Chciałem się poczuć jak 20 lat temu i założyłem do auta CB-radio. Czy ktoś tego jeszcze używa?

8 godziny temu 19
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
  • CB-radio było kiedyś w Polsce niezwykle popularne. Używali go także kierowcy aut osobowych
  • Kiedyś działało doskonale jako antyradar i nawigacja
  • Dziś z radia CB korzystają jeszcze kierowcy ciężarówek i hobbyści
  • Na rynku nadal pojawiają się nowe modele radii CB: testujemy radio PNI Escort HP 82 z zestawem samochodowym

W latach 90. i na początku lat dwutysięcznych radia CB robiły w Polsce zawrotną karierę. Karierę nieco opóźnioną w stosunku do popularności takiego sprzętu na Zachodzie, który był tam popularny jeszcze o dekadę czy dwie wcześniej. Tyle że w latach 80. w PRL-u sprzęt łącznościowy traktowano niemal jak broń, którą można by obalać ustrój, więc dostęp do takiego sprzętu był bardzo ograniczony. Kiedy już obostrzenia zniknęły, Polscy kierowcy dosłownie rzucili się na taki sprzęt. Do popularności radii CB swoją cegiełkę dołożyła też nasza drogówka, chowająca się po krzakach z radarami – łączność i specyficzna solidarność między kierowcami często była jedynym sposobem, żeby uniknąć mandatu czy innych problemów. Każdy chciał być jak "Gumowa Kaczka" z kultowego filmów "Konwój" z lat 70. (emitowanego niegdyś wielokrotnie w TVP) – i wodzić za nos lokalnych "szeryfów", wykorzystując do tego CB-radio.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Przyznaję się, wtedy również uległem tej modzie. W każdym moim aucie miałem radio CB, niekiedy nawet z potężnymi, ponaddwumetrowymi antenami, żeby mieć jak największy zasięg komunikacji. "Przerobiłem" dziesiątki modeli urządzeń – od kultowych Presidentów i Unidenów, przez Lafayetty, Cobry, Midlandy Alany, aż po chińskie "no-name". Tyle że z czasem korzystanie ze sprzętu CB stało się coraz bardziej uciążliwe, bo ruch w eterze był tak wielki, że ciężko było wytrzymać z włączonym radiem. Szum, hałas, przekrzykiwanie się, upadek radiowej etykiety przez to, że radia kupowali ludzie bez pojęcia o łączności radiowej. Przez jakiś czas CB-radio skutecznie zastępowało antyradar. Kto jeszcze pamięta pytania: "mobilki, mobilki, jak dróżka na Warszawę" albo "czy stoją miśki na Terespol"?. No i oczywiście odpowiedzi: "kolego, masz czyściutką dróżkę" albo: "kolego uważaj, bo na 43 kilometrze miśki suszą!" – w eterze obowiązywał specyficzny slang, pełen zdrobnień i specyficznej uprzejmości.

W wielu sytuacjach CB-radio sprawdzało się jako nawigacja z opcją omijania korków – bo zawsze można było liczyć na podpowiedzi kierowców ciężarówek, którzy znali każdą drogę i każdy objazd. Późnej jednak bardzo szybko moda na radia CB zaczęła zanikać. Przede wszystkim dlatego, że podobną funkcjonalność można dziś uzyskać bez uciążliwości związanych z korzystaniem z trzeszczącego CB-radia, przez które słyszymy nie tylko to, co nas interesuje. Są aplikacje ostrzegawcze na komórki, darmowe nawigacje z aktualizacją tras online.

CB-radio to sprzęt tylko dla kierowców ciężarówek? Zamontowałem je w osobówce

Jaki więc dziś sens może mieć jeszcze CB-radio? Tej formie łączności wierni pozostali kierowcy ciężarówek i zapewne dlatego na radia CB są wciąż oferowane i raz na jakiś czas pojawiają się ich nowe modele. Mimo wszystko postanowiłem sprawdzić, jak dziś wygląda kwestia korzystania z radia CB w samochodzie osobowym. Do tego testu wybrałem jeden ze świeższych modeli na rynku – radio PNI Escort HP 82.

PNI Escort HP 82 to radio ręczne z przejściówką do montażu w aucie.

