Biurokratyczny spór o... niedźwiedzia. Wiadomo, co z pieniędzmi na kurs o Misiu Wojtku. Zaskakujący finał

23 godziny temu 5

Data utworzenia: 4 listopada 2025, 15:07.

Miś Wojtek, słynny niedźwiedź-żołnierz armii generała Andersa, stał się bohaterem urzędniczego sporu. Ministerstwo Kultury uznało, że kurs językowy dla dzieci w Berlinie poświęcony jego historii nie mieścił się w zadaniach Instytutu Pileckiego i nakazało zwrot części środków. Choć Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych nie dopatrzył się w sprawie żadnego naruszenia, jak dowiedział się "Fakt", instytut i tak oddał pieniądze — a o samym postępowaniu rzecznika, jak przyznaje, nawet nie wiedział.

Instytut Pileckiego zwrócił resortowi kultury pieniądze za kurs o Misiu Wojtku, mimo że rzecznik finansów publicznych nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości. Foto: Imperial War Museums/Wikipedia, Paweł Stępniewski/newspix.pl, Carsten Koall/dpa / Zuma Press

Historia Wojtka to niezwykła opowieść o niedźwiedziu, który jako osierocony maluch znaleziony w Persji stał się żołnierzem armii gen. Andersa. Z polskimi żołnierzami przeszedł cały szlak bojowy — od Iranu przez Irak, Palestynę i Egipt, aż po Włochy, gdzie zapisał się na kartach historii podczas bitwy o Monte Cassino. Nosił amunicję i jadł z żołnierzami przy jednym stole, stając się dla nich prawdziwym towarzyszem broni.

Ministerstwo zakwestionowało kurs o Misiu Wojtku. "Przyjęliśmy to z niedowierzaniem"

To właśnie w berlińskim oddziale Instytutu Pileckiego przygotowano projekt zajęć o Misiu Wojtku. Kurs miał charakter edukacyjny i był skierowany do dzieci uczących się języka polskiego. Zajęcia łączyły elementy historii, języka i kultury. Ich celem było przybliżenie młodym uczestnikom losów niedźwiedzia, który towarzyszył żołnierzom Armii Andersa. Projekt został jednak zakwestionowany przez Ministerstwo Kultury po audycie, który uznał, że nie mieści się on w ustawowych zadaniach Instytutu, o czym "Fakt" informował w kwietniu tego roku.

"Jego (Instytutu — red.) celem jest m.in. inicjowanie, podejmowanie i wspieranie działań mających na celu uhonorowanie i upamiętnianie osób żyjących, zmarłych lub zamordowanych, zasłużonych dla Narodu Polskiego, zarówno w kraju, jak i za granicą w dziele pielęgnowania pamięci lub niesienia pomocy obywatelom polskim lub Polakom o innej przynależności państwowej będącej ofiarami zbrodni sowieckich, nazistowskich zbrodni niemieckich, zbrodni z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi (...)" — brzmiało stanowisko resortu kultury. Urzędnicy wskazywali ponadto, że "głównym tematem kursu była postać niedźwiedzia brunatnego, który nie jest związany z zakresem zadań Instytutu".

Pracownicy berlińskiej placówki nie kryli konsternacji. — Przyjęliśmy to z niedowierzaniem. To przecież był projekt, który wydawał się tak neutralny i potrzebny, że nie sądziliśmy, że ktoś się do niego przyczepi — usłyszał anonimowo "Fakt" w Oddziale Instytutu Pileckiego w Berlinie.

Zobacz też: Reparacje od Niemiec. Prof. Dudek studzi emocje i ostrzega

Zaskakujący finał afery o Misia Wojtka. To stało się z pieniędzmi na kurs

Ministerstwo Kultury po kontroli w berlińskim oddziale IP złożyło zawiadomienie do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, który, jak dowiedział się w październiku "Fakt", odmówił jednak wszczęcia postępowania wyjaśniającego. Wskazał bowiem, że "nie widzi w zarzucanym czynie (organizacji kursu językowego o Misiu Wojtku — red.) znamion naruszenia dyscypliny finansów publicznych".

Zwróciliśmy się w związku z tym do Instytutu Pileckiego z pytaniem, czy decyzja Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych oznacza, że mimo zastrzeżeń ministerstwa pieniądze ostatecznie popłynęły na realizację kursu o Misiu Wojtku. W odpowiedzi przesłanej "Faktowi" pełniący obowiązki dyrektora Instytutu Pileckiego Karol Madaj poinformował, że... środki wydane na projekt zostały zwrócone zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Kultury.

Jak przekazał Madaj, instytut wnosił zastrzeżenia do wyników kontroli, argumentując, że kurs o Misiu Wojtku był realizacją ustawowych zadań instytucji. "Zastrzeżenia te nie zostały jednak uwzględnione, a zwrot środków został dokonany zgodnie z zaleceniami zawartymi w wystąpieniu pokontrolnym" — czytamy w piśmie podpisanym przez Karola Madaja.

Instytut Pileckiego zaznaczył przy tym, że nie posiada informacji na temat przebiegu postępowania prowadzonego przez Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, mimo że to właśnie jego działalność była przedmiotem zawiadomienia. Pełniący obowiązki dyrektora Instytutu Pileckiego dodał, że obecne kierownictwo Instytutu współpracuje z Ministerstwem Kultury "w celu wypracowania rozwiązań systemowych, które pozwolą usprawnić nadzór i rozliczanie środków publicznych". Jak podkreślił, dialog między instytucjami przebiega w "konstruktywnej atmosferze", a "zaistniałe problemy zostaną w najbliższym czasie kompleksowo rozwiązane (...)".

Czytaj również: Reparacje za niemieckie zbrodnie z KPO? Politycy prawicy grzmią. Taka jest prawda

/3

HU 16546/Imperial War Museums / Wikimedia

Miś Wojtek, niedźwiedź-żołnierz armii generała Andersa, stał się bohaterem urzędniczego sporu.

/3

Paweł Stępniewski / newspix.pl

Siedziba Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zakwestionowało kurs o Misiu Wojtku.

/3

Carsten Koall/dpa / Zuma Press

Instytut Pileckiego w Berlinie, gdzie zorganizowano kurs językowy poświęcony Misiowi Wojtkowi.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło