Dramat mieszkańców osiedla w Ząbkach. "Moja noga już tu nie postanie"

4 godziny temu 7
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Dzień po pożarze osiedla w Ząbkach poszkodowani mieszkańcy z niepokojem myślą o swojej przyszłości. - Nie mamy dachu nad głową. Jesteśmy w hotelu z trójką dzieci - opowiada Polsat News jeden z poszkodowanych. Inni przyznają, że sama myśl o powrocie do miejsca katastrofy budzi w nich lęk. - Moja noga już tu nie postanie, ja się tak boję - wyznaje inna z mieszkanek.

W wyniku czwartkowego pożaru na osiedlu w Ząbkach przy ulicy Powstańców doszło do ogromnych zniszczeń. Jak przekazał Komendant Główny PSP - spaleniu uległ cały dach i poddasze - czwarta i piąta kondygnacja budynku wielorodzinnego uległa "całkowitemu zniszczeniu". Jak relacjonują mieszkańcy, nagłe pojawienie się ognia wyrwało ich z wieczornej rutyny.

- Podczas wybuchu pożaru byłem na patio, na balkonie. Sąsiedzi zaczęli krzyczeć, że się pali dach. Ubrałem dzieci, zabrałem psa i wyszliśmy na dwór, jeszcze sąsiadów budziłem, bo też dzieci usypiali i wybiegli zaraz za nami. Tragedia po prostu - opowiada w rozmowie z Polsat News pan Adam, którego mieszkanie zostało kompletnie strawione przez ogień. 

ZOBACZ: Pożar w Ząbkach. Co naprawdę wiemy o zabezpieczeniach przeciwpożarowych?

Mężczyzna obecnie martwi się, o to gdzie spędzili kolejne noce. Gmina udostępniła pogorzelcom miejsce w lokalnym hotelu, jednak jak podkreślił, ze względu na rezerwacje innych gości, to miejsce ma zagwarantowane jedynie do soboty. Dopiero później mają nadejść kolejne decyzje w sprawie możliwej pomocy. - Nie mamy dachu nad głową, nie mamy gdzie mieszkać, jesteśmy w hotelu z trójką dzieci - podkreślił. 

Pożar w Ząbkach odebrał im dorobek życia. "Pojawia się pytanie, co dalej?"

Inni w momencie, gdy zaczął płonąć ich dobytek, byli poza domem. - Wróciłam właśnie z Warszawy i weszłam tylko po psa, bo już pierwszy blok palił się cały, a drugi blok, w którym mieszkałam, to paliła się już jedna trzecia dachu, ogień był bardzo wysoki - wspomina jedna z poszkodowanych. 

- Jak wychodziłam, to już nawet na parterze było zadymienie. Być może byłam ostatnią osobą, która wyszła z tego bloku - dodaje. 

ZOBACZ: Pomoc dla pogorzelców z Ząbek. Minister zapowiada działania

Teraz w głowie mieszkańców mnożą się pytania o przyszłość. - Najpierw się pracowało na mieszkanie, na kredyt, a później ten kredyt został spłacony. Teraz mieszkania praktycznie nie ma i pojawia się pytanie, co dalej? - wskazuje pan Dariusz. 

- Pierwsze podstawowe pytanie, czy te mieszkania będą remontowane, jak administracja się zachowa, jaka będzie forma odbudowy tego, ile to potrwa, jak ubezpieczyciele się zachowają w tej sytuacji - wymieniał mieszkaniec. 

ZOBACZ: Pożar w Ząbkach. Prokuratura wszczęła śledztwo

Część mieszkańców osiedla w Ząbkach nie wyobraża sobie jednak, jak mogłoby kiedykolwiek wrócić do swoich mieszkań. 

- Moja noga już tu nie postanie, ja się tak boję, nie wiem, jak mogłabym usnąć z synem. Dobrze, że wtedy nie spaliśmy, bo byśmy nie wyszli z tego cało - podkreśla jedna z mieszkanek. 

Czytaj więcej

Przeczytaj źródło