Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Po wybuchu wojny w Ukrainie wielu piłkarzy postanowiło opuścić Rosję i jasno wyrazić sprzeciw agresji na naszych wschodnich sąsiadów. W tym gronie zabrakło Macieja Rybusa - teraz boleśnie odczuwa konsekwencje swojej decyzji, reprezentując jedynie amatorski zespół w kraju agresora.
Po wybuchu wojny Maciej Rybus pozostał w Lokomotiwie Moskwa. Kilka miesięcy od początku krwawej agresji na Ukrainę Rybus postanowił przenieść się do Spartaka Moskwa. W sezonie 2023/24 reprezentował z kolei barwy Rubina Kazań, który nie przedłużył z nim kontraktu.
ZOBACZ TAKŻE: Pomiędzy strachem a podziwem. Charyzma, czar, kompetencje
Od lipca ubiegłego roku był bez klubu. Marnym ratunkiem w październiku okazał się zespół FC 10 z rosyjskiej Media League, czyli ośmioosobowej amatorskiej ligi piłkarskiej.
- Czy moja kariera dobiegła końca? Tak, prawdopodobnie. Nie gram już w zawodową piłkę nożną od prawie roku. Nie mam żadnych ofert, trenuję i gram w Media League - zadeklarował Polak.
Rybus przebywa w Rosji od ponad 12 lat. W 2012 roku wychowanek Pelikana Łowicz zamienił Legię Warszawa na Terek Grozny, a stołeczny klub otrzymał za niego 3,2 mln euro. Lewy obrońca miał roczny epizod we francuskim Olympique Lyon, jednak po nim znów wrócił do Rosji.
- Jeśli ktoś się do mnie zwróci, rozważę propozycję. Ale szczerze mówiąc, nie myślę o ofercie z zawodowej piłki nożnej, wszystkie moje myśli i plany krążą tylko wokół gry dla FC 10 - dodał.
Rybus był reprezentantem kraju w latach 2009-2021. W biało-czerwonych barwach wystąpił 65 razy. Dla Polski strzelił dwa gole i zanotował 14 asyst. Brał udział w Euro 2012, 2021 oraz mundialu w 2018 roku.
W kraju znad Wisły wygrał trzykrotnie Puchar Polski oraz raz superpuchar - wszystko z Legią. W Rosji zdobywał mistrzostwo, superpuchar oraz dwukrotnie puchar z Lokomotiwem.
