Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Reprezentacja Polski przegrała w trzech setach z Włoszkami w półfinale Ligi Narodów w Łodzi. Sobotnie wydarzenia po spotkaniu przed kamerą Polsatu Sport podsumowała Malwina Smarzek. - Ciężko powiedzieć coś dyplomatycznego - stwierdziła.
Reprezentacja Polski siatkarek zdecydowanie uległa Włoszkom w półfinale Ligi Narodów w Łodzi. Podopieczne Stefano Lavariniego nie miały w sobotę wiele do powiedzenia przeciwko znakomicie dysponowanym rywalkom.
ZOBACZ TAKŻE: Polskie siatkarki grają o 3. miejsce Ligi Narodów. Kiedy mecz? O której godzinie?
- Nie miałyśmy żadnych argumentów. Bardzo ciężko powiedzieć coś dyplomatycznego. Mam dużo takich słów, których nie można puścić na antenie. Mogę tylko pogratulować Włoszkom, które pokazały, co znaczy gra pod presją. To nie zrobiło na nich wrażenia - oceniła dla Polsatu Sport Malwina Smarzek.
Polka nawiązała również do wydarzeń z zeszłego roku, kiedy zespół sięgnął po brązowy krążek.
- W tamtym sezonie historia była taka sama. Też przegrałyśmy wysoko z Włoszkami w półfinale, a w meczu o trzecie miejsce pokonałyśmy Brazylijki. Teraz nie wiem, z kim zmierzymy się o brąz, ale mam nadzieję, że scenariusz się powtórzy i wykorzystany swoją szansę, bo nie chciałabym wyjeżdżać stąd w ten sposób. Chciałabym się dobrze zaprezentować i zdobyć medal przed własną publicznością - wyjaśniła.
Smarzek odniosła się do gry we własnej hali, przy takiej liczbie kibiców.
- Są dwie strony: albo jest super i wszystko nas niesie, albo jest źle i to nas przytłacza. Nawet grając w Chinach czy Japonii jest inaczej. Teraz trzeba bardzo szybko się zresetować, bo już w niedzielę gramy wcześnie. Trzeba wyjść z chłodną głową - zakończyła.
O brąz reprezentacja Polski rywalizować będzie z przegranymi meczu między Brazylijkami a Japonkami.
