- W czwartek (4 grudnia) odbył się rządowy szczyt poświęcony trudnej sytuacji w ochronie zdrowia
- Z kolei w piątek (5 grudnia) eksperci, przedstawiciele samorządów zawodowych i związkowcy wzięli udział w szczycie zorganizowanym z inicjatywy prezydenta
- Podczas obu wydarzeń padło wiele pomysłów i deklaracji o współpracy
- Wszyscy są zgodni, że niezbędna jest reforma całego systemu, bo bez tego będzie trzeba nieustannie "gasić pożary" w ochronie zdrowia
- Trudno będzie jednak znaleźć wspólny kierunek i wznieść się ponad politykę, bo ta wybrzmiewa wciąż w wypowiedziach z różnych stron
Jest źle - to wiedzą wszyscy
Jest źle - to przyznawali zgodnie wszyscy, stawiając diagnozę dotyczącą obecnej sytuacji w ochronie zdrowia na zorganizowanych dzień po dniu szczytach zdrowotnych: rządowym i prezydenckim.
Zgodnie też mówili o tym, że niezbędna jest reforma systemowa. I tu zgoda się kończy.
Bo raczej nie ma szans na odważne zmiany, które byłyby niezbędne, aby realnie zacząć zmieniać system od źródeł finansowania po optymalizację kosztów - taki główny wniosek ciśnie się po obu wydarzeniach.
Składka zdrowotna - nie do ruszenia
Wszyscy wiedzą, że pieniędzy w budżecie NFZ brakuje i nie będzie się on już bilansował ze składki zdrowotnej.
Jednak nie ma szans na jej podniesienie. Premier już kilkukrotnie oficjalnie mówił, że składka nie wzrośnie. Powtórzył to także na czwartkowym szczycie i była to jedna z niewielu konkretnych deklaracji.
- Nie ma takiej możliwości, żeby w tym, czy w przyszłym roku podnieść składkę zdrowotną - stwierdził premier Donald Tusk.
Takiej zmiany nie podpisałby zapewne również Karol Nawrocki, bo w kampanii deklarował, że żadnych podatków podnosić nie będzie.
Pojawiają się za to ze strony społecznej i strony pracodawców głosy, aby zrobić przegląd obecnego systemu, który sprawiedliwy nie jest, bo mamy wiele uprzywilejowanych grup, które ze składki są zwolnione lub płacą ją w ograniczonym wymiarze niezależnie od dochodów. Taki postulat wnosi m.in. środowisko pielęgniarek i położnych.
Wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski zwrócił uwagę podczas szczytu prezydenckiego na tę propozycję i podziękował za postulaty dotyczące równości w płaceniu składki zdrowotnej, która jest istotna przy porządkowaniu czy budowaniu systemu ochrony zdrowia na nowo.
Wynagrodzenia - prawa nabyte i gwarancja spokoju
Tematem, który szczególnie wybrzmiał podczas obu szczytów, jest propozycja ograniczenia ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Od kilku miesięcy trwają próby rozmów na ten temat w Zespole Trójstronnym ds. ochrony zdrowia, jednak bez żadnych konkretnych efektów, oprócz zaostrzenia stanowiska strony pracowników, która w tej sprawie ustąpić nie zamierza.
Ustępować nie zamierzają również związkowcy i samorządy medyków zaprezentowały na obu szczytach. Jak przekonują, nie można zaczynać reformy od sięgania do kieszeni medyków, gdy wreszcie zaczęli oni zarabiać godnie. Wskazują na inne przyczyny kłopotów NFZ niż finansowanie ustawowych podwyżek.
Jakakolwiek zmiana dotycząca m.in. obniżenia wskaźnika tempa wzrostu tych wynagrodzeń czy przesunięcie terminu ustawowych podwyżek z lipca na styczeń, a także np. wprowadzenie maksymalnej kwoty zarobków, oznaczałaby konieczność zmiany ustawy.
A tu - jak jasno zadeklarował w piątek Karol Nawrocki - nie będzie zgody prezydenta. - Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w sektorze ochrony zdrowia to coś, o co zawody medyczne walczyły przez dekady. Dziś ma być pierwszą ofiarą rządowych cięć - zauważył. - Taka ustawa nie uzyska mojego podpisu - zapowiedział prezydent.
Mówił też o utrzymaniu w 2026 roku "wszystkich zdobyczy".
- Musimy założyć, że prezydent Polski nie może się zgodzić na to, aby wypracowane mechanizmy przestały istnieć - stwierdził i dodał, powołując się na słowa Krystyny Ptok, że "próba zmiany to zamach na prawa nabyte pracowników" oraz odnosząc się do słów Marii Ochman, że utrzymanie dotychczasowych zasad w tym zakresie to "gwarancja spokoju społecznego".
Dosypać z budżetu państwa?
Choć wszyscy wiedzą, że w budżecie NFZ pieniędzy na świadczenia brakuje i jedynym dodatkowym źródłem może być budżet państwa, a jednocześnie budżet ten nie jest nieograniczony, to uczestnicy szczytu prezydenckiego przekonywali, że zamiast oszczędności system trzeba dofinansować.
Jednak stąd raczej ratunku nie będzie, bo minister finansów Andrzej Domański ocenił, że na zdrowie pieniędzy idzie bardzo dużo, choć przyznawał, że w NFZ ich brakuje - mimo wzrostu wpływów ze składki zdrowotnej.
