Lewica chciałaby wprowadzenia podatku katastralnego, który miałby dotyczyć właścicieli co najmniej trzech nieruchomości. Według ustaleń RMF FM projekt ustawy, nad którym pracuje wiceminister gospodarki Tomasz Lewandowski, zostanie złożony w grudniu jako inicjatywa poselska.
- Minister Lewandowski pracuje nad podatkiem katastralnym - potwierdza money.pl Tomasz Trela z Lewicy. - Mieliśmy dwa posiedzenia klubu parlamentarnego, wymienialiśmy się poglądami i czekamy na przedstawienie całości projektu. Największym problemem jest brak ogólnopolskiego rejestru nieruchomości, gdzie podane byłyby wartości nieruchomości, od których należy zapłacić podatek. Minister pomyśli, w jaki sposób to rozwiązać - tłumaczy polityk, zaznacza przy tym, że nie wypowiada się w imieniu całego klubu.
Podatek katastralny ma być nową formą daniny od nieruchomości, której wysokość zwykle wynosi od 1 do 2 proc. wartości mieszkania, choć szczegóły dotyczące konkretnej kwoty nowego podatku nie zostały jeszcze ujawnione.
Student może używać AI? Wykładowca o zagrożeniach
Poseł Trela zaznacza, że możliwe jest również wprowadzenie podatku od czwartego mieszkania, ale wszystko zależy od decyzji podjętej przez klub Lewicy.
- Mam trzy mieszkania, ale nie oznacza to, że chcę uniknąć podatku i dlatego proponuję wprowadzenie daniny od czwartego. Takich przepisów nie ustawia się pod jednego człowieka. Jeśli klub zaproponuje, że podatek będzie od drugiego czy trzeciego mieszkania, to niech tak będzie. Jesteśmy zdeterminowani, żeby wprowadzić to rozwiązanie - dodaje Trela.
Podatek od wzbogacenia się?
Tomasz Błeszyński, niezależny ekspert rynku nieruchomości, ocenia jednak, że w przypadku projektu Lewicy, który nadal jest w powijakach, nie chodzi wcale o kataster. Jego zdaniem to podatek od wzbogacenia się.
Nasz rozmówca zastanawia się też, czy podatek zostałby nałożony na najtańsze, czy najdroższe mieszkanie oraz czy byłby to podatek miesięczny czy roczny. - To jest marketing polityczny i budowanie narracji w oparciu o znikomą wartość merytoryczną. Co do zasady jestem gorącym zwolennikiem zamiany podatku od nieruchomości na podatek od wartości, czyli na kataster. To jednak byłaby rewolucja. Tutaj ad hoc ktoś chce wprowadzić nową daninę od trzeciego mieszkania - ocenia.
- Kto byłby jego poborcą? Urzędy skarbowe czy gminy, które pobierają podatek od nieruchomości? Czy obywatele będą składać oświadczenia majątkowe, że mają cztery mieszkania i zapłacą rzeczoznawcy za wycenę czy wpiszą do oświadczenia majątkowego, co chcą tak jak posłowie? - stawia pytania Błeszyński.
Tłumaczy, że w przypadku katastru należałoby wprowadzić tabele taksacyjne z ustalonymi wartościami.
Podatek dla mieszkań na wynajem?
Maciej Kikta z Expandera zwraca uwagę, że nie ma w Polsce rejestru nieruchomości, a stworzenie go może potrwać 10 lat. To może jednak ulec zmianie, gdy w życie wejdzie portal DOM tworzony przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Ma gromadzić i przetwarzać dane dotyczące obrotu lokalami mieszkalnymi i domami jednorodzinnymi. Ma ruszyć najwcześniej w 2027 r.
- Jeśli właściciele mieszkań będą zmuszeni sami przedstawić wycenę nieruchomości, to ustawodawca przerzuci na nich koszty rzeczoznawcy. Nie wyobrażam sobie, żeby ministerstwo zatrudniło tysiące rzeczoznawców jeżdżących po kraju i wyceniało nawet drewnianą chatkę w Bieszczadach - mówi Kikta. Przewiduje, że część Polaków może przepisywać nieruchomości na najbliższych, żeby uniknąć podatku.