PNI Escort HP 82 to radio ręczne z przejściówką do montażu w aucie.Żródło: Auto Świat / Piotr Szypulski

To o tyle ciekawy sprzęt, że jest to model "hybrydowy". Ma wbudowaną baterię i możliwość podpięcia anteny przez gniazdo BNC, więc z powodzeniem może służyć jako "ręczniak" – bo przecież CB-radia to nie tylko urządzenia do montażu w samochodzie. W zestawie znajduje się jednak przejściówka, która pozwala na podłączenie radia do anteny samochodowej (magnetycznej lub montowanej na stałe) oraz do gniazda zapalniczki. Po podłączeniu przejściówki radio może nadal korzystać z wbudowanej baterii, np. jeśli gniazdo zapalniczki jest zajęte przez ładowarkę do telefonu czy np. zasilacz do kamerki samochodowej. Wygodne!

Radio ręczne, bez zewnętrznej anteny, w aucie się nie sprawdzi. Zasięg jest ekstremalnie krótki.

Radio ręczne, bez zewnętrznej anteny, w aucie się nie sprawdzi. Zasięg jest ekstremalnie krótki.Żródło: Auto Świat / Maciej Brzeziński

Po co taka przejściówka? Czy nie dałoby się korzystać w aucie z urządzenia w formie "walkie-talkie"? Nie, bo w przypadku urządzeń pracujących w paśmie 27 MHz zasięg komunikacji, kiedy urządzenie znajduje się w metalowej puszce samochodu, jest minimalny: "jak cię widzę, to cię słyszę".

Jak działa "nowoczesne" radio CB? Przetestowałem radio PNI Escort HP 82

Antena magnetyczna na dach, montuję przejściówkę do "ręczniaka" (to dziecinnie proste, wystarczy wkręcić jedną śrubkę, a później podpiąć antenę). Urządzenie obsługuje "Multi-standard" – w różnych krajach obowiązują różne normy korzystania z tzw. pasma obywatelskiego, wystarczy wybrać, do wymogów jakiego kraju sprzęt ma się dostosować.

Włączam radio, a tu... cisza! Mieszkam nieopodal autostrady, w takich miejscach kiedyś ruch w eterze był potężny. Sprawdzam więc ustawienia: jest "AM", standard polski, kanał 19 ("drogowy"), automatyczna blokada szumów włączona (sprawdzam radio z blokadą włączona i wyłączoną) – nikogo nie słychać. Czyżby stara antena, która od lat zbierała kurz w garażu, była zepsuta? Znajduję więc w garażu mój stary reflektometr (miernik do dostrajania anteny do radia), sprawdzam SWR (współczynnik fali stojącej) – wszystko w porządku. Tylko ta cisza...

Dostałem popsute radio, czy wszyscy już zapomnieli o CB?

I kiedy już zaczynam się zastanawiać, co z radiem może być nie tak, słyszę w głośniku głośną i wyraźną komunikację między dwoma kierowcami ciężarówek. Z kontekstu wynika, że to stoją w bazie logistycznej kilka kilometrów dalej i szykują się do rozładunku. Radio działa! Ruszam więc w trasę – na dystansie 50 km, na uczęszczanej trasie do Warszawy tylko dwa razy słyszę jakąkolwiek rozmowę. Odzywam się, proszę innych użytkowników, żeby odpowiedzieli, czy mnie słychać i jak mnie słychać. Po chwili przychodzi odzew, że słychać mnie doskonale. I na tym rozmowa w zasadzie się kończy. Przez kilka kolejnych dni jeżdżę po Polsce z włączonym radiem. Jeśli ktoś kiedyś lubił CB-radio, bo chciał walczyć z nudą w podróży, gadając z innymi kierowcami, to dziś będzie rozczarowany. Rozmowy słychać sporadycznie! Jeśli już, to rozmawiają ze sobą kierowcy ciężarówek, w okolicach parkingów, baz transportowych, magazynów. Czasem słychać, jak zagadują do siebie znajomi mijający się w trasie: "Włodziu, a gdzie lecisz dzisiaj?", "Wracam z trasy na bazę po rozładunku, potem pauzuję. Po drodze miałeś czyściutko". "No to zimnego kapselka dla Ciebie" – są jeszcze kierowcy, pamiętający słownik CB sprzed lat.

