- W tej chwili pracujemy nad budżetem na rok 2026. Myślę, że w tym budżecie kwota wolna w kwocie 60 tys. zł się nie zmieści, natomiast pracujemy w Ministerstwie Finansów, żeby tę obietnicę zrealizować – zapewnił w czwartek Andrzej Domański, który po rekonstrukcji rządu stanął na czele nowego Ministerstwa Finansów i Gospodarki.
Podwojenie kwoty wolnej od PIT, która od 2022 r. wynosi 30 tys. zł, to jedna z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Nie trafiła wprawdzie do umowy koalicyjnej, ale przedstawiciele rządu deklarują, że nie zrezygnowali z tego pomysłu. Na jego realizację mają jednak całą kadencję (kolejne wybory parlamentarne powinny odbyć się jesienią 2027 r.). To oznacza, że wyższa kwota wolna mogłaby znaleźć się nawet w ustawie budżetowej na 2028 r.
Ostatnio jednak rząd znalazł się pod presją prezydenta elekta Karola Nawrockiego, który zapowiedział, że sam złoży projekt stosownej ustawy. Będzie to w jego mniemaniu sprawdzian intencji gabinetu Donalda Tuska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także:
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
To dla ministra Domańskiego sytuacja niekomfortowa. Ankietowani przez money.pl ekonomiści są bowiem nieomal jednomyślni: kondycja polskiego budżetu w najbliższych trzech latach – do 2028 r. włącznie – nie pozwoli na podwojenie kwoty wolnej od podatku. Tego zdania jest 39 spośród 45 (czyli niemal 87 proc.) uczestników naszej sondy, która jest wstępem do 13. edycji "Ringu ekonomicznego" money.pl.
Komisja Europejska na to nie pozwoli
– Podwojenie kwoty wolnej w PIT zmniejszyłoby wpływy podatkowe budżetu o co najmniej 1 proc. PKB. Absolutnie nie widzę do 2028 r. przestrzeni na taką zmianę – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Czysto technicznym ograniczeniem dla takiego uszczuplenia dochodów państwa jest unijna procedura nadmiernego deficytu, która obliguje polski rząd do stopniowego ograniczania luki w budżecie poniżej 3 proc. PKB. W tym roku prawdopodobnie będzie ona niewiele mniejsza niż w 2024 r., gdy wyniosła 6,6 proc. PKB. Według ostatnich prognoz Komisji Europejskiej, które nie zakładają żadnych zmian w polityce fiskalnej, także w 2026 r. deficyt utrzyma się powyżej 6 proc. PKB.
To sprawia, że nawet ci ekonomiści, którzy sądzą, że podwojenie kwoty wolnej byłoby uzasadnione, nie wierzą w to, aby rząd mógł się na taki krok zdecydować – chyba że jednocześnie podwyższyłby inne obciążenia podatkowe lub obniżył niektóre wydatki publiczne.
- Od 2022 r., gdy ustalone zostały obowiązujące dziś poziomy kwoty wolnej i progu podatkowego (wynosi 120 tys. zł; każda kolejna złotówka dochodu obciążona jest stawką 32 proc., zamiast 12 proc. – red.), nominalnie są one zamrożone. Przy wysokiej nominalnej dynamice dochodów oznacza to szybki wzrost proporcjonalnych obciążeń podatkowych osób rozliczających się według skali. Gdyby po 2022 r. kwota wolna i próg były przez kolejne rządy waloryzowane zgodnie z tempem wzrostu wynagrodzeń, dzisiaj wynosiłyby – odpowiednio - 44 tys. zł i 175 tys. zł. – mówi money.pl dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.
Jego zdaniem oczekiwania wzrostu tych wartości, aby zachować stabilność proporcjonalnych obciążeń podatkowych, wydają się jak najbardziej uzasadnione.
Część spośród ankietowanych przez nas ekonomistów zauważa, że nawet gdyby rząd był w stanie wygospodarować w budżecie miejsce na wyższą kwotę wolną, nie powinien tego robić.
– Kondycja sektora finansów publicznych nie pozwoli na podwojenie kwoty wolnej, ale też nie ma takiej potrzeby. Ta propozycja ma charakter czysto polityczny, nie ekonomiczny. W Polsce podatki dochodowe są niskie, szczególnie w relacji do potrzeb wydatkowych – ocenia Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej i rady programowej Instytutu Odpowiedzialnych Finansów.
Podwyżka kwoty wolnej lepsza niż pomysły Nawrockiego
Wśród zaledwie czworga uczestników naszej sondy, którzy uważają, że kondycja budżetu mogłaby pozwolić na podwojenie kwoty wolnej, jest prof. Paweł Strawiński z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Z kolei dr hab. Sławomir Kalinowski, profesor w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, tłumaczy, że zwiększenie kwoty wolnej mogłoby stanowić bodziec do pracy, zwłaszcza legalnej.
Problem w tym, że nawet jeśli zwolennicy zwiększenia kwoty wolnej mają rację, rząd może nie być w stanie przekonująco pokazać tego inwestorom i agencjom ratingowym. A to – jak zauważa dr Jakub Rybacki z Akademii Leona Koźmińskiego – groziłoby powtórką w Polsce scenariusza brytyjskiego, tzw. momentu Liz Truss.
W 2022 r. ówczesna premier Wielkiej Brytanii podała się do dymisji po gwałtownej przecenie obligacji skarbowych w reakcji na zapowiedziane przez nią obniżki podatków. Inwestorzy nie uwierzyli, że będą one w stanie rozruszać gospodarkę na tyle, że nie pogorszą kondycji finansów publicznych.
Prof. Michał Rubaszek z SGH przypomina z kolei o przypadku Rumunii, która również wypadła z łask inwestorów ze względu na brak perspektyw ograniczenia deficytu budżetowego.
Ekonomistów zapytaliśmy również o to, co powinien zrobić rząd Donalda Tuska, jeśli z powodów politycznych będzie zmuszony do zmniejszenia obciążeń podatkowych. Czy lepszym rozwiązaniem byłoby podwyższenie kwoty wolnej od PIT o 10-15 tys. zł, zamiast obiecywanych 30 tys. zł, czy akceptacja dla którejś z trzech propozycji podatkowych prezydenta elekta:
- podwyższenie drugiego progu PIT do 140 tys. zł,
- zwolnienie z tego podatku rodzin co najmniej dwójką dzieci na utrzymaniu i dochodami do tego progu,
- obniżenie podstawowej stawki VAT z 23 do 22 proc.
W związku z powszechnym przekonaniem, że procedura nadmiernego deficytu nie daje przestrzeni na żadne uszczuplanie wpływów podatkowych, wielu ekonomistów zastrzega, że żadna z tych propozycji – o zbliżonych kosztach dla budżetu – nie jest dobra.
Za najmniejsze zło uchodzi jednak podwyższenie kwoty wolnej o 10-15 tys. zł. Tę propozycję wskazało 37 proc. ankietowanych, a pozostałe trzy po około 20 proc.
– Zwiększenie kwoty wolnej to rozwiązanie najlepiej zbilansowane z punktu widzenia nie tyle ekonomicznego, ile społecznego – tłumaczy dr hab. Krzysztof Piech, profesor Uczelni Łazarskiego.
Wskazuje też, jak cytowany wcześniej prof. Kalinowski, że zwiększenie kwoty wolnej mogłoby potencjalnie zwiększyć motywację do podejmowania legalnej pracy i ograniczać szarą strefę.
– Z takiego katalogu opcji wybrałbym podwyżkę kwoty wolnej, ponieważ PIT jest mniej efektywny niż VAT. Jeśli mamy jakieś podatki obniżać, to prędzej dochodowe. Po drugie, największe korzyści z podwyżki kwoty wolnej trafią do gospodarstw domowych o niższych dochodach (pomijając tych, którzy mieszczą się już w obecnym limicie kwoty wolnej), co w obecnych warunkach jest najbardziej optymalnym kierunkiem zmiany klina podatkowego – zgadza się Łukasz Kozłowski.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl
TOP WYRÓŻNIONE
(tylko zalogowani)
Koko
2 min. temu
Przecież on nie spełnił żadnej obietnicy a wy tu jakieś farmazony wypisujecie
Już jeden kiedyś kłamał, że piniendzy nie ma i nie będzie. Nie wierzę politykom, banksterom i ekonomom. Wszyscy oni kłamią dla mamony.
Czyli po wyborach to już inna partia wprowadził