Elektromobilność w Polsce? Dopiero po 2030 roku

1 miesiąc temu 33

Polska jest na rozdrożu transformacji transportowej. Choć globalne trendy wskazują na dynamiczną elektryfikację, nad Wisłą proces ten przebiega wolniej niż w krajach Europy Zachodniej.

Analitycy i eksperci Kearney zgodnie prognozują, że prawdziwy przełom nastąpi dopiero po 2030 roku. Dlaczego musimy czekać tak długo na masowe przyjęcie pojazdów elektrycznych (EV), i jakie czynniki mają doprowadzić do tego gwałtownego przyspieszenia?

Polska z hamulcem w elektryfikacji? Aktualny stan rynku EV

Wprowadzenie do problemu jest jasne: mimo rosnącej świadomości ekologicznej i dostępności modeli, elektromobilność w Polsce wciąż stanowi ułamek całego rynku motoryzacyjnego. Nasz postęp, choć mierzony w tysiącach nowych rejestracji rocznie, blednie w porównaniu z Niemcami, Holandią czy krajami skandynawskimi. Jesteśmy w fazie "wczesnych adopterów", a nie masowego odbioru. Aby zrozumieć to opóźnienie, musimy przyjrzeć się głównym, wzajemnie powiązanym barierom rynkowym.

Dalsza część artykułu znajduje się pod filmem

Główne bariery rynkowe dzisiaj

Wysokie koszty zakupu. Czy elektryki staną się autami dla mas?

Największym problemem, wskazywanym przez niemal każdego potencjalnego nabywcę, jest cena. Obecnie samochody elektryczne są wciąż znacząco droższe od ich spalinowych odpowiedników. Ta różnica sprawia, że EV pozostają produktem premium, niedostępnym dla przeciętnego konsumenta. Oczekiwania rynkowe są jednak optymistyczne: to właśnie po 2030 roku spodziewany jest masowy spadek kosztów produkcji, przede wszystkim dzięki tańszym i wydajniejszym bateriom.

Infrastruktura ładowania. Główny hamulec rozwoju


Brak wystarczającej sieci ładowarek, szczególnie szybkich stacji na trasach międzymiastowych i w mniejszych miejscowościach, to drugi kluczowy czynnik hamujący rozwój infrastruktury ładowania Polska. Chociaż liczba punktów rośnie, ich zagęszczenie (zwłaszcza poza Warszawą, Krakowem czy Trójmiastem) wciąż pozostaje niewystarczające. Kierowcy boją się "efektu martwej baterii" w trasie – to uzasadniony lęk, którego nie znają kierowcy w krajach UE z gęstą siecią ultraszybkich ładowarek.

Obawy kierowców. Zasięg i czas ładowania

Wiele pytań na forach sprowadza się do obaw związanych z eksploatacją: "Czy dojadę z Zakopanego do Gdańska bez stresu?", "Ile trwa ładowanie w trasie, skoro mam tylko 30 minut na kawę?". Choć nowoczesne samochody elektryczne po 2030 roku będą miały zasięgi zbliżone do aut spalinowych, a stacje będą coraz szybsze, range anxiety (lęk przed zasięgiem) pozostaje potężną barierą psychologiczną.

Punkt zwrotny – Co wydarzy się po 2030 roku?

Prognozy ekspertów Kearney. Dynamiczne przyspieszenie po 2030

Zgodnie z analizami ekspertów, przełomowa data 2030 rok jest związana z kilkoma zbieżnymi trendami. Po pierwsze, prognozowany jest gwałtowny spadek cen baterii litowo-jonowych (lub ich następców), co bezpośrednio obniży cenę końcową EV. Po drugie, masowa produkcja globalnych koncernów osiągnie skalę pozwalającą na optymalizację kosztów. Po trzecie, dopiero po tej dacie zobaczymy w pełni dojrzałe nowe technologie bateryjne i ultraszybkich systemów ładowania. 

Tani elektryk z Chin – przełom, na który czekamy?

Ogromny wpływ na polski rynek będzie miał napływ tańszych modeli od producentów azjatyckich, głównie z Chin. Ich konkurencyjne cenowo, ale technologicznie zaawansowane propozycje mogą stać się "przełamującym" czynnikiem. Gdy kiedy spadną ceny samochodów elektrycznych dzięki tej konkurencji, polski rynek, który jest bardzo wrażliwy na cenę, otworzy się na EV. 

  Chińskie samochody Chińskiesamochody.pl

Rozwój ultraszybkich ładowarek. Infrastruktura w końcu dogoni samochody

Kluczową zmianą będzie realizacja planów inwestycyjnych w obszarze ładowania. Dzięki funduszom unijnym i krajowym, po 2030 roku ma nastąpić masowa budowa ultraszybkich ładowarek (350 kW+) w strategicznych punktach dróg ekspresowych i autostrad. To wreszcie umożliwi realną, szybką i komfortową podróż elektrykiem na długich dystansach.

Perspektywy dla klienta i flot 

Kiedy elektryk zrówna się cenowo ze spalinowym odpowiednikiem?

Osiągnięcie tzw. price parity (równości cen zakupu) to moment, w którym EV przestaną potrzebować dotacji. Eksperci szacują, że może to nastąpić w latach 2025–2028 dla segmentu B i C (czyli popularnych aut kompaktowych). Po tym czasie, biorąc pod uwagę niższe koszty eksploatacji (paliwo, serwis), elektryk stanie się ekonomicznie bardziej opłacalny w całym cyklu życia pojazdu. 

Rola dotacji. Czy program "NaszEauto" będzie kontynuowany?

Programy wsparcia, takie jak "NaszEauto" czy "Mój Elektryk", odgrywają obecnie kluczową rolę w zachęcaniu do zakupu. Choć ich forma może ulec zmianie, analitycy zakładają, że dotacje będą kontynuowane aż do osiągnięcia wspomnianej price parity. W perspektywie po 2030 r. wsparcie może być kierowane głównie na rozwój infrastruktury w mniej zelektryfikowanych regionach.

Przyszłość jest elektryczna, ale w Polsce wymaga cierpliwości. Choć elektromobilność w Polsce nie nabrała jeszcze oczekiwanej prędkości, zbieżność czynników ekonomicznych (spadek cen baterii, chińska konkurencja) i infrastrukturalnych (rozwój ultraszybkich ładowarek) po 2030 roku ma doprowadzić do lawinowego wzrostu.

Przedsiębiorcy i menedżerowie flot już dziś powinni uwzględniać ten harmonogram w swoich długoterminowych strategiach. Najbliższa dekada to czas przygotowań, by po 2030 roku w pełni skorzystać z elektrycznej rewolucji, która ostatecznie dotrze i nad Wisłę.

Przeczytaj źródło