CB-radio uchroniło mnie przed rozwolnieniem

Przez cały tydzień trzy razy mam sytuację, w której CB-radio działa lepiej od współczesnych aplikacji ostrzegawczych i nawigacji. Za pierwszym razem, kiedy przede mną nagle się korkuje, zanim jeszcze zdążyłem zapytać przez radio, co się dzieje, już słyszę w głośniku: "koledzy, tu jest chyba śmiertelny, jak ktoś może gdzieś zjechać na bok, to niech zjeżdża, bo tu zaraz wszystko stanie". I rzeczywiście, w oddali widać wypadek, a na ekranie nawigacji on-line dopiero po dłuższej chwili pojawia się informacja o korku i wypadku. Gdybym posłuchał nawigacji, utknąłbym na kilkadziesiąt minut. Za drugim razem stałem w korku, a wjazd na prawy pas, z którego mógłbym zjechać na dogodny objazd, tarasował rząd TIR-ów. "Kolego z naczepą DB-Schenker, podjechałbyś trochę do przodu, wpuścił małego mobilka?" – pytam przez moje "radyjko". "Jasne kolego, już wpuszczam". Pełna kultura na drodze.

Za trzecim razem, kiedy w trasie zgłodniałem, postanowiłem sprawdzić, czy CB-radio wciąż działa jak dzisiejszy internetowy Tripadvisor. "Koledzy, gdzie tu można coś dobrego zjeść przy dróżce na..."

No i po chwili ktoś życzliwy się odezwał: "coś dobrego to nie wiem, ale ja wczoraj jadłem zupę w zajeździe X, a później stawałem do kibla na każdym MOP-ie". No więc sukces połowiczny, dowiedziałem się, gdzie nie jeść. To już coś.

Radio CB nie musi być uciążliwe. Ale czy jest przydatne?

Podsumowując: samo radio okazało się świetne, szkoda, że kilkanaście lat temu takich nie było – jak na cenę 420 zł na popularnym portalu sprzedażowym, to działa bardzo dobrze. PNI Escort HP 82 ma skuteczne systemy wyciszania szumów, całkiem nieźle radzi sobie nawet w autach hybrydowych, które potrafią generować potężne zakłócenia. Jakość dźwięku jest dobra, a inni użytkownicy twierdzą, że transmisje z tego radia są czytelne. Z ciekawostek, które pokazują, że to jednak dosyć współczesna konstrukcja, mamy tu np. gniazdo USB-C, przez które da się radio ładować i na bieżąco zasilać podczas pracy.

Gniazdo USB-C to przejaw nowoczesności. To bardzo ułatwia używanie radia, także w samochodzie.

Gniazdo USB-C to przejaw nowoczesności. To bardzo ułatwia używanie radia, także w samochodzie.Żródło: Auto Świat / Piotr Szypulski

Fakt, że to "ręczniak" z adapterem samochodowym ułatwia używanie go w aucie – mieści się np. w uchwycie na napoje, w przeciwieństwie do klasycznych samochodowych radii-CB nie trzeba go montować, szukać miejsca na gruszkę (czyli mikrofon). Powstaje tylko pytanie, czy warto w takie radio inwestować? Do ciężarówki czy busa, żeby pogadać czasem z kolegami po fachu, np. w kolejce do rozładunku, to wciąż przydatne urządzenie. W samochodzie osobowym sens korzystania z takiego sprzętu jest już bardzo ograniczony, to już opcja dla pasjonatów i zapaleńców.

CB radio jako łączność na czasy kryzysu.

Są też i tacy, którzy twierdzą, że CB radio zawsze warto mieć na wszelki wypadek, choćby jako formę łączności alternatywnej, gdyby w razie jakiejś katastrofy przestały działać sieci komórkowe i internet. Ma to jakiś sens, bo w pewnych sytuacjach proste i analogowe systemy okazują się najskuteczniejsze. Warto jednak mieć świadomość tego, że łączność CB jest bardzo podatna na zakłócenia – wystarczy mieć jedno odblokowane radio z podkręconą mocą, do tego solidną antenę, żeby w promieniu kilkudziesięciu kilometrów zakłócić łączność "stawiając nośną" (czyli wysyłając "pustą" transmisję). Zasięg CB-radia też jest bardzo ograniczony: w wersji samochodowej, przy użyciu krótkich anten i sprzętu nadającego z mocą 4 watów (tylko na taki nie trzeba mieć pozwoleń), to od kilku do kilkunastu kilometrów, w zależności od warunków i ukształtowania terenu.

Przeczytaj źródło