Jeszcze w styczniu 2024 r. premier piał z zachwytu nad "spokojną i konsekwentną robotą" Bodnara w prokuraturze. Mówił, że "to jest nadzwyczajna umiejętność w sposób wyważony, spokojny, bez cienia agresji, w oparciu o najlepszą wiedzę konstytucyjną i własny autorytet, a ma niezaprzeczalny autorytet, krok po kroku, naprawiać sytuację w prokuraturze".
Donald Tusk zrzucił z sań ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Tego samego, którego jeszcze kilkanaście miesięcy temu wychwalał pod niebiosa, powołując go do rządu.