– Funkcjonariusze policji i Straży Miejskiej w nocy głównie zajmują się ganianiem po podwórkach osób pod wpływem alkoholu. A gdy już je złapią, to odpowiadają za ich zdrowie i życie. Często muszą z nimi jechać na SOR w Szpitalu Bielańskim i czekać aż zostanie im udzielona pomoc – mówi Grzegorz Pietruczuk, burmistrz Bielan, o tym, dlaczego chciał wprowadzenia nocnej prohibicji.
Eliza Olczyk, „Wprost”: Dlaczego dzielnica Bielany chciała wprowadzenia nocnej prohibicji?
Grzegorz Pietruczuk: Preferuję określenie nocna cisza alkoholowa. Prohibicja oznaczałaby, że chcemy całkowitego zakazu sprzedaży alkoholu w nocy. A przecież ten alkohol podczas nocnej ciszy alkoholowej będzie można kupić w restauracjach, w lokalach, w klubach. Chodzi o to, żeby nie dopuszczać do kupowania alkoholu w sklepach całodobowych, które funkcjonują na terenie całego miasta. W naszej dzielnicy mamy 154 punkty sprzedaży alkoholu, w tym nocnych sklepów jest 24, z czego 13 na stacjach benzynowych. Przykładowo przy skrzyżowaniu ulic Perzyńskiego z Żeromskiego stały swojego czasu trzy pawilony, w których sprzedawano alkohol całodobowo. Przez lata toczyłem zażarty bój, żeby je rozebrać, bo nie dość, że były obskurne, to jeszcze generowały ogromną liczbę problemów dla służb i dla mieszkańców. Ostatecznie wszystkie trzy pawilony zostały rozebrane dzięki wsparciu Zarządu Dróg Miejskich i sytuacja w okolicy natychmiast się uspokoiła.
Jakie to były problemy?
Przede wszystkim ogromna liczba interwencji policji i straży miejskiej. W 2024 roku policja interweniowała 150 razy w związku z działalnością całodobowych sklepów monopolowych. Rok wcześniej były zaledwie 83 interwencje.
Dlaczego tak się zwiększyła liczba interwencji? Macie więcej tych punktów sprzedaży?
Ludzie po prostu więcej piją, ze względu na łatwość dostępu do alkoholu. Kolejne dane: Straż Miejska miała w zeszłym roku na terenie dzielnicy 1209 interwencji oraz odnotowała prawie 400 przypadków spożywania lub usiłowania spożycia alkoholu w miejscu publicznym. Te dane są po prostu przerażające, ponieważ funkcjonariusze policji i Straży Miejskiej głównie zajmują się ganianiem po podwórkach osób pod wpływem alkoholu. A gdy już je złapią, to odpowiadają za ich zdrowie i życie. Często muszą z nimi jechać na SOR w Szpitalu Bielańskim i czekać aż zostanie im udzielona pomoc. A zwracam uwagę, że osoby przywiezione przez służby mają pierwszeństwo do badań i zabiegów, zatem inni mieszkańcy, którzy np. nagle zachorowali albo mieli wypadek, muszą dłużej czekać na pomoc lekarza. Na dodatek dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji, bo osoby pijane często się awanturują. A na koniec policjanci i tak odwożą ich do izby wytrzeźwień, zatem robią za nocną taksówkę.
Czyli policja w nocy obsługuje głównie pijanych?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.




English (US) ·
Polish (PL) ·