Czy nasza obrona przeciwlotnicza jest gotowa? Ekspert nie zostawia suchej nitki

1 dzień temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Czy obrona przeciwlotnicza Polski jest gotowa na odpieranie rosyjskich ataków?

W nocy z 28 na 29 czerwca Ukraina musiała zmierzyć się z olbrzymim atakiem lotniczym. Rosjanie wykorzystali 537 środków napadu powietrznego, w tym 477 bezzałogowców oraz 60 pocisków rakietowych (m.in. 4 hipersoniczne Ch-47M2 „Kindżał” oraz 7 balistycznych Iskander-M/KN-23). Ostatecznie ukraińskiej obronie przeciwlotniczej udało się strącić ponad 90% bezzałogowców oraz 65% pocisków rakietowych (w większości rakiet manewrujących).

Jest to dobry moment, aby przyjrzeć się temu, jak do potencjalnej wojny przygotowuje się nasz kraj. Czy jesteśmy gotowi na odparcie tak dużych ataków? Niestety wiele wskazuje na to, że nie. Sytuacji przyjrzał się zajmujący się od lat programami modernizacyjnymi Sił Zbrojnych dziennikarz Tomasz Dmitruk. Ekspert podzielił obronę przeciwlotniczą na kilka istotnych obszarów — system dowodzenia, naziemną obronę powietrzną, wojska radiotechniczne, walkę radioelektroniczną, lotnictwo oraz sytuację w kadrach. Wnioski? Nie wygląda to na razie najlepiej.

Trwa ładowanie wpisu Twitter

Dmitruk rozpoczął analizę od systemu dowodzenia. Jak zauważył ekspert, problemów jest kilka. Za pozytyw uznać można fakt, że Polska zakupiła nowoczesny system zarządzania naziemną obroną powietrzną (czyli poziom taktyczny) - IBCS (Integrated Air and Missile Defense Battle Command System). To nowoczesne rozwiązanie, które dopiero do swojej armii wdrażają Amerykanie.

System pozwoli na połączenie w jedną sieć baterii Wisły oraz Narwi. Dotychczas dostarczono jedynie elementy dla jednego dywizjonu Wisły (zakupionego w 2018 roku) i nie uzyskał on jeszcze pełnej gotowości operacyjnej. W przypadku II fazy Wisły i Narwi (umowy wykonawcze podpisano w latach 2023-2024) cały czas brakuje zamówień na kabiny dowodzenia dla IBCS oraz mobilne węzły łączności.

Dwie wyrzutnie M903 z pociskami PAC-3MSE oraz wyrzutnia iLauncher (po środku) z pociskami CAMM w trakcie ćwiczeń na warszawskim lotnisku. / 18 Dywizja Zmechanizowana

Jak ostrzega ekspert, umowy powinny zostać podpisane tak szybko, jak to możliwe, ponieważ jeśli kabiny miałyby zostać dostarczone razem z innymi komponentami z USA, to kontrakt powinien zostać podpisany jeszcze w tym roku. Dmitruk twierdzi, że Agencja Uzbrojenia obecnie czeka na zapewnienie finansowania dla tej umowy.

O ile jednak na poziomie taktycznym jest jako-tako, to nie mamy systemu dowodzenia obroną powietrzną na poziomie operacyjnym. Jest co prawda Dunaj, ale to system, który nie spełnia już wszystkich wymagań współczesnego pola walki i wymaga gruntownej modernizacji lub zastąpienia przez nowsze rozwiązanie. Tymczasem nie ma nadal postępowania w tej sprawie.

Naziemna obrona przeciwlotnicza

Jak wygląda sytuacja pod względem zakupionych i posiadanych wyrzutni pocisków przeciwlotniczych i radarów? Tutaj sytuacja jest bardziej zniuansowana. Warto zacząć od pozytywów. Polska zamówiła dotychczas osiem baterii Wisły. Pierwsze dwie są już w kraju (na bazie umowy z 2018 roku), a kolejne sześć trafić ma do nas (według zapisów umowy) w latach 2026-2029.

