Czy Stanowski ma rację w sporze z Wysocką- Schnepf? Jakby nie oglądał TVP [KOMENTARZ]

5 dni temu 11

Duża część medialnej Polski żyje dziś sporem Doroty Wysockiej-Schnepf z Krzysztofem Stanowskim. W niedzielę dziennikarka poinformowała na portalu X o krokach prawnych przeciwko Stanowskiemu i Robertowi Mazurkowi, twórcom występującym w Kanale Zero.

Jej prawnik Michał Jabłoński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl wskazał: "Na razie sprawa jest na etapie złożenia wezwania przedprocesowego do osób, które według mojej klientki naruszyły jej dobra osobiste (…). Mają 7 dni teraz na zaspokojenie żądań mojej klientki, a następnie, jeżeli te roszczenia nie będą zaspokojone, czego jak sądzę można się spodziewać, to oczywiście będzie wniesiony pozew cywilny o naruszenie dóbr osobistych mojej klientki i jej syna".

Czy to na pewno "arcykapłanka propagandy?"?

Odstawiając na bok samo roszczenie kierowane przez Wysocką-Schnepf do Stanowskiego, Mazurka i Kanału Zero oraz dyskusje dotyczące narażenia na hejt jej dziecka warto zastanowić się, na ile słuszne jest określenie, jakim ponownie Krzysztof Stanowski posługuje się w stosunku do Doroty Wysockiej-Schnepf - "arcykapłanka propagandy".

Tego pojęcia założyciel Kanału Zero używał już w maju w trakcie debaty prezydenckiej w siedzibie TVP, którą prowadziła dziennikarka. Swoją wypowiedź zaczął wtedy od słów: "Bardzo się cieszę, że jestem w tej świątyni propagandy i bardzo się cieszę, że widzę przed sobą arcykapłankę propagandy". W najnowszym filmie, który Stanowski nagrał na swoim kanale w odpowiedzi na działania Wysockiej-Schnepf na miniaturce znajdziemy tytuł: "Pozywa mnie arcykapłanka propagandy".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

STANOWSKI DO SCHNEPF: ŻAŁOSNE MANIPULACJE I ROBIENIE Z DZIECKA ŻYWEJ TARCZY

Ich wojna ma różne płaszczyzny - tę bardziej rodzinną, gdy Stanowski przypomina cały czas, kim był teść Wysockiej-Schnepf, oraz tą bardziej dziennikarską - zarzucając jej nie tylko brak obiektywizmu, ale też naczelne miejsce w propagandzie, jaką znajdziemy dziś na antenie Telewizji Polskiej. Problem w tym, że jest to krytyka przesadzona, bez zachowania jakichkolwiek proporcji.

Program jak z dawnej TVP

Od razu podkreślę, że już w listopadzie ub.r. miałem okazję opisywać na portalu Wirtualnemedia.pl kontrowersje dotyczące działalności Doroty Wysockiej-Schnepf w Telewizji Polskiej. Wówczas podstawę stanowił wywiad z Ewą Negrusz-Szczęsną, wdową po Piotrze Szczęsnym, który osiem lat temu dokonał samospalenia na warszawskim Placu Defilad, w proteście przeciwko polityce ówcześnie rządzącej Zjednoczonej Prawicy. Rozmowa z wdową ukazała się w programie "Pytanie Dnia" na antenie TVP Info w Dzień Wszystkich Świętych, co wywołało dodatkowe emocje.

Jeszcze mocniej rozgrzewał publiczność autorski format Doroty Wysockiej-Schnepf "Rozmowy niesymetryczne", gdzie zapraszała m.in. muzyka Macieja Maleńczuka czy działacza Komitetu Obrony Demokracji Arkadiusza Szczurka. Ci w ostrych słowach krytykowali Prawo i Sprawiedliwość. Wydaje się, że dochodziło tam nie raz do przekroczenia granic, jakie powinny wyznaczać media publiczne. Nie o takich zmianach w Telewizji Polskiej myśleli ci, którzy domagali się podniesienia jakości i standardów po latach prezesury Jacka Kurskiego i Mateusza Matyszkowicza. To nie miała być "wajcha w drugą stronę".

