W nocy z 9 na 10 września w trakcie nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Szef sztabu generalnego gen. Wiesław Kukuła przyznał, że do Polski wleciało 21 rosyjskich dronów. Według oficjalnych źródeł wszystkie były tzw. wabikami, czyli nieuzbrojonymi dronami, których celem jest absorbowanie obrony przeciwlotniczej wroga. Te same źródła poinformowały, że cztery rosyjskie drony zostały zestrzelone przez siły sojusznicze, a inne spadły w różnych miejscach kraju.
Uszkodzony dom w Wyrykach
Uruchomiono wówczas procedury obronne. Drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo. To pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju Siły Powietrzne użyły uzbrojenia. Podczas zestrzeliwania dronów we wsi Wyryki został uszkodzony dom. Ma on zostać - jak informowano - odbudowany na koszt państwa.
Czyja rakieta uderzyła w dom w Wyrykach?
Źródła Onetu twierdzą, że rakieta, która spadła na dom w Wyrykach, pochodziła z holenderskiego F-35. Oddzielne, niezależne od siebie wojskowe i specjalistyczne źródła związane ze sprawą rosyjskiego ataku, wyjaśniają Onetowi, jak doszło do uszkodzenia domu w Wyrykach i dlaczego rakieta nie wybuchła, uderzając w dach.
Według Onetu w dom w Wyrykach trafiła rakieta AIM-120 AMRAAM. Jest to zakupiona także przez polskie siły powietrzne amerykańska rakieta zasięgu klasy "powietrze-powietrze". To wysokiej klasy rakieta średniego zasięgu, która w zależności od wersji, trafia w cele odległe o 120-180 km głowicami o wadze ok. 20 kg. Cena jednej sztuki wynosi, według różnych źródeł, od 1 do 2 mln dol.
Co to za rakieta?
AIM-120 jest rakietą kierowaną radarowo. Jeżeli radar samolotu nie "widzi" celu, to nawet jeżeli pilot naciśnie przycisk "Fire", to rakieta nie zejdzie z zaczepu, czyli nie może zostać odpalona - wyjaśnia Onet w swojej publikacji. To swoisty bezpiecznik, który uniemożliwia przypadkowe wystrzelenia rakiety z samolotu. Wprawdzie w samolotach F-16 czy F-35 istnieje techniczna możliwość wystrzelenia rakiety bez określonego przez radar celu - w żargonie wojskowym "Mad Dog" - ale wymaga ona od pilota zastosowania innych procedur i niesie za sobą większe ryzyko. Zgodnie ze standardowymi procedurami odpalenie rakiety jest możliwe jedynie wtedy, jeżeli radar samolotu widzi cel i ten cel zostanie zatwierdzony przez pilota. Dopiero w takim wypadku naciśnięcie przycisku "Fire" spowoduje wystrzelenie rakiety. Takie standardowe wystrzelenie rakiety miało miejsce w nocy z 9 na 10 września - napisali dziennikarze Onetu.
Awaria techniczna
Rakieta po wystrzeleniu, zamiast polecieć do celu, skierowała się pod pewnym kątem w dół i spadła we wsi Wyryki. Według źródeł Onetu związanych ze sprawą, stało się tak z powodu awarii technicznej, która nastąpiła krótko po wystrzeleniu pocisku. Te źródła twierdzą, że przy gigantycznym wyrzucie gazów i przeciążeniach w niewielkiej ilości rakiet może dojść do tego rodzaju usterek. Wśród możliwych usterek wskazują m.in. na problemy z żyroskopem, lotkami lub na utratę sygnatury radarowej celu.
Trwa ładowanie wpisu Twitter
Dlaczego rakieta nie wybuchła?
NATO dysponuje nowoczesnymi rozwiązaniami, które ograniczają do minimum zniszczenia uboczne w przypadku wystąpienia usterek. Tak się też stało w Wyrykach - podanej Onet. Głowica rakiety AIM-120 AMRAAM uzbraja się bardzo szybko po wystrzeleniu. Jeżeli jednak rakieta minie cel lub go nie znajdzie, głowica równie szybko się rozbraja. Tak właśnie wydarzyło się tym razem. Źródła Onetu twierdzą, że rakieta wpadła do domu w Wyrykach w całości, a potem rozpadła się na drobne kawałki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo