Z czasem pojawiły się ataki paniki, sztywność karku, nadwrażliwość na dźwięki, światło, zapachy. – W nocy każdy szmer mnie budził. Serce waliło jak młot. Ciało było w ciągłym napięciu, jakby miało zaraz uciekać – mówi 37-latka.
Zgłaszała się do lekarzy. Najpierw usłyszała, że to może zaburzenia lękowe, potem – że depresja. W pewnym momencie padła też sugestia, że to zaburzenie afektywne dwubiegunowe. – Wpisywali "ChAD" niemal od razu. Choć mówiłam, że mam flashbacki, że moje reakcje są uruchamiane przez konkretne bodźce – zapach, dotyk, ton głosu – i tak nikt mnie nie słuchał. Leki nasilały objawy, rozregulowały mi miesiączkę. Byłam bardziej rozbita niż wcześniej.