Jeśli chodzi o średnie piętro, to mamy Małą Narew, czyli wdrożeniową baterię. Składa się ona z dwóch jednostek ogniowych (JO). To uboższa wersja docelowej baterii Narwi (m.in. ze słabszymi radarami), ale jej zaletą jest możliwość szkolenia i opracowania procedur. Docelowo mamy posiadać 23 baterie. Zamówiliśmy już potrzebne wyrzutnie iLauncher oraz zapasów ponad 1000 pocisków CAMM-ER. Podpisana jest także umowa na radary wczesnego wykrywania P-18PL. Dostawy omawianych elementów mają zostać dostarczone w latach 2027-2035.

iLauncher z pociskami CAMM w trakcie strzelań na poligonie w Ustce. / MON

Jeśli chodzi o Pilicę, to posiadamy sześć baterii. Docelowo posiadać mamy 22 baterie w standardzie Pilica+ (m.in. z wyrzutniami iLauncher). Większość potrzebnych umów już podpisano. Niestety nadal jest dużo problemów. Czekamy cały czas na umowy wykonawcze, które zagwarantują dostawy radarów kierowania ogniem Sajna (kluczowe w procesie zwalczania śnp), systemy rozpoznania optoelektronicznego dla Narwi czy komponent CUAS (Counter-Unmanned Aircraft System — antydronowy).

Cały czas brakuje również umowy na podwozia dla II fazy Wisły, pojazdów wsparcia czy związanych z opracowanie pocisków CAMM-MR i FCM (czyli przyszłymi pociskami dla Wisły). Gdyby tego było mało, to każdy z głównych programów notuje od roku opóźnienia. Jak słusznie zaznacza ekspert — to będzie bardzo nowoczesny system. Na realne zdolności musimy poczekać jednak do początków następnej dekady. Źle jest w przypadku programów SONA oraz NIDA. Pierwszy ma na celu stworzenie organicznej (czyli stanowiącej element) przemieszczających się Wojsk Lądowych, a drugi ma związek z myśliwskimi dronami przeznaczonymi do zwalczania innych bezzałogowców.

SKYctrl to opracowany przez Polaków system antydronowy. Rozwiązanie sprawdziło się na Ukrainie, a obecnie ochrania polskie baterie obrony przeciwlotniczej. / APS

Systemu walki z dronami FPV praktycznie brak, z wyjątkiem kilku zestawów SKYctrl. Zdolności do zwalczania dronów rodzaju Shahed/Gierań-2 przez naziemną obronę powietrzną z zapewnieniem relacji koszt/efekt również na dziś są mocno ograniczone. Co najgorsze, w tych obszarach nawet nie widać prowadzonych postępowań — zauważa ekspert.

Jak dodaje — głównym problemem jest brak zapewnionego finansowania. Ważnym elementem jest także obrona powietrzna od strony Bałtyku. Tę zapewniać mają nam trzy fregaty rakietowe Miecznik. Ich wejście do służby zaplanowano w latach 2029-2031. Niestety pojawia się coraz więcej głosów, że program także może być opóźniony, choć na szczęście skala problemów nie jest obecnie duża.

Wojska radiotechniczne, radioelektroniczne oraz lotnictwo, czyli bez czego nie zbudujemy sprawnej obrony przeciwlotniczej

Jeśli chodzi o wojska radiotechniczne, to ekspert docenił zamówione w ostatnich latach radary NUR-15 Odra. Jest to jeden z niewielu obszarów, gdzie systematycznie od wielu lat dokupowano kolejne partie sprzętu. Pierwsze dwa radary zamówiono w 2006 roku. W latach 2008, 2013, 2018 i 2021 pojawiły się kolejne cztery umowy. Łącznie zakontraktowano 25 stacji radiolokacyjnych.

