Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Koszykarze Indiana Pacers wygrali we własnej hali z Oklahoma City Thunder 108:91 w szóstym meczu finału ligi NBA i w rywalizacji play off do czterech zwycięstw jest remis 3-3. Decydujące spotkanie odbędzie się w niedzielę, w Oklahoma City.
Pacers kontrolę nad meczem przejęli w drugiej kwarcie. Po kilkuminutowym okresie świetnej gry na przerwę schodzili prowadząc 64:42. Później ich przewaga wzrosła aż do 31 punktów i do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje ważna postać europejskiego sportu. Założył trzy kluby
Taki przebieg meczu spowodował, że więcej niż zwykle mogli zagrać zawodnicy z ławki. Dla zwycięzców najwięcej punktów - 20 - zdobył rezerwowy Obi Toppin.
- Nie chcieliśmy oglądać, jak świętują mistrzostwo w naszej hali. Przyparci do muru zareagowaliśmy jak należało, świetną zespołową grą - przyznał rozgrywający Pacers Tyrese Haliburton.
W ekipie Thunder tradycyjnie liderem był Shai Gilgeous-Alexander - 21 pkt.
- Uznanie dla Indiany, zasłużyli na zwycięstwo. Przez większość meczu po prostu byli lepsi - ocenił trener Thunder Mark Daigneault.
Siódmy mecz o mistrzostwie NBA zdecyduje po raz pierwszy od 2016 roku. Łącznie takich spotkań było 19 w historii, 15 razy wygrywali je gospodarze.
Ekipa z Indianapolis nie ma jeszcze w dorobku tytułu, a w finale gra po raz drugi. W 2000 roku uległa Los Angeles Lakers 2-4.
Z kolei Oklahoma City Thunder to spadkobierca Seattle SuperSonics. Pod starą nazwą klub mistrzostwo NBA wywalczył w 1978 roku. Zmiana i przenosiny nastąpiły w 2008. W nowych szatach to drugi finał po 1-4 z Miami Heat w 2012 roku. Łącznie klub walczył wcześniej o tytuł cztery razy.
JŻ, PAP
