Amerykański prezydent Donald Trump po raz kolejny wprawił w konfuzję polskich polityków, tym razem poddając w wątpliwość celowość rosyjskiego ataku dronowego na Polskę. Choć stanowisko rządu jest w tej sprawie jednoznaczne, to już z interpretacją słów prezydenta USA politycy mają pewien kłopot. - Trump po prostu nie wie, co zrobić z Putinem - ocenia jeden z polityków związanych z dyplomacją.
Fot. REUTERS/Jonathan Ernst
- To mogła być pomyłka - w ten sposób prezydent USA odpowiedział w czwartek na pytanie o rosyjski nalot dronowy, które w Waszyngtonie zadał mu korespondent Polskiego Radia Marek Wałkuski. - Ale niezależnie od tego, nie jestem zadowolony z czegokolwiek związanego z tą sytuacją - dodał.
Dużo ostrzej wypowiedział się później w piątek dla amerykańskiej telewizji Fox News, bo choć nadal twierdził, że drony "zostały zestrzelone i wpadły" w polską przestrzeń powietrzną, to podkreślił, iż rosyjskich dronów "nie powinno w ogóle być w pobliżu Polski". I dodał, że jego cierpliwość do Władimira Putina się kończy. - Kończy się i to szybko - zaznaczył.
Zobacz wideo 19 rosyjskich dronów nad Polską. Tusk: Operacja trwała całą noc
Tusk i Sikorski stanowczo: to nie była pomyłka
Wcześniejsze słowa o "pomyłce" wywołały jednak sporą konsternację w Polsce, tym bardziej, iż dzień wcześniej o wydarzeniach, które miały miejsce w nocy z wtorku na środę, Trump rozmawiał z prezydentem Karolem Nawrockim i według zapewnień szefa prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych, otrzymał komplet informacji w tej sprawie. - Nasz pan prezydent przedstawił pełnię informacji, jakie Polska i polskie służby posiadają - mówił Marcin Przydacz w piątek w Radiu Zet.
Na wypowiedź amerykańskiego przywódcy natychmiast zareagowali premier Donald Tusk i szef MSZ Radosław Sikorski, podkreślając, iż w przypadku wtorkowo-środowego nalotu nie ma mowy o pomyłce. - Też byśmy chcieli, żeby atak dronowy na Polskę był pomyłką, ale nie był. I wiemy o tym - napisał szef rządu na X. Później to stanowisko powtórzył na konferencji prasowej w Zakładach Metalowych Dezamet S.A. - Wiemy, że akcje rosyjskie to nie są przypadki, to nie są pomyłki i dlatego pełna mobilizacja NATO, a także wzrost naszych możliwości technicznych, we współpracy z najbliższymi sojusznikami, a do takich należy Wielka Brytania, to coś, co daje nam poczucie bezpieczeństwa - mówił szef rządu.
Z identycznym przekazem w piątek do Kijowa udał się szef MSZ Radosław Sikorski, a jego zastępca w resorcie Marcin Bosacki będzie reprezentował nasz kraj na specjalnie zwołanym z inicjatywy Polski nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. - Będę mówił prawdę o rosyjskim planowanym nalocie dronowym na Polskę. Minister Sikorski w Kijowie, ja w Nowym Jorku, polska dyplomacja działa - zapewnił Bosacki w krótkim nagraniu, które zamieścił na X przed wylotem do USA.
Kwestia języka czy braku wiedzy?
W kwestii interpretacji słów Donalda Trumpa polscy politycy wolą zachować powściągliwość, by nie podgrzewać emocji ani tu w kraju, ani za granicą. - Być może prezydent Trump nie ma jeszcze wszelkich informacji. Gdyby dwa, trzy tego typu obiekty znalazłyby się w Polsce, można byłoby mówić o ewentualnej pomyłce. Ale wtedy, kiedy mówmy o 19 obiektach, to nie jest przypadek czy pomyłka, to jest świadome działanie - podkreśla wiceszef MON Cezary Tomczyk. I przekonuje, by nie szukać "rys" w relacjach polsko-amerykańskich. - Starajmy się informować amerykańską opinię publiczną i prezydenta Trumpa o tym, jakie są prawdziwe intencje Rosji i z czego wynikają - mówi Tomczyk.
Wiceszef Kancelarii Premiera Jakub Stefaniak przekonuje z kolei, iż wypowiedź Trumpa niekoniecznie może być korzystna dla Rosji, zależy, jak przetłumaczyć słowo "mistake", którego użył amerykański prezydent. - "Mistake" można interpretować w różny sposób. Niekonieczne, a wręcz skłaniałbym się ku temu, by nie interpretować tego na korzyść Putina, tylko raczej w kontekście tego, że Putin popełnił błąd, atakując sojuszników Stanów Zjednoczonych - mówi Stefaniak. I dodaje, iż w kontekście bezpieczeństwa Polski ważniejsza jest choćby niedawna deklaracja Trumpa dotycząca obecności sił USA w naszym kraju. - Jeżeli za nią popłynie decyzja o większym zaangażowaniu wojsk amerykańskich w Polsce, to rozwieje wszystkie wątpliwości - podkreśla Stefaniak w rozmowie z Gazeta.pl.
"Trump nie wie, co zrobić"
Poza mikrofonem od przedstawicieli obozu rządowego można jednak usłyszeć, iż wypowiedź prezydenta USA to wyraz jego bezradności wobec rosyjskiego dyktatora. - Trump po prostu nie wie, co zrobić, jak postępować z Putinem – czy dalej z nim negocjować, czy nakładać kolejne sankcje. Wydawało mu się, że ma dobre relacje z Putinem, więc szybko zakończy wojnę, a może i dostanie pokojowego Nobla. Tymczasem Putin opowiada mu w rozmowach jedno, a potem robi, co chce - słyszymy od polityka związanego z dyplomacją.
- Być może prezydent Nawrocki powinien przeprowadzić z Trumpem jeszcze jedną rozmowę, żeby mu jednak wyjaśnić, że te drony to nie błąd, a celowe działanie Putina – dodaje nasz rozmówca.






English (US) ·
Polish (PL) ·