Stacja radiolokacyjna TRS-15M Odra. / PIT-RADWAR

Dużym plusem jest także umowa na aerostaty Barbara. Niestety są także pewne “ale”. O ile umowa na aerostaty Barbara została już podpisana (z amerykańskim rządem) w 2024 roku, to nadal brakuje potwierdzenia, że amerykański rząd zamówił je u producenta. Co warto podkreślić, taka forma zakupów w USA jest standardem. Polski rząd podpisuje kontrakt z rządem USA, a ten rząd zamawia je u swoich producentów.

Mimo że systemy pasywnej lokacji SPL, oraz radary Warta zakończyły już badania kwalifikacyjne (oba z pozytywnym wynikiem) to umów wykonawczych jak nie było, tak nie ma. Dużo do zrobienia jest także w przypadku walki radioelektronicznej, ale w tym przypadku, z uwagi na wrażliwość informacji, ekspert postanowił nie wchodzić w szczegóły.

Lotnictwo potrzebuje samolotów. Największym problemem pozostają ludzie

Dmitruk przyjrzał się także wyzwaniom, przed którymi stają dziś Siły Powietrzne. Jak zauważa ekspert, braki są duże. W tym roku żegnamy się z Su-22, a w 2026 roku na zasłużoną emeryturę przejdą zapewne myśliwce MiG-29. 48 posiadanych F-16C/D Block 52+, choć nadal nowoczesne, to wymagają modernizacji MLU (Mid-Life Upgrade).

Polska nabyła w ostatnich latach 12 z 48 zakontraktowanych FA-50 oraz 2 samoloty wczesnego ostrzegania Saab 340B AEW-300. Szwedzkie Saaby są niestety jedynie pomostowym rozwiązaniem i z uwagi na swój wiek będą wymagały zastąpienia w ciągu najbliższych lat. Jeśli zaś chodzi o FA-50, to pierwsze 12 sztuk to jedynie samoloty szkolne. Kolejne 36 FA-50 (w wariancie PL) będą posiadały ograniczone zdolności bojowe, ale po ich dostarczeniu w latach 2026-2029 lotnictwo zostanie wzmocnione. Maszyny mogą okazać się przydatne np. do zwalczania środków napadu powietrznego (co robią dziś ukraińskie F-16).

Pocisk AIM-120 AMRAAM w takcie testów z użyciem samolotu F-35A Lightning II. / USAF

Dodatkowo w najbliższych latach otrzymać mamy 32 samoloty 5. generacji F-35A. Kiedy osiągną one pełną gotowość operacyjną (co nastąpi zapewne po 2030 roku), będą one bardzo ważnym elementem naszego lotnictwa. Na jakie umowy zatem czekamy? Oprócz wspomnianych (MLU dla F-16 oraz nowe samoloty wczesnego ostrzegania) są to kolejne dwie eskadry samolotów bojowych (pod uwagę brane są F-35A, F-15EX oraz Eurofighter), tankowce oraz pociski AIM-120D-3.

Ekspert zauważa jednak, że obok pierwszych elementów Wisły, to właśnie lotnictwo stanowi dziś najsilniejszy element naszej obrony przeciwlotniczej. Obok pieniędzy, to wykwalifikowane kadry pozostają dziś największym wyzwaniem.

Dla wszystkich wymienionych powyżej rodzajów systemów uzbrojenia potrzeba bardzo wielu żołnierzy posiadających wysokie kompetencje i doświadczenie. W mojej ocenie jest to nawet większy problem niż dostępność finansowania — twierdzi Tomasz Dmitruk.

Podsumowując — bardzo wiele już zrobiono, a poczynione zakupy były w większości bardzo słuszne. Nadal jednak czekamy na szereg szalenie istotnych kontraktów (np. na latające tankowce, SONĘ czy kabiny dowodzenia dla Wisły), na już zakupione wyposażenie przyjdzie poczekać nam jeszcze wiele lat, a dużym wyzwaniem pozostaje skompletowanie wykwalifikowanych kadr.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło