuacja bezpośrednio dotyka? - mówi ekspert.
Część okupowanych ukraińskich terytoriów dla Rosji? Ekspert: To byłaby nagroda dla agresora
Generał zauważa, że minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow i były prezydent Dmitrij Miedwiediew podkreślają, że Moskwa nie zrezygnuje z dwóch celów: demilitaryzacji (w praktyce całkowitego rozbrojenia) i denazyfikacji Ukrainy. Przypomnijmy, kremlowska propaganda od lat wykorzystuje narrację o "ukraińskich nazistach" w celu zdyskredytowania ukraińskich władz i usprawiedliwienia agresji wobec tego kraju. Kiedy Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę w 2022 roku, Putin ogłosił, że jednym z celów "specjalnej operacji wojskowej" jest "denazyfikacja" tego kraju. Zdaniem rosyjskiego przywódcy obecni żołnierze, podobnie jak ich przodkowie, walczą o "wyzwolenie swojej ojczyzny z nazistowskich brudów". - To doprowadzenie do sytuacji, w której Ukraina stanie się drugą Białorusią, państwem zależnym od Rosji - mówi gen. Polko.
Zapytaliśmy również o kwestię pojawiających się doniesień o złagodzeniu podejścia Zełenskiego do oddania już okupowanych terytoriów. - To byłaby nagroda dla agresora. Prezydent Ukrainy, oczywiście nie wyrzekając się swoich terytoriów, ale zgadzając się na zamrożenie działań, jest gotowy. Jedyne, o co prosił, to o gwarancję pokoju. Ale trzeba mieć cały czas z tyłu głowy: Putin nie przestrzega porozumień, które podpisał - podkreśla generał.