Dlaczego moje dziecko jest niewdzięczne i roszczeniowe? 7 błędów wychowawczych, które kształtują małego narcyza

10 godziny temu 8

Twoje dziecko dostaje wszystko „od ręki”, jest nieustannie chwalone i zaopiekowane, a jednak nadwrażliwe na krytykę, emocjonalnie kruche? To może oznaczać początek zaburzeń narcystycznych, które nie biorą się znikąd, a wyrastają z pozornie niewinnych, codziennych błędów wychowawczych.

W ostatnich latach o narcyzmie (narcystycznych zaburzeniach osobowości) możemy bardzo często poczytać w (social) mediach czy publikowanych przez psychologów książkach. Terapeuci oferują pomoc w relacjach z narcystycznym rodzicem, partnerem lub partnerką, istnieją nawet prawnicy pomagający dochodzić w sądzie swoich praw przede wszystkim osobom przez narcyzów pokrzywdzonym.

Nierzadko o narcyzmie mówimy więc w kontekście osób dorosłych, jednak – co ważne – narcyzm to zespół cech nabytych. A jak wiemy: „czym skorupka za młodu…”. Warto więc uniknąć błędów wychowawczych, przez które w przyszłości twój syn czy córka będzie osobą, z którą bardzo trudno nawiązać zdrową relację. Ale nie tylko dlatego: również po to, by nie komplikować sobie tego, co dzieje się tu i teraz – by nie wychowywać dziecka niewdzięcznego, roszczeniowego. Oto błędy, których lepiej unikać.

Słyszałaś kiedyś o „rodzicielstwie helikopterowym”? To styl wychowywania dzieci – czasem stosowany świadomie, czasem nie, szczególnie popularny wśród młodszych pokoleń rodziców – począwszy od milenialsów. Mama i/lub tata w takiej rodzinie krążą nad swoją pociechą niczym helikopter, chcą ją mieć cały czas na oku i interweniują, gdy tylko w życiu dziecka pojawi się jakaś trudność, przeszkoda. Podejmują za swojego potomka najmniejsze decyzje i zawsze reagują, gdy np. inny maluch wyrwie ich córce łopatkę w piaskownicy albo wypowie w jej kierunku niemiłe słowa.

Nic więc dziwnego, że dziecko wychowane właśnie w ten sposób nie okazuje rodzicom szczególnej wdzięczności, bo uważa ich pełne zbyt wielu poświęceń zachowanie za oczywistość. Nie potrafi poradzić sobie z porażką, choćby chodziło o sytuację, w której ktoś inny niż rodzic odmawia mu kupna lizaka. Tak rodzi się jego frustracja, złość i roszczeniowość.

W wychowaniu dziecka warto unikać nie tylko nadopiekuńczości, ale i nadmiernego chwalenia. I choć niemal każde dziecko marzyło, by zostać superbohaterem czy w świetle reflektorów śpiewać na scenie, to z czasem, wraz z wykształcaniem się empatii, mały człowiek staje się mniej przewrażliwiony na własnym punkcie i zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie zawsze musi być w centrum uwagi. Akurat dla rodziców przez lata tym centrum pozostaje, jednak czym innym jest docenianie rzeczywistych osiągnięć dziecka, a czym innym – nieumiejętność realistycznego ocenienia jego postępowania, nadmierne uwielbienie. Dziecko, które nie dostaje od rodzica prawdziwej „informacji zwrotnej”, tylko tę idealistyczną, wykształca w sobie poczucie wyższości.

Psycholożka Elinor Greenberg, która dużą część swojej pracy poświęca właśnie kwestii narcyzmu, podkreśla: „U wielu dzieci zaburzenie nie bierze się z nadmiernej pewności siebie, a ze wstydu, z powodu czucia się bezwartościowym”. Jeśli dziecko ciągle słyszy, że nie jest takie, jak życzą sobie rodzice: że za mało się stara, że dostało czwórkę, a przecież miała być piątka, że słynny i przysłowiowy „syn koleżanki” radzi sobie lepiej, dochodzi do wniosku, że nie może być autentyczne. Bo takie jest niewystarczające. Powstaje więc „ja” narcystyczne: lepsze, doskonalsze, trudniejsze do zranienia. W ten sposób dziecko zyskuje fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a jego rodzice i otoczenie widzą nie „zahukanego” kilku- czy kilkunastolatka, a właśnie ten fałszywy obraz: młodego człowieka okazującego wyższość, czasem nawet pogardę, nadwrażliwego na krytykę.

