Ekspert: to jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny
3 tygodni temu
23
NEWSLETTER
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Autor: Oprac. BM
• Źródło: Rynek Zdrowia
• Opublikowano: 22 listopada 2025 15:40
• Zaktualizowano: 22 listopada 2025 15:44
- Kosmos to nie tylko satelity. Rozważa się przetwarzanie danych w przestrzeni kosmicznej, bada się produkcję niektórych substancji czy materiałów w mikrograwitacji, bo tam rosną lepsze kryształy. Jeżeli zbudujemy HUB astromedyczny teraz, zyskamy przewagę - przyciągniemy talenty, partnerów i finansowanie - wskazuje dr hab. Jakub Mieczkowski, prof. GUMed.
Medycyna kosmiczna to szansa dla Polski.
ibreakstock / Adobe
- To jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny, miejsce łączące klinicystów, diagnostów i biologów molekularnych wspieranych przez specjalistów od danych i uczenia maszynowego, wojskowych, inżynierów, astronautów - zaznacza w swoim felietonie dr hab. Jakub Mieczkowski, prof. GUMed
13-14 listopada 2025 roku w Warszawie odbyła się pierwsza konferencja poświęcona medycynie kosmicznej zorganizowana przez Gdański Uniwersytet Medyczny oraz Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej
Wydarzenie zgromadziło szerokie grono przedstawicieli nauki, medycyny, technologii oraz instytucji państwowych
Polski astronauta w kosmosie. Co dalej?
Dr hab. Jakub Mieczkowski, prof. GUMed - Międzynarodowa Agenda Badawcza, Grupa Biologii Obliczeniowej, Polskie Towarzystwo Astromedyczne - przypomniał w swoim felietonie, jakie znaczenie dla Polski ma przyszłość kosmiczna.
Kilka dni temu w Warszawie spotkało się środowisko medycyny kosmicznej. To była pierwsza taka konferencja w Polsce, ważna, bo pokazała, że mamy ludzi, pomysły i infrastrukturę. Co z tym zrobimy? Czy potraktujemy obecność polskiego astronauty jako ciekawostkę, czy jako pierwszy krok w całkiem, mogłoby się wydawać, kosmiczną przyszłość? Właśnie to pytanie zadawaliśmy sobie podczas spotkania ludzi zainteresowanych kosmosem i medycyną, choć bardziej należałoby powiedzieć szansami, jakie trafiają nam się raz na kilkadziesiąt lat - tłumaczył prof. Mieczkowski.
Moja odpowiedź na to pytanie jest całkiem prosta: to jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny, miejsce łączące klinicystów, diagnostów i biologów molekularnych wspieranych przez specjalistów od danych i uczenia maszynowego, wojskowych, inżynierów, astronautów - których mamy nadzieję mieć więcej niż jednego! I nie chodzi o kopiowanie Europejskiego Centrum Astronautów znajdującego się w Kolonii. Chodzi o mądre wykorzystanie tego, co już mamy i połączenie kropek na mapie szans i możliwości, jakie ten moment w historii nauki przyjdzie nam wykorzystać.
Co to da zwykłemu człowiekowi, pacjentom, klientom powiatowych szpitali, przedsiębiorcom i naukowcom? Bardzo konkretne rzeczy.
Badania nad zdrowiem w kosmosie przekładają, jakkolwiek może to brzmieć futurystycznie, na rehabilitację, diagnostykę i lepsze leczenie na Ziemi. To tzw. rozwiązania dual-use, czyli technologie i procedury opracowane dla astronautów, ale które pomogą np. pacjentom z chorobami przewlekłymi, seniorom, osobom w długiej rekonwalescencji. A misje załogowe to już rzeczywistość. Pytanie, czy będziemy tylko obserwatorami, czy współtwórcami nowego świata?
Zacznijmy nie od marzeń, lecz od trzech szybkich kroków, które można uruchomić w najbliższych miesiącach:
Lepsze leczenie i rehabilitacja na Ziemi czyli zacznijmy od ludzi, nie od rakiet.W jednym, powtarzalnym programie połączmy proste testy krążeniowo-oddechowe (przeciążenia, zmiany ciśnienia) z badaniami medycznymi. Rozbudowana morfologia i biomarkery, EKG/USG, podstawowe analizy molekularne. Po co? To te same mechanizmy, które pomagają astronautom funkcjonować w kosmosie, a na Ziemi przydają się pacjentom po udarach, po długim unieruchomieniu czy z problemami z krążeniem i równowagą. Wykorzystujemy zasoby, które już są w kraju, wirówkę przeciążeniową, komory ciśnieniowe, i składamy je w jeden protokół. WIML i GUMed to tylko przykłady - miejsc i kompetencji jest więcej.
