Zachodni sojusznicy Ukrainy próbują przyspieszyć dyplomatyczne działania wokół zakończenia wojny, jednak kluczową przeszkodą pozostają rozbieżności, dotyczące kwestii terytorialnych oraz przyszłych gwarancji bezpieczeństwa. W ostatnich dniach intensywne rozmowy toczyły się w Berlinie, gdzie spotkały się delegacje Ukrainy, Stanów Zjednoczonych oraz państw europejskich. Choć obie strony sygnalizują postęp, szczegóły ewentualnych ustaleń wciąż pozostają niejasne.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Rustem Umierow poinformował w mediach społecznościowych, że ukraińsko-amerykańskie negocjacje były "konstruktywne i produktywne" oraz doprowadziły do "realnego postępu". Podkreślił przy tym, że delegacja USA - kierowana przez specjalnego wysłannika prezydenta Steve’a Witkoffa oraz Jareda Kushnera - pracuje w sposób odpowiedzialny i merytoryczny. Umierow apelował również, by nie ufać anonimowym spekulacjom medialnym. Informacje o postępie potwierdził także anonimowy wysoki rangą urzędnik USA w rozmowie z serwisem Axios.
Zobacz wideo Strategia (nie)bezpieczeństwa narodowego Co to będzie (cały odcinek)
USA i Europa uzgodniły gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy
Waszyngton wywiera presję na Kijów, by Ukraina jak najszybciej zgodziła się na porozumienie pokojowe wypracowywane przy pośrednictwie USA. Największym problemem w rozmowach pozostaje kwestia kontroli nad Donbasem, którego znaczna część nadal znajduje się pod rosyjską okupacją. Prezydent Wołodymyr Zełenski zadeklarował gotowość do rezygnacji z dążenia do członkostwa w NATO, jeśli Ukraina otrzyma realne gwarancje bezpieczeństwa porównywalne z tymi, jakie mają państwa Sojuszu. Jednocześnie Kijów podkreśla, że to właśnie NATO pozostaje najlepszym i najtrwalszym zabezpieczeniem przed kolejną agresją Rosji, choć obecnie nie wszyscy sojusznicy są gotowi poprzeć tę ścieżkę.
Ukraina konsekwentnie odrzuca jednak amerykański nacisk w sprawie ustępstw terytorialnych. Władimir Putin domaga się wycofania ukraińskich wojsk z części obwodu donieckiego, która wciąż pozostaje pod kontrolą Kijowa, uznając to za jeden z kluczowych warunków ewentualnego pokoju. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, pytany o możliwe terminy porozumienia, stwierdził, że prognozowanie dat jest "niewdzięcznym zajęciem", zapewniając jednocześnie, że Putin jest "otwarty na poważny pokój".
Równolegle przywódcy Unii Europejskiej oraz kilku państw europejskich uzgodnili wspólny plan gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Został on przedstawiony w oświadczeniu opublikowanym po dwudniowych rozmowach pokojowych z udziałem USA, Ukrainy i partnerów europejskich. Dokument podpisali m.in. przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz liderzy Francji, Niemiec, Włoch, Polski, Szwecji, Finlandii i Wielkiej Brytanii. Sygnatariusze podkreślili postęp w wysiłkach administracji Donalda Trumpa na rzecz osiągnięcia "sprawiedliwego i trwałego pokoju" oraz ścisłą koordynację między zespołami Zełenskiego, Trumpa i europejskich stolic.
Uzgodniony plan zakłada długoterminowe wsparcie dla Sił Zbrojnych Ukrainy, których liczebność w czasie pokoju mogłaby sięgać 800 tys. żołnierzy, utworzenie "wielonarodowych sił Ukraina" pod europejskim dowództwem przy wsparciu USA, a także wdrożenie mechanizmu monitorowania i weryfikacji zawieszenia broni kierowanego przez Stany Zjednoczone. Dokument przewiduje również prawnie wiążące zobowiązania na wypadek ponownej agresji Rosji, obejmujące pomoc wojskową, wywiadowczą, gospodarczą i dyplomatyczną, inwestycje w powojenną odbudowę Ukrainy oraz dążenie do uzyskania odszkodowań od Moskwy. Partnerzy potwierdzili też poparcie dla europejskiego kursu Ukrainy i zasadę, że o kwestiach terytorialnych może decydować wyłącznie naród ukraiński po zapewnieniu solidnych gwarancji bezpieczeństwa. Podkreślono przy tym, że granice międzynarodowe nie mogą być zmieniane siłą.
