Data utworzenia: 22 grudnia 2025, 13:43.
8 stycznia odbędzie się pierwsze w 2026 r. posiedzenie Sejmu. Parlamentarzyści mają teraz chwilę na oddech, ale w przyszłym roku będą musieli przygotować się na znacznie intensywniejszy grafik. Marszałek Włodzimierz Czarzasty kontynuuje politykę Szymona Hołowni, co oznacza, że — jak wynika z szacunków "Faktu" — liczba dni pracy parlamentarzystek i parlamentarzystów w 2026 r. wzrośnie o kilka dni względem tego co było we wcześniejszych latach. Tak będzie przynajmniej do sejmowych wakacji. Co stoi za decyzją Czarzastego? — Z całą pewnością zakłada [marszałek Sejmu — przyp. red.], że będzie tej pracy więcej — mówi nam senator i były marszałek Sejmu Marek Borowski.
W tym roku oprócz zmiany prezydenta doszło również do rotacji na stanowisku marszałka Sejmu. Zgodnie z zapisami umowy koalicyjnej zawartej przez partie tworzące rząd, w połowie kadencji obecnego parlamentu obradom izby niższej ma przewodniczyć Włodzimierz Czarzasty. Nowy marszałek ledwo objął urząd, a już zabrał się za konkretne reformy. Wprowadził zakaz sprzedaży alkoholu na terenie kompleksu sejmowego, a także zarządził zmianę zasady rozliczania poselskich kilometrówek. Teraz szykuje jeszcze jedną zmianę — chce, by posłowie pracowali częściej.
Posłowie będą pracować więcej. Tyle posiedzeń czeka ich do wakacji
Jak wynika z wyliczeń "Faktu", posłowie będą mieli nieco więcej na głowie. Harmonogram posiedzeń w 2026 r. ma być gęstszy. Do rozpoczęcia sejmowych wakacji zaplanowano 46 dni obrad — wobec 40 w analogicznym okresie roku 2025 i 38 w 2024 r. Oznacza to, że od stycznia do końca lipca 2026 r., mimo zaplanowanych posiedzeń Sejmu, aż 166 dni upłynie bez obrad — czyli zdecydowana większość tego okresu minie parlamentarzystom poza salą plenarną.
Warto jednak pamiętać, że brak posiedzeń plenarnych nie oznacza całkowitego braku aktywności parlamentarzystów. Posłowie uczestniczą w pracach komisji i podkomisji (7 stycznia zbierze się m.in. podkomisja stała do spraw kształcenia Polaków mieszkających za granicą oraz Komisja Gospodarki i Rozwoju), opiniują projekty ustaw, spotykają się z wyborcami i pracują w terenie. Praca sejmowa nie ogranicza się więc wyłącznie do dni zaznaczonych w kalendarzu obrad sali plenarnej.
Zobacz też: Włodzimierz Czarzasty złapany na drodze. Takie zachowanie marszałkowi nie przystoi
Były marszałek Sejmu: są tacy posłowie, których trzeba zagonić, ale większość ma poczucie odpowiedzialności
Czy większa liczba dni posiedzeń sejmowych sprawi, że prace legislacyjne będą bardziej efektywne? To pytanie "Fakt" zadał senatorowi Markowi Borowskiemu, byłemu marszałkowi Sejmu. — No cóż, efektywność to jest trochę co innego — usłyszeliśmy. — Efektywność to skuteczność — przyjmowanie ustaw, które następnie dobrze działają i nie wymagają poprawek. A ona nie zależy od tego, czy dni sejmowych jest 38 czy 46 — wskazał Marek Borowski.
Jak stwierdził były marszałek Sejmu, wzrost liczby dni posiedzeń, zwłaszcza w latach 2024 i 2025, miał różne przyczyny. — Kiedy nowy rząd przychodzi i chce realizować swój program, to oczywiście wymaga ustaw, a to powoduje, że jest ich więcej — wyjaśnił rozmówca "Faktu".
Dodał również, że wpływ miała duża akcja deregulacji, czyli upraszczania przepisów dotyczących przedsiębiorców. — W Senacie widzieliśmy bardzo dużo ustaw stosunkowo krótkich, ale istotnych z punktu widzenia prowadzenia firm. To wpłynęło na liczbę ustaw, a w związku z tym także na liczbę dni pracy Sejmu i Senatu — zauważył.
Czytaj również: "Emerytura" Andrzeja Dudy wywołała burzę. Posłowie podzieleni. "Niegodna kwota"
"Są tacy posłowie, których trzeba zagonić do pracy"
Odnosząc się do planów na następny rok, Marek Borowski podkreślił, że trudno mu ocenić decyzje dotyczące sejmowego harmonogramu. — To już trzeba pytać marszałka Sejmu, dlaczego tak zaplanował. Wydaje mi się jednak, że to jest pewien standard. Później, w zależności od tego, ile ustaw przygotuje rząd, czasami skraca się czas obrad: bywają nie trzy, lecz dwa dni sejmowe. Tu głównie chodzi o terminy — stwierdził były marszałek.
Czy marszałek Włodzimierz Czarzasty chce zatem "zagonić" posłów do pracy? — Z całą pewnością zakłada, że tej pracy będzie więcej. Ja bym nie używał słowa "zagonić". Na pewno są tacy posłowie, których trzeba zagonić, ale większość ma poczucie odpowiedzialności i po prostu pracuje — skwitował Marek Borowski.
Czytaj więcej: Żurek złamał prawo w Sejmie? Ekspert ocenił burzę wokół ministra

1 godzine temu
5



English (US) ·
Polish (PL) ·