To historia, która poruszyła całą piłkarską Skandynawię i Europę. Mjaellby AIF, klub z miasteczka liczącego zaledwie 1,4 tys. mieszkańców, niespodziewanie sięgnął po tytuł mistrza Szwecji. Zespół bez wielkich gwiazd i potężnego budżetu zapewnił sobie triumf na trzy kolejki przed końcem sezonu, pokonując IFK Goeteborg 2:0.
Dla Mjaellby AIF to największy sukces w 86-letniej historii klubu. Po 27 z 30 kolejek drużyna ma aż 11 punktów przewagi nad drugim w tabeli Hammarby, co oznacza, że nikt nie jest już w stanie odebrać jej tytułu.
Mjaellby mecze w roli gospodarza rozgrywa na stadionie w nieco większym, liczącej 1,5 tys. mieszkańców miejscowości Haellevik - rybackiej wiosce.
To właśnie tam kibice świętowali historyczny sukces, który pokazuje, że w futbolu wciąż możliwe są prawdziwe niespodzianki.
Na ścianach klubowych i w prezentacjach Mjaellby AIF widnieje hasło: "Uczyń niemożliwe możliwym". To motto, które idealnie oddaje drogę klubu do obecnego sukcesu. Jeszcze dziewięć lat temu Mjaellby był o krok od spadku do czwartej ligi.
Za Mjjaellby nie stoi za żadnym zagranicznym inwestorem ani milionerem. Roczny budżet klubu to zaledwie 85 milionów koron (ok. 9 mln dolarów), czyli osiem razy mniej niż największy szwedzki klub Malmö FF. Zespół opiera się na lokalnych piłkarzach, a trenerem jest były wojskowy i nauczyciel, Anders Torstensson. Skautem klubu jest... miejscowy listonosz.
"To bajka" - przyznaje dyrektor klubu Jacob Lennartsson. "Często pytają nas, jak to robimy. Odpowiedź jest prosta: to efekt wielu lat pracy".

2 tygodni temu
13




English (US) ·
Polish (PL) ·