Czy Polsce grozi blackout latem 2025? Prezes Pracowni Finansowej o energii, magazynach i klimatyzacji

6 dni temu 9
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Lato 2025 zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim pytania o stabilność dostaw energii w Polsce. O realnych zagrożeniach, szansach i koniecznych zmianach w systemie elektroenergetycznym rozmawiamy z Tomaszem Wiśniewskim, prezesem Pracowni Finansowej, ekspertem w dziedzinie transformacji energetycznej.

Czy Polsce grozi blackout latem 2025?

red. Iga Leszczyńska: Jakie są prognozy zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce na lato 2025? Czy powinniśmy spodziewać się rekordów, jak w ubiegłych latach?

Tomasz Wiśniewski: Na pewno będą występować dni, w których zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie gwałtownie rosło ze względu na upały. Nie jest wcale pewne, że rok 2025 będzie trudniejszy niż rok ubiegły. Konsumpcja prądu zwiększa się także ze względu na samochody elektryczne i klimatyzatory, ale jednocześnie coraz więcej konsumentów zaspokaja swoje potrzeby energetyczne z przydomowych magazynów, ładowanych z własnych instalacji fotowoltaicznych. W marcu 2025 ponad 50 000 gospodarstw domowych w Polsce miało magazyn energii. Takie osoby w godzinach szczytu nie będą pobierać energii z sieci, lecz ze swojego magazynu. Dlatego prognozuję, że zapotrzebowanie na energię elektryczną latem 2025 będzie tylko minimalnie większe niż w roku poprzednim.

Letnie szczyty zapotrzebowania – kto zużywa najwięcej prądu?

I.L.: Które sektory – przemysł, biura, gospodarstwa domowe – będą najbardziej energochłonne w czasie letnich fal upałów? Czy struktura zużycia energii w Polsce się zmienia?

T.W.: Największy wzrost zużycia energii latem odnotowuje się w sektorze usług i gospodarstwach domowych, głównie z powodu klimatyzacji i chłodzenia. Przemysł zachowuje stosunkowo stabilny poziom zapotrzebowania, ponieważ fabryki pracują przez cały rok. Podobne zjawisko zachodzi w innych gospodarkach rozwiniętych.

Zmiana ta wynika z tego, że przemysł szybko wdraża innowacje skoncentrowane na ograniczaniu zużycia energii, ponieważ oznacza to obniżenie kosztów działalności. Konsumenci częściej kierują się komfortem lub zdrowiem, dlatego szybko rośnie liczba zainstalowanych klimatyzatorów. W USA już 90% gospodarstw domowych ma zainstalowaną klimatyzację, a w Polsce – według Polskiego Instytutu Ekonomicznego – mniej niż 5%. Na podstawie tych danych wydaje się, że w następnych latach struktura zużycia energii będzie jeszcze dynamiczniej przesuwać się w kierunku gospodarstw domowych.

Czy polski system wytrzyma lato? Rezerwy, sieci i import energii

I.L.: W jakim stopniu polski system elektroenergetyczny jest dziś przygotowany na długotrwałe fale upałów i wysokie szczyty obciążenia? Czy PSE dysponuje wystarczającym buforem mocy?

T.W.: W szkolnej skali oceniłbym to przygotowanie na czwórkę. PSE dysponuje licznymi narzędziami pozwalającymi przygotować się na wysokie szczyty obciążenia, w tym rynkiem mocy i możliwością importu energii elektrycznej. Wyzwaniami pozostają stan polskich sieci elektroenergetycznych, niewystarczająca moc elektrowni wiatrowych oraz wciąż zbyt mała liczba magazynów energii. Na ten rok bufor mocy jest uznawany za wystarczający, jednak w kolejnych latach – wraz z planowanym wycofywaniem elektrowni węglowych – pojawią się trudności.

Dodatkowo, kolejnym wyzwaniem, przed którym stoi PSE, jest wysoka moc przydomowych elektrowni słonecznych powstałych w ramach programu „Mój Prąd”. Podobnie jak w roku ubiegłym, przemysłowe farmy fotowoltaiczne będą czasowo wyłączane w celu zrównoważenia mocy oddawanej do systemu przez prosumentów.

