Ciąg dalszy afery z Urbańską i Józefowiczem. Przewoźnik odpowiada, co tak naprawdę się zdarzyło

20 godziny temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Podróż Nataszy Urbańskiej i Janusza Józefowicza z Chorwacji zakończyła się dużym oburzeniem wokalistki. Awaria samolotu spowodowała ogromny upał w kabinie i znaczny dyskomfort pasażerów. Najgorsze w tym wszystkim miało być jednak zachowanie załogi, która ponoć nie za bardzo przejęła się całą sytuacją. Po dosadnych słowach gwiazdy na Instagramie, linie lotnicze wydały oświadczenie.

Ostatnio głośnym echem odbiła się podróż, jaką odbyli Janusz JózefowiczNatasza Urbańska samolotem z Chorwacji do Polski. Według słów gwiazdy wnętrze samolotu nagrzało się do 50 stopni, a obsługa miała nie zapewnić omdlewającym pasażerom nawet kubka wody. 

Piosenkarka w ogromnych emocjach opowiedziała o zdarzeniu na Instagramie, twierdząc, że zostały przekroczone wszelkie normy. Teraz doczekaliśmy się oficjalnego komunikatu od polskiego przewoźnika.

Polskie Linie Lotnicze przesłały wyjaśnienie sytuacji na prośbę Pudelka. Dowiadujemy się, że podczas rejsu doszło do usterki.

"W odniesieniu do zaistniałej sytuacji informujemy, że w samolocie wykonującym ten rejs doszło do usterki pomocniczej jednostki zasilającej (...). To urządzenie umożliwia, między innymi, zasilanie klimatyzacji i systemów pokładowych w czasie postoju samolotu. Opóźnienie wynikało natomiast z restrykcji w europejskiej przestrzeni powietrznej" - czytamy.

Przewoźnik na koniec przeprosił za wszelaki dyskomfort.

"Przepraszamy za wszelkie niedogodności, które wystąpiły na pokładzie tego rejsu".

Przejęta Urbańska nie była jednak wściekła na samą usterkę, a zachowanie załogi, która miała nie przejmować się dobrostanem pasażerów. 

"Samolot był nagrzany do 50 stopni i nikt z obsługi nawet nie wpadł na to, by dać ludziom wodę. Dobrze, nie działają nawiewy, my się wszyscy wachlowaliśmy, ale kubek wody! 20 minut czekaliśmy na start, bo był opóźniony, sam lot był opóźniony godzinę, jak zawsze zresztą ostatnio. Takie traktowanie ludzi... W taki niezbyt sympatyczny - delikatnie mówiąc - sposób. Szef odpowiedział jednej pani: 'No, przecież mieli Was uprzedzić, że nie ma wentylacji'" - mówiła wokalistka.

Według słów Urbańskiej sam Janusz Józefowicz miał nie wytrzymać i podejść do członka załogi.

"Mój mąż w końcu nie wytrzymał tego i mówi: 'Ludzie, dajcie wody'. Nic się nie wydarzyło, więc ruszył tam, mimo że już wszyscy mieliśmy mieć zapięte pasy. (...) I zabrał temu facetowi kubek wody. A on: "Ale jaki jest problem? Zaraz startujemy, będziemy podawać wodę'" - wspominała Natasza.

Czytaj także:

Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz także:

Urbańska rozgoryczona mówi o rozstaniu. "To było przed finałem..."

Afera z Urbańską w samolocie. Ludzie mdleli, Józefowicz nie wytrzymał. "To był szok"

Przeczytaj źródło