- 18 listopada o godzinie 12. ponownie zbierze się zespół trójstronny ds. ochrony zdrowia. Ministerstwo Zdrowia spotka się ze związkami i pracodawcami, by dyskutować o wynagrodzeniach medyków
- Resort zaproponował m.in. zmniejszenie dynamiki wzrostu płac i przeniesienie od 2027 r. corocznych podwyżek na styczeń
- Ministerstwo chce też ograniczyć lekarzom możliwość pracy na kontraktach. Chodzi nie tylko o ustalenie maksymalnej stawki godzinowej, ale ograniczenie liczby podmiotów, w których może pracować medyk
Strona społeczna chce rozmowy z ministrem finansów
Przypomnijmy. Podczas posiedzenia prezydium Zespołu Trójstronnego ds. ochrony zdrowia, które odbyło się 27 października, Ministerstwo Zdrowia zaprezentowało propozycje zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia oraz projekt regulacji dotyczących płac osób zatrudnionych na kontraktach.
Skąd ten wniosek? Po pierwsze, pozwala na to art. 3. Regulaminu Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. Po drugie, FPP stoi na stanowisku, że kolejne miliardy, jakie rząd ratunkowo przekazuje NFZ, nie wystarczą, by zasypać dziurę w budżecie płatnika.
- Obecnie z całego kraju płyną doniesienia dotyczące kolejnych ograniczeń związanych z realizacją świadczeń. W wielu ośrodkach pojawiają się opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń. Wartość przeterminowanych płatności na rzecz dostawców szpitali rośnie - czytamy w komunikacie FPP.
W rozmowie z Rynkiem Zdrowia Wojciech Wiśniewski podkreślił, że jeśli mimo złożonego wniosku na planowanym posiedzeniu zespołu nie pojawi się żaden przedstawiciel resortu finansów, wówczas FPP rozważy zwrócenie się do sejmowej Komisji Zdrowia o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia.
Co chce przeforsować MZ? Oto szczegóły
Co znalazło się w ministerialnych propozycjach? MZ zaproponowało zmianę mechanizmu waloryzacji wynagrodzeń zasadniczych. Dziś jest on oparty o coroczne podwyższanie od 1 lipca w oparciu o procent wzrostu przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej za rok poprzedni.
Zgodnie z propozycjami resortu, waloryzacja najniższych wynagrodzeń byłaby powiązana z innym wskaźnikiem o niższej dynamice wzrostu, takim jak wskaźnik w państwowej sferze budżetowej. Celem jest zmniejszenie dynamiki wzrostu wynagrodzeń oraz obciążenia finansowego dla szpitali.
Ministerstwo Zdrowia zaproponowało także zmianę współczynników pracy dla grupy 5. i 6. - obejmujących pielęgniarki i położne z wyższym lub średnim wykształceniem, zarówno ze specjalizacją, jak i bez niej. Wzrost współczynników miałyby wynieść dla grupy 5. z 1,02 na 1,19, natomiast dla grupy 6. z 0,94 na 1,09.
Po podwyższeniu współczynników pracy dla grupy 5. i 6. różnica pomiędzy wysokością wynagrodzenia zasadniczego dla grupy 2. i 5. wyniesie ok. 8,4 proc., natomiast pomiędzy grupą 2. i 6. ok. 18,3 proc. Dziś te różnice wynoszą od ponad 20 do ponad 30 proc.
Resort chce też, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, podwyżki przesunąć w czasie. Obecnie waloryzacja pensji medyków następuje 1 lipca. MZ chciałoby dostosować jej terminy wynagrodzeń do kalendarza budżetu państwa, NFZ, podmiotów leczniczych oraz kalendarza legislacyjnego. Coroczne podwyżki miałyby miejsce od 1 stycznia - a konkretnie od 1 stycznia 2027 roku.
Ministerstwo Zdrowia zaproponowało również nałożenie na szpitale obowiązku zakwalifikowania pracownika do wyższej grupy zawodowej w przypadku podwyższenia przez niego kwalifikacji zawodowych, jeśli uzyskał je za zgodą lub na polecenie pracodawcy.
Koniec eldorado dla kontraktowców
Póki co, największe dyskusje w środowisku budzi pomysł resortu na ograniczenie pracy lekarzy na kontraktach.