Promieniowanie w służbie medycyny.Nie chodzi tylko o „naświetlanie”. Chodzi o mądre użycie promieniowania jako narzędzia leczenia i jednoczesne, bardzo dokładne monitorowanie organizmu. Na początek można zorganizować pilotaże, w których celowane dawki (np. protony, fotony) mają „pobudzić” układ odpornościowy do walki z nowotworem, a my równolegle badamy krew, stan zapalny, naczynia i - co kluczowe - zmiany na poziomie DNA. Włączamy proste panele biomarkerów oraz sekwencjonowanie, żeby katalogować ewentualne zmiany wywołane promieniowaniem: drobne mutacje, większe przegrupowania chromosomów, warianty mitochondrialne. Dzięki temu odróżnimy to, co wynika z choroby, od tego, co może być skutkiem terapii czy ekspozycji. Najważniejsze - szybciej zareagujemy! To ma znaczenie dla astronautów (kumulacja dawki), ale przede wszystkim dla pacjentów onkologicznych tu i teraz - bezpieczniejsze schematy, lepsze decyzje kliniczne. W Polsce mamy gdzie to robić, także w oparciu o istniejące ośrodki protonoterapii, np. cyklotron w Bronowicach, bez budowania wszystkiego od zera.
Dane, nie slajdy.Potrzebny jest prosty węzeł danych medycznych tj. wspólne repozytorium, kontrola jakości i modele AI projektowane pod niskie zużycie energii. Łączymy to w nim obrazy (np. rezonans, USG), sygnały (EKG), wyniki badań i omiki (dziedziny nauki, która zajmuje się badaniem i analizą masową danych molekularnych, takich jak geny, białka, czy metabolity - red.), tak, żeby wszystko „mówiło jednym językiem”. To podejście jest spójne z programem Agencji Badań Medycznych „Centrum Medycyny Cyfrowej” i może opierać się na już istniejącej infrastrukturze informatycznej zbudowanej ze środków europejskich (np. w ramach Regionalnego Centrum Medycyny Cyfrowej). Efekt dla pacjentów? Szybsza diagnostyka, mniej powtórnych badań, tańsze i oszczędniejsze energetycznie analizy. A dla kraju - standard, który można od razu spiąć z większymi programami europejskimi.
1000026452.jpg
"Nie potrzebujemy nowej instytucji za miliardy złotych"
Studenci polskich uczelni już dziś realnie wchodzą do sektora kosmicznego. ESA prowadzi płatne staże studenckie (3-6 mies.) oraz roczny program dla absolwentów, a ESA Academy daje kursy i projekty „hands-on” od rakiet po eksperymenty na pokładzie. W Polsce ruszył też program POLSA finansujący 30 dwuletnich staży w ESA, co otwiera ścieżkę kariery dla kolejnych roczników. Coraz więcej naszych studentów angażuje się w konkursy i badania. Dobrym przykładem był konkurs Direction: Space zainicjowany przez dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, w którym zespoły projektowały eksperymenty z myślą o badaniach na międzynarodowej stacji kosmicznej.
„A Kolonia?” - zapyta ktoś obeznany z tematem europejskiej infrastruktury badawczej? Europejskie Centrum Astronautów w Kolonii koncentruje się na szkoleniu astronautów, medycynie misji i operacjach. My nie musimy tego dublować. Możemy być komplementarni tj. przygotowywać badania gotowe do wdrożenia (ang. payload-ready), prowadzić translację kliniczną i rozwijać analitykę danych, od których dziś zależy medycyna, zarówno w kosmosie jak i na Ziemi. To współpraca, nie rywalizacja.
Przykłady instytucji, na których można się oprzeć na początku to: wirówka w Wojskowym Instytucie medycyny Lotniczej, komory ciśnieniowe w Gdańsku i Gdyni oraz Cyklotron Bronowice w Krakowie. To pokazuje, że zasoby już tu są. Miejsca jest więcej - uczelnie techniczne, m.in. Politechnika Gdańska, AGH w Krakowie, Politechnika Wrocławska (inżynieria, przetwarzanie obrazu, systemy), ośrodki kliniczne, firmy analityczne, zespoły AI.
Kluczowe jest tu, aby połączyć je w jeden, celowy program, bez wielkiej rewolucji organizacyjnej, za to z dobrym planem, prostą ścieżką finansowania pilotaży i odpowiedzialnym zarządzaniem danymi.
Na koniec sprawa gospodarcza - Kosmos to nie tylko satelity. Rozważa się przetwarzanie danych w przestrzeni kosmicznej, bada się produkcję niektórych substancji czy materiałów w mikrograwitacji, bo tam rosną lepsze kryształy. Jeżeli zbudujemy HUB astromedyczny teraz, zyskamy przewagę - przyciągniemy talenty, partnerów i finansowanie - dodał ekspert.
Nie potrzebujemy nowej instytucji za miliardy złotych. Potrzebujemy decyzji, które połączą istniejące zasoby i dadzą ludziom już zaangażowanym w tworzenie tego nowego świata - zielone światło. Okno możliwości nie będzie otwarte wiecznie. Zróbmy krok do przodu. Teraz.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.