Chiny dominują na rynku metali ziem rzadkich, czyli surowców niezbędnych w przemysłach motoryzacyjnym, elektronicznym i obronnym. Według szacunków United States Geological Survey na 2024 rok światowe złoża tych surowców wynoszą 110 mln ton, z czego aż 44 mln ton znajduje się w Chinach. Państwo Środka kontroluje też ok. 90 proc. ich przetwórstwa.
Nowa opłata w sklepach od 1 października. Tak to wygląda w praktyce
Chiny idą krok dalej
Wiosną Pekin zawiesił eksport niektórych minerałów ziem rzadkich i magnesów mających kluczowe znaczenie dla światowego przemysłu samochodowego, półprzewodników i lotniczego. Teraz Państwo Środka idzie jednak krok dalej.
Ekspert dodał, że "jeśli ten produkt ma zastosowanie militarne (dual-use), albo idzie do firmy na chińskiej czarnej liście, nie dostanie licencji". "Ja powiem tylko tyle: od 15 lat słyszymy, że Chiny kiedyś użyją metali ziem rzadkich przeciwko nam i wtedy będziemy ugotowani... I to właśnie się wydarza teraz, na naszych oczach" - dodał Jakóbowski.
W rozmowie z money.pl Jakóbowski przypomina, że po wprowadzeniu wiosennych restrykcji utworzyła się spora międzynarodowa kolejka do otrzymania zezwolenia na eksport metali z Chin.
- Jest parę zmiennych, których nie znamy. Jak szybko będą rozpatrywać te zgłoszenia licencyjne? Wiosną przeprowadzono próbę generalną z eksportem metali ziem rzadkich. Doprowadziło to do szybkiego wyczerpania się zapasów, eksport do UE spadł o kilkadziesiąt procent. To pokazało, że łańcuch dostaw można na pewien czas sparaliżować i wszystko zależy od chińskiego regulatora - wyjaśnia nam Jakóbowski.
Analityk dodaje, że metale ziem rzadkich są krytyczne w użyciu dla wielu produktów. - Stosuje się je nie tylko w elektronice czy obronności, ale także w zaawansowanej metalurgii, żeby stopy miały lepsze parametry. Trzeba użyć niewielkich ilości metali ziem rzadkich. To wystarczy, żeby Pekin mógł interweniować - ocenia Jakóbowski.
W opinii szefa OSW UE "oblała" wiosenny test dotyczący handlu z Chinami. - Doszło do szturmu na Pekin poszczególnych firm oraz państw. Każdy chciał być pierwszy i załatwić szybszy dostęp do metali. Nie było jedności w UE i jednego stanowiska. Każda ambasada oddzielnie pytała Pekin o licencję.
Xi odpowiada Trumpowi
Wiosenne ograniczenie eksportu wynikało z wojny celnej, którą rozpoczął Donald Trump. Wówczas weszły w życie także obostrzenia związane z dystrybucją magnesów, których Chiny są głównym producentem na świecie (odpowiadają za 90 proc. rynku). "The New York Times" oceniał, że był to cios w amerykański przemysł, a zwłaszcza w motoryzację w Detroit.
Czy to oznacza, że kraje NATO nie będą mogły dostarczyć broni Ukrainie, jeśli np. w zaawansowanej technologii użyto surowców z Chin?
- Zakaz nie powinien obowiązywać dla zamówień już zrealizowanych. Natomiast zgodnie z nową regulacją Pekin nie zgodzi się np. na dostarczenie przez producenta komponentów na rynek zbrojeniowy. Niezależnie czy będzie to Ukraina, czy państwo NATO - wyjaśnia nasz rozmówca.
W tym kontekście dyrektor OSW zastanawia się, czy państwa NATO zadbały o alternatywę. Japończycy od dawna szukają innych źródeł, Amerykanie nasilili te działania, zwłaszcza w kontekście zdolności przetwarzania metali ziem rzadkich.
- To technologie znane od dawna, ale są wyjątkowo szkodliwe dla środowiska. Przetwarzanie metali ziem rzadkich wymagają ogromnych ilości wody, część rafinacji jest radioaktywna. Dlatego Zachód z obawy przed skażeniem środowiska przenosił rafinację do Chin. Wydanie zezwolenia na uruchomienie takiej produkcji w UE trwa 10-12 lat. Więc jeśli w UE nie zdecydujemy się na działania nadzwyczajne, nie pozostanie nic innego jak szukać alternatywy np. w Indonezji, Afryce, może w Australii - kontynuuje Jakóbowski.
Xi Jinping spotka się z Donaldem Trumpem podczas trwającego od 31 października do 1 listopada Forum Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku w Korei Południowej.
Wojna celna uderzyła w Niemcy
Przykładem kraju, który odczuł wiosenną blokadę Pekinu, są Niemcy. Aleksandra Kozaczyńska z OSW w analizie "Na łasce monopolisty. Uzależnienie Niemiec od metali ziem rzadkich z Chin" zwróciła uwagę, że Berlin 92 proc. magnesów importuje z Chin.
"Z powodu tej silnej zależności Berlin nie podjął żadnych działań odwetowych wobec niej, a od lipca poziom importu magnesów trwałych wrócił do wartości z początku roku. Ryzyko wystąpienia wąskich gardeł w przemyśle pozostaje jednak aktualne" - czytamy.
Autorka podkreśliła, że problemy związane z niedoborem metali ziem rzadkich i magnesów "grożą wybuchem w Niemczech znacznie poważniejszego kryzysu niż energetyczny z 2022 r., a to z powodu braku alternatywnych źródeł".
Źródło: OSW, money.pl

3 tygodni temu
16




English (US) ·
Polish (PL) ·