Ekspert: to jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny

3 tygodni temu 23

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Partnerzy portalu

- Kosmos to nie tylko satelity. Rozważa się przetwarzanie danych w przestrzeni kosmicznej, bada się produkcję niektórych substancji czy materiałów w mikrograwitacji, bo tam rosną lepsze kryształy. Jeżeli zbudujemy HUB astromedyczny teraz, zyskamy przewagę - przyciągniemy talenty, partnerów i finansowanie - wskazuje dr hab. Jakub Mieczkowski, prof. GUMed.

 to jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny Medycyna kosmiczna to szansa dla Polski.

ibreakstock / Adobe

  • - To jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny, miejsce łączące klinicystów, diagnostów i biologów molekularnych wspieranych przez specjalistów od danych i uczenia maszynowego, wojskowych, inżynierów, astronautów - zaznacza w swoim felietonie dr hab. Jakub Mieczkowski, prof. GUMed
  • 13-14 listopada 2025 roku w Warszawie odbyła się pierwsza konferencja poświęcona medycynie kosmicznej zorganizowana przez Gdański Uniwersytet Medyczny oraz Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej 
  • Wydarzenie zgromadziło szerokie grono przedstawicieli nauki, medycyny, technologii oraz instytucji państwowych 

Polski astronauta w kosmosie. Co dalej?

Dr hab. Jakub Mieczkowski, prof. GUMed - Międzynarodowa Agenda Badawcza, Grupa Biologii Obliczeniowej, Polskie Towarzystwo Astromedyczne - przypomniał w swoim felietonie, jakie znaczenie dla Polski ma przyszłość kosmiczna.

Kilka dni temu w Warszawie spotkało się środowisko medycyny kosmicznej. To była pierwsza taka konferencja w Polsce, ważna, bo pokazała, że mamy ludzi, pomysły i infrastrukturę. Co z tym zrobimy? Czy potraktujemy obecność polskiego astronauty jako ciekawostkę, czy jako pierwszy krok w całkiem, mogłoby się wydawać, kosmiczną przyszłość? Właśnie to pytanie zadawaliśmy sobie podczas spotkania ludzi zainteresowanych kosmosem i medycyną, choć bardziej należałoby powiedzieć szansami, jakie trafiają nam się raz na kilkadziesiąt lat - tłumaczył prof. Mieczkowski.

Moja odpowiedź na to pytanie jest całkiem prosta: to jest moment, żeby w Polsce stworzyć HUB astromedyczny, miejsce łączące klinicystów, diagnostów i biologów molekularnych wspieranych przez specjalistów od danych i uczenia maszynowego, wojskowych, inżynierów, astronautów - których mamy nadzieję mieć więcej niż jednego! I nie chodzi o kopiowanie Europejskiego Centrum Astronautów znajdującego się w Kolonii. Chodzi o mądre wykorzystanie tego, co już mamy i połączenie kropek na mapie szans i możliwości, jakie ten moment w historii nauki przyjdzie nam wykorzystać.

Co to da zwykłemu człowiekowi, pacjentom, klientom powiatowych szpitali, przedsiębiorcom i naukowcom? Bardzo konkretne rzeczy.

Badania nad zdrowiem w kosmosie przekładają, jakkolwiek może to brzmieć futurystycznie, na rehabilitację, diagnostykę i lepsze leczenie na Ziemi. To tzw. rozwiązania dual-use, czyli technologie i procedury opracowane dla astronautów, ale które pomogą np. pacjentom z chorobami przewlekłymi, seniorom, osobom w długiej rekonwalescencji. A misje załogowe to już rzeczywistość. Pytanie, czy będziemy tylko obserwatorami, czy współtwórcami nowego świata?

Zacznijmy nie od marzeń, lecz od trzech szybkich kroków, które można uruchomić w najbliższych miesiącach:

  • Lepsze leczenie i rehabilitacja na Ziemi czyli zacznijmy od ludzi, nie od rakiet.W jednym, powtarzalnym programie połączmy proste testy krążeniowo-oddechowe (przeciążenia, zmiany ciśnienia) z badaniami medycznymi. Rozbudowana morfologia i biomarkery, EKG/USG, podstawowe analizy molekularne. Po co? To te same mechanizmy, które pomagają astronautom funkcjonować w kosmosie, a na Ziemi przydają się pacjentom po udarach, po długim unieruchomieniu czy z problemami z krążeniem i równowagą. Wykorzystujemy zasoby, które już są w kraju, wirówkę przeciążeniową, komory ciśnieniowe, i składamy je w jeden protokół. WIML i GUMed to tylko przykłady - miejsc i kompetencji jest więcej.
  • Promieniowanie w służbie medycyny.Nie chodzi tylko o „naświetlanie”. Chodzi o mądre użycie promieniowania jako narzędzia leczenia i jednoczesne, bardzo dokładne monitorowanie organizmu. Na początek można zorganizować pilotaże, w których celowane dawki (np. protony, fotony) mają „pobudzić” układ odpornościowy do walki z nowotworem, a my równolegle badamy krew, stan zapalny, naczynia i - co kluczowe - zmiany na poziomie DNA. Włączamy proste panele biomarkerów oraz sekwencjonowanie, żeby katalogować ewentualne zmiany wywołane promieniowaniem: drobne mutacje, większe przegrupowania chromosomów, warianty mitochondrialne. Dzięki temu odróżnimy to, co wynika z choroby, od tego, co może być skutkiem terapii czy ekspozycji. Najważniejsze - szybciej zareagujemy! To ma znaczenie dla astronautów (kumulacja dawki), ale przede wszystkim dla pacjentów onkologicznych tu i teraz - bezpieczniejsze schematy, lepsze decyzje kliniczne. W Polsce mamy gdzie to robić, także w oparciu o istniejące ośrodki protonoterapii, np. cyklotron w Bronowicach, bez budowania wszystkiego od zera.
  • Dane, nie slajdy.Potrzebny jest prosty węzeł danych medycznych tj. wspólne repozytorium, kontrola jakości i modele AI projektowane pod niskie zużycie energii. Łączymy to w nim obrazy (np. rezonans, USG), sygnały (EKG), wyniki badań i omiki (dziedziny nauki, która zajmuje się badaniem i analizą masową danych molekularnych, takich jak geny, białka, czy metabolity - red.), tak, żeby wszystko „mówiło jednym językiem”. To podejście jest spójne z programem Agencji Badań Medycznych „Centrum Medycyny Cyfrowej” i może opierać się na już istniejącej infrastrukturze informatycznej zbudowanej ze środków europejskich (np. w ramach Regionalnego Centrum Medycyny Cyfrowej). Efekt dla pacjentów? Szybsza diagnostyka, mniej powtórnych badań, tańsze i oszczędniejsze energetycznie analizy. A dla kraju - standard, który można od razu spiąć z większymi programami europejskimi.

1000026452.jpg 1000026452.jpg

"Nie potrzebujemy nowej instytucji za miliardy złotych"

Studenci polskich uczelni już dziś realnie wchodzą do sektora kosmicznego. ESA prowadzi płatne staże studenckie (3-6 mies.) oraz roczny program dla absolwentów, a ESA Academy daje kursy i projekty „hands-on” od rakiet po eksperymenty na pokładzie. W Polsce ruszył też program POLSA finansujący 30 dwuletnich staży w ESA, co otwiera ścieżkę kariery dla kolejnych roczników. Coraz więcej naszych studentów angażuje się w konkursy i badania. Dobrym przykładem był konkurs Direction: Space zainicjowany przez dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, w którym zespoły projektowały eksperymenty z myślą o badaniach na międzynarodowej stacji kosmicznej.

„A Kolonia?” - zapyta ktoś obeznany z tematem europejskiej infrastruktury badawczej?  Europejskie Centrum Astronautów w Kolonii koncentruje się na szkoleniu astronautów, medycynie misji i operacjach. My nie musimy tego dublować. Możemy być komplementarni tj. przygotowywać badania gotowe do wdrożenia (ang. payload-ready), prowadzić translację kliniczną i rozwijać analitykę danych, od których dziś zależy medycyna, zarówno w kosmosie jak i na Ziemi. To współpraca, nie rywalizacja.

Przykłady instytucji, na których można się oprzeć na początku to: wirówka w Wojskowym Instytucie medycyny Lotniczej, komory ciśnieniowe w Gdańsku i Gdyni oraz Cyklotron Bronowice w Krakowie. To pokazuje, że zasoby już tu są. Miejsca jest więcej - uczelnie techniczne, m.in. Politechnika Gdańska, AGH w Krakowie, Politechnika Wrocławska (inżynieria, przetwarzanie obrazu, systemy), ośrodki kliniczne, firmy analityczne, zespoły AI.

Kluczowe jest tu, aby połączyć je w jeden, celowy program, bez wielkiej rewolucji organizacyjnej, za to z dobrym planem, prostą ścieżką finansowania pilotaży i odpowiedzialnym zarządzaniem danymi.

Na koniec sprawa gospodarcza - Kosmos to nie tylko satelity. Rozważa się przetwarzanie danych w przestrzeni kosmicznej, bada się produkcję niektórych substancji czy materiałów w mikrograwitacji, bo tam rosną lepsze kryształy. Jeżeli zbudujemy HUB astromedyczny teraz, zyskamy przewagę - przyciągniemy talenty, partnerów i finansowanie - dodał ekspert.

Nie potrzebujemy nowej instytucji za miliardy złotych. Potrzebujemy decyzji, które połączą istniejące zasoby i dadzą ludziom już zaangażowanym w tworzenie tego nowego świata - zielone światło. Okno możliwości nie będzie otwarte wiecznie. Zróbmy krok do przodu. Teraz.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Przeczytaj źródło