Data utworzenia: 26 sierpnia 2025, 15:12.
Błysk, huk i moment grozy. W Rozewiu (woj. pomorskie) 39-latek podczas burzy przechodził obok drzewa, jednego z najbardziej ryzykownych miejsc. Wtedy piorun uderzył tuż obok niego. Cudem uniknął śmierci, ale lekarze ostrzegają: jego organizm mógł doznać poważnych uszkodzeń.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 25 maja. Nagle niebo zasnuły ciężkie chmury, rozbłysły pioruny i lunął deszcz. 39-letni mężczyzna nie zdążył znaleźć bezpiecznego schronienia. – W trakcie przejścia przez podwórko obok niego uderzył piorun, uszkadzając przy tym drzewo oraz elewację – przekazali ratownicy medyczni z Pucka.
Mężczyzna był przytomny i w kontakcie, ale badanie EKG wykazało tachykardię – niebezpieczne przyspieszenie akcji serca. Ratownicy zdecydowali o natychmiastowym transporcie do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wejherowie.
Cudem przeżył, ale ryzyko wciąż jest
Lekarze podejrzewają, że porażenie prądem mogło uszkodzić narządy wewnętrzne. 39-latek pozostał pod opieką specjalistów.
Apel ratowników
Puccy ratownicy przypominają: podczas burzy nigdy nie chowajmy się pod drzewami. To najczęstsza przyczyna tragedii w czasie gwałtownych nawałnic. Zamiast tego najlepiej jak najszybciej wejść do budynku lub samochodu. Te miejsca dają największą ochronę przed piorunami. Jeśli jesteśmy na otwartej przestrzeni, trzeba unikać pojedynczych drzew, metalowych ogrodzeń czy słupów. Ratownicy radzą też odsunąć się od telefonów i urządzeń elektrycznych.