Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Początkowo Magdalena Fręch w 1. rundzie miała zagrać z Anastazją Potapową, jednak pochodząca z Rosji tenisistka wycofała się w ostatniej chwili. Jak przyznała Polka, to nie zmiana rywalki, ale raczej miejsca i czasu rozegrania spotkania miały największy wpływ na jej nie najlepszą dyspozycję. Co więcej, jak sama przyznała, z tego powodu wdała się nawet w kłótnię z organizatorami, tłumacząc, że taka sytuacja zdarzyła się w jej karierze po raz pierwszy.
- Przyznam szczerze, że zmiana rywalki nie miała większego znaczenia, ponieważ dowiedziałam się o tym dość wcześnie, podczas porannej rozgrzewki. Większym problemem była zmiana kortu na ten z numerem "10" oraz zmiana pory rozegrania meczu, bo wydarzyło się to na godzinę przed nim. Jestem osobą, która lubi mieć wszystko zaplanowane, a przez tę zmianę wszystko wywróciło się do góry nogami. Nawet tak prozaiczna kwestia jak posiłek przed grą okazała się kłopotliwa, bo musiałam wyjść na kort chwilę po obiedzie, co doprowadziło do wymiany zdań, a nawet awantury - powiedziała po porażce rozgoryczona Fręch.
ZOBACZ TAKŻE: Koszmar mistrzyni olimpijskiej! Po raz kolejny odpadła z Wimbledonu w pierwszej rundzie
Nasza tenisistka dokładnie opisała następnie wpływ, jaki zmiany miały na jej organizm.
- Taka organizacja nie jest czymś dobrym i nie było to fajne ze strony organizatorów, tym bardziej że byłam w "trzecim rzucie", a nie ostatnim, który jest z reguły przenoszony. Cała moja fizjologia została z tego powodu zaburzona, a timing został chyba gdzieś w domu... Miałam straszne problemy, żeby w ogóle zagrać piłkę w kort, a to dość kluczowe - dodała.
Tegoroczna edycja Wimbledonu dla plasującej się na 24. miejscu Polki dobiegła zatem końca. Zawodniczka zdradziła jednak plany, jakie ma na drugą połowę sezonu.
ZOBACZ TAKŻE: Świątek wypowiedziała się na temat kolejnej rywalki. Zdradziła jej najgroźniejszą broń
- Najbliższe dni poświęcę na odpoczynek, zresetowanie głowy i krótkie wakacje przed turniejami w Stanach Zjednoczonych. Przede mną druga połowa sezonu i zrobię wszystko, by przystąpić do kolejnych zawodów z motywacją, jaką miałam jeszcze na początku kalendarza. Mam nadzieję, że będę miała więcej mocy, bo w ostatnim czasie wiele dni spędzałam na treningach oraz samych turniejach, a to dosyć męczące - przyznała Fręch.
Cała rozmowa z Magdaleną Fręch w załączonym materiale wideo.
Polsat Sport