Dziecko wykształca kruche poczucie własnej wartości, objawiające się (pozorną) pewnością siebie, nie tylko, gdy jego wysiłki nie są doceniane, ale także wtedy, gdy rodzic ma wobec niego zbyt wygórowane oczekiwania. I tylko, gdy zostaną one spełnione, okazuje mu miłość. Wówczas dziecko dochodzi do wniosku, że aby zasłużyć sobie na uczucia rodzica, musi być kimś lepszym, ważniejszym, wyolbrzymiać swoje zasługi. Z takim przekonaniem wchodzi w dorosłość, stając się narcyzem.

Oczywiście mama czy tata jest czasem od tego, by wymagać, oczekiwać, stawiać granice, ale życie rodzinne będzie obfitować w mniej kłopotów, gdy te wymagania będą realistyczne. Kiedy dziecko będzie się czuło dla rodzica ważne niezależnie od tego, czy dobiegnie na metę pierwsze, czy pod koniec stawki. Nie warto stawiać poprzeczki zbyt wysoko, tylko dostosować ją do wieku, umiejętności i zainteresowań pociechy. I stawiać na wymagania, którym towarzyszy wsparcie wysiłków syna czy córki, a nie ich krytyka. Jeśli stanie się odwrotnie, dziecko zacznie oczekiwać, że „skoro tyle robi, to jemu się to i tamto należy”, może też przenosić odpowiedzialność za swoje zachowania na inne osoby (przez to, że poddawane jest ciągłej kontroli i nie pozwala mu się na swobodę).

Wydawać by się mogło, że dzieciństwo, w którym można jeść tak dużo czekolady, ile tylko się zechce, oglądać bez przerwy ulubione bajki i chodzić późno spać, byłoby idealne. „A właśnie, że nie” – mówią psychologowie. Shefali Tsabary, autorka książek dla rodziców, zauważa, że dziecko, któremu nie stawia się granic, wcale nie czuje się wolne, lecz niezaopiekowanie. Tymczasem granice są niezbędne, jeśli chcemy wychować małego człowieka w poczuciu bezpieczeństwa. Taki brak rodzicielskiej troski, która wyraża się także poprzez wymagania i stawianie granic, znajduje wyraz w zachowaniu dziecka, które przybiera postawę roszczeniową, dominującą, jakby wszystko mu się należało.

„Nic się nie stało, nie ma powodu do płaczu, przecież nie boli” – mówią, kierowani może i dobrą wolą, rodzice, gdy dziecko się przewróci i zacznie głośno rozpaczać. A tymczasem mały człowiek naprawdę odczuwa ból i naprawdę nie może powstrzymać płaczu. Czasem nie może też powstrzymać złości, choć ona „piękności szkodzi”, bo to przecież „zła” i „zabroniona” emocja. Gdy dziecko słucha podobnych sformułowań, uczy się również, że jego przeżycia i emocje są nieważne, że coś jest z nim nie tak. Od emocji, empatii się więc odcina, a zamiast regulować swoje zachowania i to, co czuje, w przyszłości próbuje „przerzucać” je na innych ludzi. Dzieciństwo zaś spędza w poczuciu napięcia, konieczności ciągłej kontroli i ochrony siebie.

Na koniec pamiętaj, że to ty jako rodzic jesteś lustrem, w którym przegląda się dziecko. „Dzieci nie widzą siebie takimi, jakimi są. Widzą się takimi, jakimi są widziani” – podkreślają psychologowie. Gdy rodzic krytykuje dziecko, to czuje się niewystarczające, gdy je ignoruje – nieważne, a gdy je idealizuje – lepsze od innych. To w reakcjach dorosłych, zwłaszcza rodziców, przegląda się dziecko, a gdy w tym lustrze zobaczy zniekształcone odbicie, pojawią się trudności, a wśród nich być może i zaburzenia narcystyczne.

Przeczytaj źródło