"Rozmowy niesymetryczne" przez kolejne miesiące dzieliły widzów, ale najgłośniej wokół Wysockiej-Schnepf zrobiło się od maja, gdy okazało się, że poprowadzi wspomnianą ostatnią debatę przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Krzysztof Stanowski zaczął ją ostro atakować jako dziennikarz, ale i zarazem jeden z kandydatów na prezydenta, przedstawiciele innych komitetów także podważali rolę dziennikarki w debacie. W sierpniu moja koleżanka z redakcji Kinga Walczyk opisując drogę zawodową Doroty Wysockiej-Schnepf wskazała m.in., że dziennikarka "polaryzuje jak politycy".

Problem w tym, że - z całym szacunkiem do Doroty Wysockiej-Schnepf - nie odgrywa aż takiej roli w Telewizji Polskiej, by urastać do rangi "arcykapłanki propagandy". Jeśli bowiem będziemy posługiwać się tym określeniem w stosunku do niej, to kim byli np. Danuta Holecka czy Michał Rachoń, symbole TVP z poprzednich lat? Czy nie zabraknie nam już wtedy stopni do określania specjalizacji propagandowej różnych osób?

Medioznawca Adam Szynol mówił nam kilka miesięcy temu o programie "Rozmowy niesymetryczne" m.in. tak: "Mam mieszane uczucia. To nie jest ten poziom zakłamania, zafałszowania rzeczywistości, z jakim mieliśmy do czynienia zwłaszcza w końcówce rządów poprzednich władz TVP. Nie postawiłbym znaku równości między jej działalnością w telewizji a Michała Adamczyka czy Michała Rachonia. Możemy mówić o pewnej jednostronności, kontrowersyjności narracji, która może budzić pewne obawy".

Być może to wszystko konsekwencja zapewnień Krzysztofa Stanowskiego, który nie raz podkreślał, że nie oglądał Telewizji Polskiej zbyt często za czasów Kurskiego czy Matyszkowicza. Może nie ma świadomości, jak wtedy odbierana była Holecka i prowadzone przez nią "Wiadomości" TVP1?

Gorzej, jeśli jest tak, jak pisze - że dalej nie śledzi tego, co leci w TVP. W listopadzie ub.r. Stanowski na portalu X wskazał: "Mało tego, dalej nie oglądam i wszystkim polecam. U mnie w domu telewizor to mecze, bajki i PlayStation. Niestety, wiadomości o tym, co tam się odpiernicza latają po mediach społecznościowych i trudno na to nie natrafić."

W tym wpisie być może znajdujemy odpowiedź na pytanie, dlaczego Stanowski nazywa Wysocką-Schnepf "arcykapłanką propagandy". Na podstawie samych urywków w social mediach można nie raz dojść do mylnych wniosków. W przypadku czytelników i widzów jest to bardziej zrozumiałe, ale czy dziennikarz i założyciel jednego z największych dziś mediów w kraju może sobie na to pozwolić?

Stanowski a TVP

Jest też inne potencjalne wyjaśnienie - to element tworzenia narracji, że obecna Telewizja Polska jest równie nierzetelna, skrajnie upolityczniona i pełna propagandy, jak ta poprzednia. Problem w tym, że podobna teza nie wytrzymuje w zderzeniu z rzeczywistością. Opisywaliśmy wcześniej przykłady, gdy TVP w ostatnich miesiącach nie raz potrafiła skrytykować aktualny rząd.

Inny dowód to poniedziałkowe wydanie audycji "Wykrywacz kłamstw" TVP Info, gdzie analizowano wpis ministra finansów i gospodarki Adama Domańskiego. – Materiał wytykający manipulację czołowemu ministrowi - za poprzedniej TVP nie do wyobrażenia – zauważył na portalu X Rafał Mrowicki z serwisu XYZ. Dzisiejsza TVP ma swoje problemy, braki, jest słabiej oglądana, ale zrównywanie jej z poprzednią jest wielce ryzykowne.

Trudno zrozumieć, jak w ponoć odbudowywanych mediach publicznych mógł pojawić się taki format, jak "Rozmowy niesymetryczne". Decyzja, by program zniknął ostatnio z ramówki TVP Info - nie wiadomo czy i kiedy wróci - może być odbierana pozytywnie.

Dorota Wysocka-Schnepf po powrocie na Woronicza w lutym ub.r. nie raz wywoływała swoją postawą kontrowersje, ale nazywanie "arcykapłanką propagandy" obniża powagę zarzutów stricte dziennikarskich kierowanych do niej jako dziennikarki Telewizji Polskiej.

Przeczytaj źródło