Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Nie wiem, czy nasze zawody to dobre zawody. I z czym się właściwie ścigamy, gdzie chcemy dobiec, jakie trofeum nam się marzy… Można podejrzewać, że nawet w tym prostym obrazie biegu jak zawsze znajdziemy jakieś niepasujące nam „ale”. A to, że rywalizacja, a to, że wyścig szczurów, albo zawodnicy nie dość dobrzy jak na nasze standardy… Wszystko, byle nie musieć zacząć biec.
Czy Piotr i Paweł narzekali na własne życie, czy chcieli innego? Czy widzieli w sobie rywali, czy współdążących? Ich dzisiejszy tryumf, uczczenie ich zmagań – uczy patrzeć na codzienność jak na błogosławieństwo. Bo gdyby kazać im wprzódy wymyśleć własne życie, czyż nadaliby mu taki właśnie kształt? Czy dwudziestoletni Paweł, trzydziestoletni Piotr tak je sobie wyobrażali? Czy ono w ogóle było do wyobrażenia? Do zaplanowania?
Jeden wybór prowadzi nas do drugiego. Dzisiejszy krok na drodze wiary – do kolejnego. Nasze dzisiejsze „tak” powiedziane Bogu – jaką drogą nas do nieba zaprowadzi?