Dlaczego Fordo wymagało amerykańskich bombowców? Izrael nie miał szans
Fordo to podziemna twierdza ukryta głęboko w górach Iranu, zbyt dobrze chroniona, by izraelskie lotnictwo mogło ją zniszczyć. Kompleks został zbudowany specjalnie z myślą o przetrwaniu ataku z powietrza. Znajdują się tam tysiące wirówek wzbogacających uran, a sam obiekt wzniesiono wewnątrz góry, otoczonej warstwami betonu i skały.
Ośrodek atomowy w Fordo, obok zakładów w Natanz i Isfahanie, był celem niedzielnych nalotów amerykańskich wojsk / PAP/EPA / MAXAR TECHNOLOGIES HANDOUT
Wcześniejsze izraelskie naloty nie zdołały poważnie uszkodzić Fordo. Pomimo uderzeń nie udało się dostać do podziemnych hal. Izraelskie F-15 i F-16 po prostu nie miały odpowiedniego uzbrojenia, by przebić się przez taką ochronę. Jedyną realną opcją była operacja komandosów… lub właśnie amerykańskie bombowce B2, zdolne do przenoszenia specjalistycznych bomb GBU-57.
USA były jedynym krajem dysponującym technologią, która mogła dosięgnąć serca Fordo. Samoloty Izraela nie byłyby w stanie dostarczyć tam tego typu bomb. Dlatego Waszyngton musiał wkroczyć, nie tylko jako sojusznik Izraela, ale jako jedyny gracz zdolny realnie zagrozić irańskim programom jądrowym.
Niewidzialne bombowce i bomby, które miały przebić góry
W nocy z 21 na 22 czerwca bombowce B2 Spirit zrzuciło łącznie 12 potężnych bomb GBU-57, znanych jako „bunker busters”, każda ważąca 13 ton. Celem były podziemne kompleksy w Fordo. W precyzyjnym ataku celowano w infrastrukturę wentylacyjną i kluczowe tunele, unikając łatwo naprawialnych wjazdów. Według ekspertów, był to pokaz chirurgicznej precyzji amerykańskiego uderzenia. Bomby uderzały w kratery po swoich poprzednikach, co pozwoliło uderzyc im głębiej.
Amerykańska superbomba – potężna, ale niemal na wagę złota
GBU-57 Massive Ordnance Penetrator to najpotężniejsza bomba penetrująca w amerykańskim arsenale, zdolna przebić grube warstwy skał i betonu, by dosięgnąć podziemnych celów. Każda waży około 13,5 tony i została zaprojektowana specjalnie do niszczenia silnie ufortyfikowanych obiektów, takich jak Fordo. Bomby GBU-57 są ciężkie, długie i mają stosunkowo niewielką średnicę co pozwala zagłębić im się nawet w skałę przed wybuchem.
Ale jest jeden poważny problem: tych bomb jest bardzo mało. Według dostępnych analiz, Stany Zjednoczone dysponują prawdopodobnie tylko około 20 egzemplarzami, a produkcja takiej ilości zajęła kilka lat. Każda użyta sztuka to cios nie tylko dla przeciwnika, ale też dla zasobów Pentagonu.
W operacji Midnight Hammer użyto co najmniej 12 GBU-57 – czyli ponad połowy znanego stanu magazynowego. Jeśli Iran posiada kolejne, nieujawnione podziemne obiekty, USA mogą mieć poważny problem z ich zniszczeniem bez natychmiastowej produkcji nowych bomb. To sprawia, że atak na Fordo był jednocześnie pokazem siły i aktem strategicznego ryzyka.
Amerykańskie uderzenie z głębin – Tomahawki w akcji
Nie tylko z nieba spadły uderzenia. W kluczowym momencie do operacji włączyły się amerykańskie okręty podwodne, które wystrzeliły 30 pocisków manewrujących Tomahawk w kierunku obiektów w Natans i Isfahanie.
Tomahawk wyprodukowany przez koncern Raytheon / Wikimedia Commons
Każdy z tych pocisków mógł precyzyjnie trafić w wybrany cel z odległości setek kilometrów, omijając obronę przeciwlotniczą. Z informacji wynika, że minimum trzy okręty brały udział w uderzeniu, co pokazuje skalę zaangażowania Marynarki Wojennej USA.
Przebieg akcji ukryty za zasłoną dymną
Tuż przed atakiem Pentagon zmylił media i obserwatorów. Część B2 leciała na zachód jako przynęta, podczas gdy prawdziwa grupa bojowa zmierzała na wschód. Podwójna zmyłka i tajemnica do ostatniej chwili pozwoliły uniknąć przecieków i przygotowań ze strony Iranu. Przy tym całość operacji zabezpieczało ponad 120 amerykańskich samolotów i nieznana liczba izraelskich.
Nagrania amatorów i przecieki z sieci sugerują, że aż 9 bombowców wystartowało z bazy Whiteman. Równolegle z powietrza i z morza ruszył skoordynowany atak na Iran.
Iran w szoku… czy w zaprzeczeniu?
Mimo zdjęć satelitarnych i śladów uderzeń, Iran twierdzi, że „nic się nie stało”. Komentatorzy zwracają uwagę, że tuż przed nalotami widziano kolumny ciężarówek opuszczających Fordo, co sugeruje możliwą ewakuację najcenniejszego sprzętu i wzbogaconego uranu. Izraelscy analitycy przekonują, że uderzono w kluczowe korytarze i punkty wentylacyjne, co mogło sparaliżować podziemną infrastrukturę. Jedno jest pewne nie odnotowano radioaktywnego skażenia, być moze zatem materiały radioaktyne w samym Fordo nie zostały trafione.
Co najmniej sześć kraterów po bombach pokazują zdjęcia satelitarne z Fordo / PAP / eastnews
Groźba odwetu i geopolityczna układanka
Czy Iran odpowie? Na razie ogranicza się do ataków rakietowych na Izrael i zakłóceń żeglugi w Cieśninie Ormuz, przez którą przepływa znaczna część światowej ropy. Doniesienia mówią o zakłóceniach systemów nawigacyjnych nawet tysiąca statków, co może być początkiem blokady. Do blokady morskiej mogą przyłączyć się także Houthi atakując statki wypływające z Morza Czerwonego.
Z kolei odpowiedź militarna i atak rakietowy na amerykańskie bazy w regionie mogłaby sprowokować totalny konflikt i wciągnąć do wojny kraje arabskie. Dlatego Teheran może postawić na działania asymetryczne i długoterminowe osłabianie przeciwnika, w stylu wojny ekonomicznej.