Relacje Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa w ostatnich dziesięciu miesiącach były zmienne. Skandal w Gabinecie Owalnym wywołał realne obawy, że USA całkowicie wycofają wsparcie dla Ukrainy, do czego ostatecznie nie doszło - choć obecnie za amerykańskie uzbrojenie w dużej mierze płaci Europa. Ostatnie spotkania obu prezydentów odbywały się jednak w znacznie lepszej atmosferze. Zełenski regularnie dziękuje Stanom Zjednoczonym za pomoc, a przede wszystkim nie odrzuca żadnej z propozycji strony amerykańskiej.
W ostatnich tygodniach prezydent Ukrainy publicznie deklarował gotowość do rozmów o wyborach, rezygnacji z NATO, a nawet kompromisach dotyczących Donbasu. Jednocześnie rosyjscy urzędnicy oskarżają Ukrainę i Europę o sabotowanie inicjatywy pokojowej Trumpa, a Putin wprost nazwał europejskich liderów "podżegaczami wojny". Trudno dziś ocenić, czyje argumenty są dla prezydenta USA bardziej przekonujące. Jeszcze niedawno Trump mówił o swoim rozczarowaniu Zełenskim, ale wcześniej równie otwarcie krytykował Putina i jesienią zatwierdził dotkliwe dla Rosji sankcje wobec koncernów Rosnieft i Łukoil.
Ukraiński politolog: Rosja nie zgodzi się na pokój
W Ukrainie wyniki berlińskich rozmów zostały przyjęte raczej z ostrożnym optymizmem. Wśród wielu ekspertów dominuje przekonanie, że spotkanie nie przyniosło przełomu w kwestii zakończenia wojny, ale po raz pierwszy w sposób wyraźny zarysowało nową architekturę bezpieczeństwa Europy. Dla wielu ukraińskich polityków i ekspertów to sygnał, że Zachód zaczyna myśleć o długofalowych rozwiązaniach, a nie tylko o doraźnym gaszeniu wojny.
- Obiecujące wiadomości o pokoju. Jestem przekonany, że jest on bliżej niż kiedykolwiek od czasu rozmów w Stambule w 2022 roku - napisał na Telegramie poseł rządzącej partii Sługa Narodu Danyło Hetmancew.
- W Berlinie wydarzyło się coś, czego Moskwa najbardziej się obawiała - uważa ukraiński naukowiec i przedsiębiorca Eduard Rubin. Stwierdził, że podpisany przez europejskich liderów dokument zmienia zasady bezpieczeństwa na kontynencie. - Ma on suchą nazwę - Wspólne oświadczenie europejskich liderów po spotkaniu w Berlinie - ale jego treść to wyrok na imperialne ambicje Rosji. Berlin 15 grudnia zapisze się w podręcznikach historii jako dzień, w którym Europa przestała się bać i zaczęła działać - napisał Rubin na Facebooku.
Znacznie więcej sceptycyzmu widać w ocenach części politologów. Wołodymyr Fesenko we wpisie na Facebooku podkreśla, że nie należy oczekiwać cudów po rozmowach w Berlinie. Jak zauważa, z administracją USA Ukraina może porozumieć się w większości kwestii, ale w sprawach kluczowych - przede wszystkim dotyczących statusu okupowanych terytoriów i ewentualnego wycofania wojsk z Donbasu - pole do kompromisu praktycznie nie istnieje.
Jego zdaniem prawdziwy problem pojawi się na kolejnym etapie, gdy uzgodnione między Kijowem a Waszyngtonem rozwiązania trafią na stół Kremla. - Rosja nie zgodzi się na znaczną część kompromisów. Dlatego nie ma co liczyć na podpisanie porozumienia pokojowego do Bożego Narodzenia ani nawet w najbliższym czasie - ocenia Fesenko. Dodaje, że Moskwa będzie jednak kontynuować grę negocjacyjną, bo Donald Trump pozostaje dla Putina zbyt ważnym partnerem, by całkowicie odrzucić amerykańskie inicjatywy.
Dyplomata Roman Bezsmertny, były ambasador Ukrainy na Białorusi, uważa, że Kreml w ogóle nie jest gotowy na konstruktywne rozmowy, a jego strategia sprowadza się do dwóch scenariuszy: podporządkowania Ukrainy "rękami Trumpa" albo siłą militarną. - Trzeciej drogi, o której marzy Trump i część Europy, po prostu nie ma - podkreśla Bezśmiertny. Zwraca on uwagę, że dopuszczenie przez ukraińską delegację rozmów o wyborach czy odłożeniu członkostwa w NATO było jedynie taktycznym gestem, mającym pokazać Amerykanom brak realnej gotowości Moskwy do kompromisu. Szybka i jednoznaczna odpowiedź Kremla na apel kanclerza Niemiec Friedricha Merza o zawieszenie broni pod wybory - "nie, tego nie będzie" - tylko utwierdziła Kijów w przekonaniu, że Rosja nadal gra na czas i liczy na zwycięstwo, a nie na pokój.




English (US) ·
Polish (PL) ·