Także premier próbował uspokajać atmosferę wokół budżetu NFZ. - Nie możemy dzisiaj sobie opowiadać, że doszło do katastrofy, zapaści, bankructwa w sytuacji, kiedy wiele miliardów złotych więcej wydajemy co roku na ochronę zdrowia. I ten rok oczywiście jest rekordowy, przy rekordowo niskiej inflacji - ocenił Tusk.
Zapowiedział, że rząd będzie szukał rozwiązań związanych z pojawianiem się pod koniec roku problemu z finansowaniem świadczeń. Jednak konkrety w tej kwestii nie padły.
Prezydent stwierdził natomiast, że jeżeli minister finansów pozwala na taki kryzys w budżecie ochrony zdrowia, to powinien zostać odwołany lub podać się do dymisji.
Podczas obu szczytów jego uczestnicy zwracali jednak uwagę na potrzebę odwrócenia noweli ustawy o zawodzie lekarza, która skierowała do NFZ część zadań wcześniej finansowanych z budżetu państwa. To m.in. ratownictwo medyczne, którego koszty - jak szacowano - wzrosły i sięgają już ok. 10 mld zł rocznie. Tej propozycji nie neguje żaden z interesariuszy.
Pacjenci politycznym zakładnikiem
W trakcie obu szczytów nie zabrakło głosów pacjentów i o pacjentach. Nie będzie dodatkowych środków z większej składki ani z ograniczeń w wynagrodzeniach, ale "oszczędności" trudno też wprowadzić na świadczeniach dla pacjentów.
Prezydent jasno deklarował w piątek, że pacjenci nie mogą być politycznym zakładnikiem. Także przedstawiciele zawodów medycznych stawali w obronie pacjentów, krytycznie odnosząc się do propozycji dotyczących zniesienia bezlimitowości niektórych świadczeń w AOS czy obniżki wycen, a także ograniczeń dotyczących listy bezpłatnych leków dla seniorów czy dzieci. Nie chcą, aby ewentualny brak zmian dotyczących ich wynagrodzeń zestawiać z koniecznością szukania pieniędzy na leczenie pacjentów.
Czy to kolejny obszar "nie do ruszenia"?
Czeka nas dialog i współpraca?
Uczestnicy obu szczytów oceniali, że stały się one okazją do dialogu oraz dały możliwość przedstawienia pomysłów i postulatów, jakiej nie było od miesięcy.
Dialog był odmieniany przez różne przypadki, a deklaracje o otwartości na współpracę padały wielokrotnie podczas wydarzeń i po obu spotkaniach.
Jednak sam fakt, że zostały one zorganizowane oddzielnie i nie zabrakło wzajemnych odniesień oraz obwiniania za sytuację w ochronie zdrowia, pokazuje, że o realny dialog może być trudno.
Prezydent mówił np., że "nie powinno być tak, że jest to przestrzeń do politycznych chwytów i trików, to nie jest temat, w którym potrzebna jest zabawa, czy to kalendarzem, czy wyścigiem o to, kto, kiedy i gdzie będzie rozmawiał". Jednak sam powołał Radę Zdrowia i zamierza przedstawiać własne pomysły w tym zakresie oraz zapowiada brak podpisów pod niektórymi ustawami.
Z drugiej strony wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski, który jako przedstawiciel MZ zabrał głos jako przedostatni na piątkowym szczycie, podkreślał, że resort zdrowia jest otwarty na współdziałanie.
- Jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi i chętnie usiądziemy do pracy nad reformą ochrony zdrowia ze wszystkimi interesariuszami systemu - powiedział. Deklarował też gotowość do współpracy z Radą Zdrowia.
- Dziękuję za zgodę państwa na to, żebyśmy przeprowadzili gruntowną reformę ochrony zdrowia. Takiej woli nie było od 30 lat - zwrócił się do uczestników szczytu.
Po zakończeniu debaty, w wypowiedzi dla mediów prezes Izby Lekarskiej Łukasz Jankowski, po rozmowie z którym prezydent zdecydował o zwołaniu szczytu, jako miejsca rozmowy o kryzysie w ochronie zdrowia, powiedział, że nie chce, by samorząd lekarski był wikłany w polityczny spór. - Jesteśmy lekarzami, nie chcemy dać się wciągnąć w pewną polaryzację polityczną - zadeklarował.
Jakie będą więc efekty obu szczytów? Na pewno pacjenci szybko realnie ich nie odczują.
Prezydent, podsumowując szczyt, zapowiedział, że po wysłuchaniu jego uczestników, zbierze rekomendacje, które przedstawi rządowi.
Dodał, że widzi dwa zadania dla kancelarii prezydenta w obszarze zdrowia: działanie systemowe i działanie doraźne. - Stabilne finansowanie bieżące i nowa ustawa zwiększająca nakłady na polską służbę zdrowia jest tym, co wybrzmiewa, ale także utrzymanie w 2026 roku wszystkich zdobyczy systemu ochrony zdrowia z ostatnich lat - powiedział.
Bez podjęcia dialogu i współpracy oraz konkretnych działań na rzecz całościowej reformy systemu za rok może czekać nas "powtórka z rozrywki", czyli spotkania i szczyty w obliczu dziury w budżecie NFZ. Takie obawy podnosili uczestnicy obu spotkań, analizując ich realne efekty.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

1 dzień temu
10





English (US) ·
Polish (PL) ·