Pierwsza propozycja to wprowadzenie regulacji określających, że placówka medyczna może zawrzeć umowę wyłącznie bezpośrednio z osobą wykonującą zawód medyczny.
Szpitale nie mogłyby wówczas podpisywać umów z firmami zrzeszającymi lekarzy. Resort chciałby również, by zatrudnienie lekarza na podstawie kontraktu w ramach normalnej ordynacji, wykonującego procedury zabiegowe, było możliwe "pod warunkiem zatrudnienia w czasie stanowiącym co najmniej ekwiwalent połowy etatu". To ma być metoda na ograniczenie liczby miejsc pracy.
Najwięcej kontrowersji budzi ustanowienie CAP-u, czyli górnej granicy zarobków na kontrakcie. Maksymalna stawka godzinowa brutto nie mogłaby być wyższa niż 1/20 wartości minimalnego wynagrodzenia za pracę (które w 2026 roku ma wynieść 4 806 zł, zgodnie ze wstępnymi wyliczeniami da to 240 zł brutto na godzinę).
Na lecznice zostałby nałożony też obowiązek sprawozdawczości do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Narodowego Funduszu Zdrowia wydatków na umowy B2B wraz z numerami Prawa Wykonywania Zawodu lub numeru PESEL.
Dyrektorzy od dawna czekają na zamrożenie ustawy podwyżkowej
Chociaż kształt ministerialnych propozycji w zakresie wynagrodzeń był dla środowiska dużym zaskoczeniem, sam fakt, że resort zdecydował się "ruszyć" wynagrodzenia, nie powinien dziwić. O zmianach w ustawie głośno zaczęto mówić w ubiegłym roku. Dyrektorzy szpitali alarmowali, że większość kosztów lecznic stanowią płace personelu.
Doszło wtedy do spotkania na linii szefowie placówek - ówczesna minister zdrowia Izabela Leszczyna - premier Donald Tusk, po którym szef rządu wielokrotnie podkreślał, że w systemie ochrony zdrowia dojdzie do zmian, których "celem będzie nie poprawa sytuacji lekarzy, tylko poprawa sytuacji pacjentów". Zwracał uwagę, że dodatkowe pieniądze zasilające NFZ nie powinny płynąć na wynagrodzenia, a na leczenie.
Pierwsze rozmowy dotyczące dalszych losów ustawy rozpoczęto w czerwcu br. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało m.in.:
- przeniesienie corocznej, lipcowej waloryzacji na 1 stycznia, by pokryła się ona z kalendarzem przygotowywania budżetu państwa, NFZ i podmiotów leczniczych,
- utrzymanie corocznych podwyżek, ale zamiana przeciętnego wynagrodzenia jako bazy do ich wyliczania, a zastąpienie go wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej czy też wskaźnikiem waloryzacji rent i emerytur.
Obie propozycje już na wstępie zostały odrzucone przez stronę związkową.
- Trudno przystać na obniżkę waloryzacji wynagrodzeń do poziomu emerytur czy sfery budżetowej. To są grupy permanentnie niedofinansowane. A teraz proponuje się ochronie zdrowia, by "wpadła do tego samego worka". Nie ma zgody na odejście od trwałego wzrostu płac odniesionego do średniej krajowej - mówiła nam Maria Ochman z NSZZ "Solidarność".
- Zamrożenie waloryzacji wynagrodzeń lub zmiana kryteriów ustalania wzrostu byłoby nie tylko ingerencją w "prawa nabyte" pracowników, ale jeszcze spowodowałoby z czasem zubożenie medyków w porównaniu do ogółu społeczeństwa - tłumaczyła Krystyna Ptok.
W opinii przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych należałoby wprowadzić maksymalny poziom wynagrodzeń, przynajmniej w sektorze publicznym finansowanym ze składki zdrowotnej.
Ewentualna górna granica miałaby objąć kontrakty i dotyczyć głównie lekarzy. Według danych AOTMiT trzy czwarte lekarzy pracuje na umowach cywilnoporawnych, a jedna czwarta na umowie o pracę. W pozostałych zawodach w publicznym systemie ta proporcja jest odwrotna.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

1 miesiąc temu
50







English (US) ·
Polish (PL) ·