Od startu nowego roku szkolnego minęło pół miesiąca. To właśnie tyle trwa nieobowiązkowy przedmiot edukacja zdrowotna, z którego jeszcze można się wypisać. O swoich dotychczasowych doświadczeniach opowiadają rodzice z Warszawy.
Do 25 września jest czas, aby wypisać się z edukacji zdrowotnej. Warszawska „Gazeta Wyborcza” sprawdziła, jak w stolicy wygląda zainteresowanie nowym przedmiotem. Matka dwóch nastolatek opowiada, że u młodszej córki edukacji zdrowotna jest na ostatniej lekcji, więc wygląda na to, że większość klasy będzie chodzić na zajęcia. – Uczniowie dowiedzieli się, że jak im jakiś temat nie będzie pasował, mogą przynieść zwolnienie – relacjonuje kobieta.
U drugiej córki sytuacja ma wyglądać tak, jakby „rodzicom, może i szkole było na rękę, żeby edukację zdrowotną można było łatwo odpuścić”. Dodatkowo lekcje są o 7 rano, a nastolatka ma daleko do szkoły. Matka podkreśla, że dzieci i tak są potwornie przemęczone. Na Woli na razie nowy przedmiot nie budzi zainteresowania 30 proc. uczniów podstawówek i 70 proc. uczniów szkół średnich.
Edukacja zdrowotna piątym kołem u wozu? Rodzice z Warszawy zabrali głos
Ojciec dwóch uczennic podstawówki ze Śródmieścia komentuje, że „nauczyciele nie zachęcają i przedmiot jest traktowany jak religia, na ostatnim miejscu”. – Dzieciaki stwierdzają, że jak nie muszą, to nie będą chodzić – relacjonuje mężczyzna. Tu też pada argument o przemęczeniu i dodatkowo zniechęceniu, po tym jak wyglądała jedna lekcja z udziałem trzech klas. U młodszej córki zajęcia też są ostatnią lekcją i stwierdziła, że skoro nie są obowiązkowe, to nie chce na nie chodzić.
Matka z Mokotowa, która ma córkę w liceum, opowiada z kolei, że jej córka ma wychowawczynię, która uczy biologii i padła zapowiedź, że edukacja zdrowotna ma być kolejną biologią. Nauczycielka sieje postrach w szkole, więc nikt nie zamierza się wypisywać. Tak samo wygląda sytuacja innego ucznia liceum, który również jest w klasie z rozszerzoną biologią.
Czytaj też:
Burza wokół nowego przedmiotu w polskich szkołach. Abp Jędraszewski grzmiCzytaj też:
Spór o edukację zdrowotną. List otwarty z żądaniami