Czynnikiem, który może znacząco skomplikować okres letni, jest zagrożenie suszą. Wiele elektrowni węglowych wykorzystuje wodę z rzek do chłodzenia. Choć przy wielu z nich istnieją odpowiednie zbiorniki i spiętrzenia, to w przypadku rekordowej suszy niektóre z nich będą musiały zostać wyłączone. Nawet w takim przypadku całkowity blackout nam nie grozi – zastosowane zostaną ograniczenia w dostawach mocy do odbiorców przemysłowych.

I.L.: Jakie są realne możliwości importu energii z Ukrainy? Czy tamtejsza sieć elektroenergetyczna jest dziś wystarczająco stabilna i zsynchronizowana z systemem europejskim, by pełnić funkcję wspierającą dla Polski?

T.W.: Sytuacja Ukrainy i jej systemu elektroenergetycznego jest obecnie zbyt niestabilna, aby można było opierać na niej zarządzanie sytuacjami awaryjnymi. Sytuacja Polski jest jednak relatywnie komfortowa, ponieważ mamy możliwość prowadzenia transgranicznego handlu energią z każdym sąsiadującym krajem, z wyjątkiem Rosji i Białorusi. Dodatkowo łączy nas podmorski kabel energetyczny ze Szwecją. Polska może sprowadzić aż 6 GW mocy importowej, co odpowiada 23–30% krajowego zużycia – czyli trzykrotnie więcej niż możliwości importowe w Hiszpanii, gdzie doszło do blackoutu.

Magazyny energii i zmiany systemowe zamiast kampanii społecznych

I.L. Jaką rolę mogą odegrać magazyny energii w stabilizacji systemu w czasie szczytów zapotrzebowania? Czy ich rozwój nadąża za potrzebami rynku?

T.W.: Postrzegam bateryjne magazyny energii jako przyszłość globalnego systemu elektroenergetycznego. Poziom zaawansowania technologii jest już całkowicie wystarczający, by można było na niej opierać systemy energetyczne. Problemem pozostaje jednak zbyt mała dostępność urządzeń. Na całym świecie postępuje dekarbonizacja gospodarki, więc produkcja bateryjnych magazynów energii zwyczajnie nie nadąża za rosnącym popytem.

Dlatego w kilku krajach wdrażane są programy pilotażowe, w których użytkownicy samochodów elektrycznych mogą podłączyć swoje pojazdy do sieci i zarabiać na „wypożyczaniu” miastu możliwości bilansowania sieci za pomocą baterii w aucie.

I.L.:Czy widzi Pan konieczność większego zaangażowania państwa w kampanie społeczne dotyczące oszczędzania energii w godzinach szczytowych? Jakie działania edukacyjne miałyby realny sens w polskich warunkach?

T.W.: Szczerze mówiąc, nie uważam, żeby takie akcje miały realny wpływ na zużycie energii. Lepiej przeznaczyć te środki na pilniejsze potrzeby, które wraz z moim zespołem określiliśmy w raporcie „Piramida potrzeb polskiej transformacji energetycznej”. Jako najważniejsze wskazaliśmy: remont sieci przesyłowych, uwolnienie energetyki wiatrowej, skrócenie czasu realizacji nowych inwestycji OZE oraz odejście od węgla.

Na przykładzie programu "Mój Prąd" gołym okiem widać, że jeśli gospodarstwa domowe zauważą korzyść finansową – np. w zmianie nawyków korzystania z energii elektrycznej – natychmiast je wdrożą. Proste i czytelne mechanizmy finansowe, zachęcające do elastycznego zużycia energii w domu, zadziałają znacznie skuteczniej niż kolejna kampania edukacyjna.

Tymczasem taryfy dynamiczne są dziś skonstruowane tak, żeby zniechęcić odbiorców do przechodzenia na nie. Z kolei własnego magazynu energii nie można rozładowywać do sieci elektroenergetycznej – np. w czasie zwiększonego zapotrzebowania – jeśli nie posiada się instalacji PV. Dodatkowo przygotowanie programów edukacyjnych to ciężka praca wielu osób, a Ministerstwo Klimatu nie nadąża już z ustawą wiatrakową czy wdrażaniem unijnych dyrektyw, takich jak RED II i RED III. Nie dokładajmy mu więc kolejnych obowiązków.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło