Listopad gamingowo zrobił mi Game Pass. Tak, ten zły Xboksowy Game Pass, ale za to z ciekawymi grami. Na pierwszy ogień poszedł Fire Watch, który jest pięciogodzinnym symulatorem chodzenia z interesującą historią sączącą się w tle. Sporo godzin włożyłem też w pierwszego Mass Effecta i jestem pod wrażeniem, jak dobrze gra się w tytuł, który wyszedł niemal 20 lat temu (jeśli jak ja nie graliście przy premierze, nadal warto sięgnąć po ten klejnot — obok obecności w Game Passie, można go wyrwać za grosze w trakcie częstych promocji). Dobrze bawiłem się też przechodząc wraz z córką Keepera — to taka baśniowa przygodówka, w której chodzi się... latarnią morską (polecam spróbować, ale jak cena spadnie poniżej 100 zł, lub w Game Passie właśnie). Całą rodziną graliśmy za to w Winter Borrow, którą można zaliczyć do kategorii "survival" i w której pomagaliśmy małej myszce przetrwać zimę.
Po drodze zaliczyłem kilka godzin w Jedi Survivor, gdzie mam do zebrania trochę brakujących znajdziek, oraz dałem kolejną szansę Avowed, które jednak szybko ustąpiło miejsca tytułowi odpalonemu na próbę, a który stał się u mnie gwiazdą miesiąca. Mowa o Pacific Drive, gdzie głównym bohaterem jest zdezelowane auto przemierzające tajemniczy obszar opanowany przez liczne anomalie. Gęsty klimat i niepewność związana ze stale zbliżającym się zagrożeniem trzymają w ciągłym napięciu, a narracja prowadzona przez radio motywuje do ruszania w coraz dalsze wyprawy. Nie jest to gra dla każdego, bo polega na ciągłym zbieractwie (z materiałów tworzymy przedmioty kluczowe dla dalszej eksploracji), ale mnie pochłonęła bez reszty. Niżej wklejam recenzję, która idealnie podsumowuje ten tytuł.






English (US) ·
Polish (PL) ·