Nasi rozmówcy zgodnie oceniają, że bez odpowiedniego rejestru nie da się oszacować wpływów z podatku do budżetu państwa. Poseł Trela mówi, że te pieniądze mają trafić na budownictwo społeczne.
Maciej Kikta odpowiada na to, że rząd nadal nie wprowadził obiecanego programu tanich mieszkań na wynajem. W dodatku uważa, że "nie ma zbyt wielu osób, które posiadają trzy i więcej mieszkania", więc koszt programu tanich mieszkań - jego zdaniem - nie zostanie pokryty wpływami z podatku.
Kataster nieunikniony. "Boją się o sondaże"
Gros ekspertów uważa jednak, że ucieczki od katastru nie ma. Kiedyś pojawi się w Polsce, bo funkcjonuje już w krajach UE i jego wprowadzenie sugeruje Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
- Wprowadzenie katastru znajduje się w regulacjach prawnych traktatu akcesyjnego UE. To wisi nad nami, ale żaden rząd nie pochylił się nad nim, bo boi się o sondaże. Paradoksalnie ci sami Polacy, którzy w kraju protestują przeciw katastrowi, kupując mieszkania np. w Hiszpanii, bez oporów płacą tamtejszy podatek - często znacznie wyższy i w euro. W Hiszpanii podatek katastralny wynosi średnio od 300 do 1500 euro rocznie i jest pobierany automatycznie przez gminy, często bezpośrednio z konta bankowego właściciela - mówi Błeszyński.
Kikta dodaje, że Polacy "są nieufni względem władzy i podatków". - Boją się, że jeśli wejdzie podatek od czwartej nieruchomości, to kolejny rząd wprowadzi go od drugiej czy trzeciej. Polacy odczuliby opłaty od drugiego mieszkania, które mogą dostać w spadku lub wystarczy, że para "zejdzie się" późno i każdy ma swoje. Drugie mieszkanie nie musi świadczyć o bogactwie - uważa analityk Expandera.
Nasz rozmówca nie ukrywa jednak, że z perspektywy szukającego pieniędzy rządu to dobre rozwiązanie. - Wszyscy w Europie tak robią - podkreśla.
Jednocześnie zakłada, że nowy podatek nie wpłynie diametralnie na wyższe ceny wynajmu. Najczęściej właściciele kilkunastu nieruchomości przeznaczają je na wynajem krótkoterminowy za pośrednictwem platform Booking czy Airbnb. - Właściciel mógłby przerzucić część kosztów na klienta, który zapłaci 280 zł za noc zamiast 250 zł. Jest to do przełknięcia - uważa Kikta.
Polityczny zgrzyt?
Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez money.pl wynika, że posłowie Koalicji Obywatelskiej byli zaskoczeni inicjatywą Lewicy. Kataster to kolejny temat, który może poróżnić koalicję rządzącą.
Rzecznik rządu Adam Szłapka skomentował w czwartek rano na antenie TVN24, że "to nie jest dobry moment na wprowadzenie tego typu podatku". Mimo to Lewica spróbuje go przeforsować.
- Nie ma żadnego zgrzytu ani walki w rządzie. Jesteśmy w koalicji umówieni, że popieramy rządowe projekty, ale każda partia ma suwerenność w przedstawianiu własnych projektów i dlatego będziemy zabiegać o głosy. Zostaną przeprowadzone konsultacje społeczne, będą komisje, modyfikacje i zmiany. Nie będziemy twardo stać na swoim stanowisku, jeśli inny klub zaproponuje zmiany. Nie będzie Rejtana (zdecydowanego protestu - red.). Będziemy przekonywać innych do swoich racji - podsumowuje poseł Trela.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl

2 tygodni temu
33




English (US) ·
Polish (PL) ·