Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
- Ostatnio mamy przykłady, jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do słów Szymona Hołowni o "zamachu stanu", do którego miał być namawiany. Stwierdził też, że będzie "bardzo prosił wszystkich, którym jeszcze zależy, jak nam zależało 15 października 2023 roku, żeby się ogarnęli".
Na sobotnim spotkaniu w Pabianicach (woj. łódzkie) Donald Tusk odniósł się do słów Szymona Hołowni, jakie padły w piątkowym "Gościu Wydarzeń". Marszałek Sejmu przekonywał w rozmowie z Marcinem Fijołkiem, że "wielokrotnie proponowano mu, sugerowano, rozpytywano go, czy jest gotowy przeprowadzić zamach stanu". Mówił to w kontekście wyników wyborów prezydenckich.
- Ja wam powiem, to jest trochę jak z dziećmi na wakacjach. Nie mówię, że to dziecko, żebyście mnie dobrze zrozumieli. Też ostatnio mamy przykłady, jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje - ocenił premier, zwracając się do zebranych.
Następnie Tusk zastosował porównanie: - Jak puszczamy dzieci na wakacje to przecież im mówimy: "Nie rób głupot, bo głupoty mogą zamienić się w dramat". W polityce jest dokładnie tak samo. Słowa, jakieś gesty, jakieś nieostrożne decyzje... - wyliczał.
W jego ocenie "nawet jeśli ludzie myślą: 'A to niepoważne, a niedojrzałe', ale to czasami ma bardzo poważne konsekwencje dla ludzi, całych państw". - Będę też przy waszej pomocy bardzo prosił wszystkich, którym jeszcze zależy tak samo, albo trochę tak mocno, jak nam zależało 15 października (2023 roku - red.). na tym samym, żeby się ogarnęli, zrozumieli, że polityka to jest poważna gra - kontynuował.
Wyjaśnił, iż chodzi o "względy zewnętrzne i wewnętrzne". - W polityce nie może być miejsca, albo jak najmniej miejsca, na wyścigi albo zdrajców, albo głupców, albo ludzi bez wyobraźni, bo za poważne rzeczy są w naszych rękach - przestrzegał.
Artykuł jest aktualizowany.

wka / polsatnews.pl